W środę Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe uniewinnił Magdalenę Adamowicz. Żona tragicznie zmarłego prezydenta Gdańska była oskarżona o zatajenie blisko 400 tys. zł w zeznaniach podatkowych. Prokurator, na którego pracy w tej sprawie sędzia nie pozostawiła w uzasadnieniu suchej nitki, po wyjściu z sali od razu zapowiedział apelację.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Prokuratura oskarżyła Magdalenę Adamowicz między innymi o zatajanie dochodów w zeznaniach podatkowych
– Prokurator nie opisał, jakie przepisy miały zostać przekroczone. Nie opisał, jakie przepisy podatkowe zostały naruszone – mówiła w środę sędzia, uzasadniając wyrok
Proces żony zmarłego prezydenta Gdańska trwał przeszło rok
Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe zdecydował w sprawie Magdaleny Adamowicz. Europosłanka została uniewinniona od zarzutów podania nieprawdy w zeznaniach podatkowych. Chodziło o ukrywanie wraz z mężem w latach 2011-2021 dochodów w łącznej wysokości blisko 400 tys. zł, a także o nierozliczenie dochodów z wynajmu mieszkań.
Sąd zdecydował ws. Magdaleny Adamowicz
Żona tragicznie zmarłego prezydenta Gdańska tłumaczyła, że pieniądze pochodziły z darowizn od jej dziadków i matki. Śledczy byli jednak innego zdania. Prokuratura domagała się dla europosłanki grzywny w wysokości 300 tys. zł.
Jak podaje Onet, odczytywanie uzasadnienia wyroku trwało przeszło pół godziny. "Uzasadnienie sądu miażdżące dla pracy prokuratury w tej sprawie" – przekazał z kolei reporter RMF FM Kuba Kaługa. Prowadząca sprawę sędzia Julia Kuciel stwierdziła, że nie jest w stanie "dojść do konkluzji, jakie przepisy miały być naruszone".
– Prokuratura próbowała sprawiać wrażenie, że środki pieniężne pochodzą z czynu zabronionego. Prokurator nie opisał jednak, jakie przepisy miały zostać przekroczone. Nie opisał, jakie przepisy podatkowe zostały naruszone – mówiła sędzia, uzasadniając wyrok.
I dodała: – Prokurator starał się wykazać, że środki nie pochodzą z darowizn [...], ale nie podjął żadnych czynności, nie przedstawił żadnych dowodów, z których wynikałoby, z jakiego źródła mogłyby one pochodzić.
Ponadto sędzia podkreśliła, że "o ile w postępowaniu podatkowym podatnik ma obowiązek współpracy z organami podatkowymi, to taki obowiązek nie istnieje na gruncie prawa karnego i procesu karnego".
– Oskarżona nie ma obowiązku dowodzenia czegokolwiek. Nie ma obowiązku, co oczywiste, dostarczania dowodów na swoją niekorzyść. Wydawać by się mogło, że oskarżyciel podejmie jakąś czynność zmierzającą do ustalenia źródła tych środków pieniężnych. Poza skupieniem się na tym, by obalić twierdzenia, jakoby środki miały pochodzić z darowizn, oskarżyciel tą kwestią się nie zajął – stwierdziła sędzia Julia Kuciel.
"Bagno oszczerstw wylewanych na moją rodzinę od lat"
Magdalena Adamowiczw środę nie pojawiła się w sądzie. Wyrok nie jest prawomocny, a po wyjściu z sali rozpraw prokurator zapowiedział apelację.
– Prezentowane uzasadnienie do wyroku zawiera jednostronną, skrajnie niekorzystną interpretację materiału dowodowego i przepisów. Interpretację korzystną dla oskarżonej. Absolutnie się z tą interpretacją nie zgadzam. Ten wyrok będzie podlegał zaskarżeniu – poinformował w rozmowie z dziennikarzami.
"[...] tylko on może osuszyć bagno oszczerstw wylewanych na moją rodzinę od lat. Oszczerstw wylewanych w rządowych mediach na podstawie fałszywych przecieków z rządowej prokuratury" – napisała ponad rok temu na facebookowym profilu.
Na zakończenie europosłanka dosadnie napisała, co sądzi o działaniach prokuratury. "To 'coś', co prokurator nazywa 'aktem oskarżenia' kierowanym we mnie, jest – jak sam prokurator przyznaje! – jedynie zbiorem przypuszczeń bez żadnych dowodów. To 'coś' na pewno nie pomoże w oczyszczeniu wizerunku prokuratury jako narzędzia do zwalczania demokratycznej opozycji w Polsce" – skwitowała.