nt_logo

Wynik dużo lepszy od gry. Biało-Czerwoni wymęczyli zwycięstwo, 19-latek bohaterem

Maciej Piasecki

01 czerwca 2022, 19:53 · 4 minuty czytania
To nie było piękne widowisko w wydaniu reprezentacji Polski, ale Biało-Czerwoni od zwycięstwa zainaugurowali Ligę Narodów. Drużyna trenera Czesława Michniewicza we Wrocławiu pokonała Walię 2:1 (0:0) po golach zmienników - Jakuba Kamińskiego i Karola Świderskiego. Gra Polaków daleka była jednak od ideału, ale to wejście 19-letniego Kamińskiego odmieniło nasz zespół.


Wynik dużo lepszy od gry. Biało-Czerwoni wymęczyli zwycięstwo, 19-latek bohaterem

Maciej Piasecki
01 czerwca 2022, 19:53 • 1 minuta czytania
To nie było piękne widowisko w wydaniu reprezentacji Polski, ale Biało-Czerwoni od zwycięstwa zainaugurowali Ligę Narodów. Drużyna trenera Czesława Michniewicza we Wrocławiu pokonała Walię 2:1 (0:0) po golach zmienników - Jakuba Kamińskiego i Karola Świderskiego. Gra Polaków daleka była jednak od ideału, ale to wejście 19-letniego Kamińskiego odmieniło nasz zespół.
Robert Lewandowski w środowym meczu Ligi Narodów z Walią miał jedną dogodna sytuację, ale nic z tego nie wyszło. Fot. PIOTR DZIURMAN/REPORTER

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Trener Czesław Michniewicz nie zaskoczył, jeśli mowa o wyjściowy skład Polaków na otwarcie rywalizacji w Lidze Narodów. Zgodnie z naszymi przewidywaniami, selekcjoner Polaków postawił na jednego debiutanta - między słupkami naszej bramki - dając zaufanie Kamilowi Grabarze. 23-latek miał już okazję występować u Michniewicza w kadrze w reprezentacji młodzieżowej, ale w seniorskiej dostał swoją pierwszą szansę.


W ataku obok Roberta Lewandowskiego został za to ustawiony Adam Buksa. Swoje minuty od startu otrzymał także świeżo upieczony mistrz Turcji Tymoteusz Puchacz.

Jeszcze zanim spotkanie się rozpoczęło, kibice mogli zobaczyć miłą, choć dosyć skromną - jak na możliwości Polskiego Związku Piłki Nożnej - uroczystość. Tak właściwie zakończyło się na uścisku dłoni prezesa federacji Cezarego Kuleszy oraz byłych kolegów z kadry Biało-Czerwonych, kilku pamiątkach i aplauzie od schodzących się dopiero na trybuny kibiców.

Mowa o Sławomirze Peszce, który dostał koszulkę reprezentacji z numerem 44, który symbolizował liczbę spotkań rozegranych w narodowych barwach. Swój ostatni mecz w kadrze "Peszkin" zaliczył jeszcze podczas nieudanego mundialu w Rosji, za kadencji Adama Nawałki. 37-latek po latach występów na wysokim poziomie, obecnie przebija się przez niższe szczeble rozgrywkowe w barwach Wieczystej Kraków.

Polacy swoją pierwszą sytuację mieli już w 4 minucie spotkania. Mateusz Klich podał sprytnie piłkę w pole karne do Piotra Zielińskiego. Ten stojąc na siódmym metrze miał idealną sposobność do tego, żeby otworzyć wynik spotkania. Bez nacisku ze strony obrońców pomocnik SSC Napoli nie był jednak w stanie oddać celnego strzału.

W 8 minucie sprawdzony został Grabara. Na strzał z około 20 metrów zdecydował się grający z... dwudziestką Daniel James. Kolega klubowy z Leeds United Klicha mocno wierzył w swoje możliwości, ale uderzył prosto do koszyczka debiutanta wśród Biało-Czerwonych.

Nieco ponad dziesięć minut później świetnie szarpnął Lewandowski. Nasz kapitan minął przy linii bocznej dwóch rywali i pognał na bramkę strzeżoną przez Dannego Warda. Napastnik Bayernu Monachium wpadł w pole karne i uderzył po długim rogu. Rezerwowy golkiper Leicester City bardzo dobrze sparował jednak uderzenie "Lewego" na rzut rożny.

Problem w wykonaniu 3-4 podań

Trzeba jednak przyznać, że Walijczycy - choć na boisku bez takich gwiazd jak Gareth Bale, Joe Allen czy Aaron Ramsey - potrafili nie tylko bronić, ale też zagrażać polskiej defensywie. Tak było chociażby w 30 minucie, kiedy ponownie - tym razem już groźnie - uderzył James.

Napastnik gości zawinął prawą nogą i tylko szczęście sprawiło, że Grabara nie musiał wyciągać piłki z siatki przy swoim prawym słupku. Kibice na trybunach Tarczyński Arena Wrocław mogli odetchnąć z ulgą. Pojawiły się jednak pierwszej gwizdku dające wyraz niezadowolenia z formy gospodarzy.

Dużo gorsze jakościowo od Jamesa było uderzenie Jacka Góralskiego pięć minut później. Strzał zza pola karnego "Górala" był lekki, słaby i... podsumowujący poczynania Biało-Czerwonych. Polacy sprawiali wrażenie drużyny, która nie potrafi spokojnie wymienić trzech-czterech podań.

W 39 minucie zerwał się lewą stroną Puchacz i bardzo dobrze dograł piłkę do Buksy. Ten jednak na wślizgu nie zdołał dziubnąć futbolówki przed interweniującym bramkarzem. Otworzyć wynik mogli jeszcze Zieliński i Grzegorz Krychowiak. W obu przypadkach ich strzały były jednak blokowane przez czujnych walijskich obrońców.

Nos do zmian Michniewicza

Na drugie 45 minut Polacy wyszli bez zmian, dwóch korekt dokonali za to goście. Jeden z piłkarzy ze świeżymi siłami Rabbi Matondo na powitanie wpadł w pole karne Polaków, oddając nawet strzał w światło bramki. Kąt był jednak ostry i dobrze interweniował Grabara.

Nie trzeba było długo czekać, żeby goście chwile później ponownie spróbowali swoich szans - tym razem już skutecznie. Z dystansu uderzył tym razem Johny Williams, tuż zza lini pola karnego. Piłkarz strzelił mocno, precyzyjnie i tuż przy słupku Grabary. Czy bramkarz Polaków mógł się zachować lepiej? Wydaje się, że tak, bo piłka zmieściła się tuż pod ręką golkipera na co dzień grającego w duńskim FC København.

W 58 minucie mogło i powinno być 1:1. Problem w tym, że Zieliński za późno wypuścił w uliczkę Lewandowskiego. Kapitan Biało-Czerwonych w sytuacji sam na sam strzelił minimalnie obok słupka, ale widać było, że "Lewy" jest świadomy pozycji spalonej w tej sytuacji.

Michniewicz zareagował po stracie wprowadzając na boisko Jakuba Kamińskiego oraz Szymona Żurkowskiego. Odmładzając nieco skład kadry selekcjoner Biało-Czerwonych uzyskał efekt w 72 minucie spotkania. Puchacz zagrał piłkę do Kamińskiego, a ten spokojnie przełożył piłkę na prawą nogę i strzelił obok bezradnego Wayne'a Hennesseya. Co ciekawe, to była ostatnia akcja z udziałem Puchacza przez jego zmianą.

Jak się miało ostatecznie okazać, trener Michniewicz miał tego dnia dobrego nosa do korekt na boisku. Decydującego gola o wygranej Polaków zdobył bowiem kolejny ze zmienników, Karol Świderski. Napastnik w swoim stylu znalazł się tam gdzie powinien, wykorzystując swoją jedyną sytuację w meczu.

Walijczycy do samego końca naciskali, sprawdzając umiejętności Grabary. Trudno optymistycznie spojrzeć na całokształt wydarzeń we Wrocławiu po ostatnim gwizdku, ale wynik jest wynik. Michniewicz kolejny raz górą, a Polska otworzyła tegoroczną Ligę Narodów od kompletu punktów.

Kolejny grupowy mecz w Lidze Narodów Biało-Czerwoni rozegrają 8 czerwca. Tym razem zadanie będzie dużo trudniejsze, Polacy pojadą bowiem do Brukseli zmierzyć się wiceliderami rankingu FIFA. Belgowie z pewnością będą mieli do zaoferowania więcej aniżeli grający w rezerwowym składzie Walijczycy.

Polska - Walia 2:1 (0:0) Bramki: Jakub Kamiński (72), Karol Świderski (85) - Johny Williams (52)

Żółte kartki: Bereszyński (Polska) - Morrell, Norrington-Davies (Walia) Widzów: 35 214 Sędziował: Rade Obrenović (Słowenia)

Polska: Kamil Grabara - Bartosz Bereszyński, Kamil Glik, Jan Bednarek, Tymoteusz Puchacz (73. Nicola Zalewski) - Mateusz Klich (59. Szymon Żurkowski), Grzegorz Krychowiak (80. Kamil Grosicki), Jacek Góralski (59. Jakub Kamiński) - Piotr Zieliński - Adam Buksa (73. Karol Świderski), Robert Lewandowski. Walia: Danny Ward (46. Wayne Hennessey) - Chris Gunter, Chris Mepham, Rhys Norrington-Davies - Dylan Levitt, Joe Morrell, Matthew Smith, Wesley Burns (61. Neco Williams), Johny Williams (76. Sorba Thomas) - Kieffer Moore (46. Mark Harris), Daniel James (46. Rabbi Matondo).

Czytaj także: https://natemat.pl/416602,polska-walia-w-lidze-narodow-we-wroclawiu-relacja-na-zywo