Swój szczególny moment przed meczem Polski z Walią na Tarczyński Arena Wrocław miał Sławomir Peszko. Reprezentant Polski, który rozegrał w narodowych barwach 44 spotkania otrzymał pamiątkową koszulkę oraz aplauz od publiczności. "Peszkin" tym samym oficjalnie zakończył przygodę z kadrą.
Jeszcze zanim spotkanie Ligi Narodów na dobre się rozpoczęło, kibice mogli zobaczyć miłą, choć dosyć skromną - jak na możliwości Polskiego Związku Piłki Nożnej- uroczystość.
Tak właściwie zakończyło się na uścisku dłoni prezesa federacji Cezarego Kuleszy oraz byłych kolegów z kadry Biało-Czerwonych, kilku pamiątkach i aplauzie od schodzących się dopiero na trybuny kibiców.
Mowa o Sławomirze Peszce, który dostał koszulkę reprezentacji z numerem "44", który symbolizował liczbę spotkań rozegranych w narodowych barwach. Swój ostatni mecz w kadrze "Peszkin" zaliczył jeszcze podczas nieudanego mundialu w Rosji, za kadencji Adama Nawałki. W drużynie narodowej występował w latach 2008-2018.
37-latek po latach występów na wysokim poziomie, obecnie przebija się przez niższe szczeble rozgrywkowe w barwach Wieczystej Kraków. Już wkrótce ze swoją ekipą zagra o awans do III ligi, ostatni sezon spędził klasę niżej. A w kadrze zapisał piękną historię, zagrał przecież w finałach Euro 2016 oraz na wspomnianych MŚ przed czterema laty.
Skrzydłowy zawsze był dobrym duchem drużyny, mówiono o nim "Atmosferić", bo potrafił rozładować nerwową atmosferę, albo zaskoczyć żartem. Jego słynne "Będzie się działo!" po awansie na Euro 2016 przeszło już do historii. To była piękna przygoda, dziękujemy!
Na marginesie, kibice we Wrocławiu dali wyraz temu, jak lubią skrzydłowego. Kiedy tylko pojawił się na stadionowych telebimach, a spiker wyczytał jego imię i nazwisko, od razu słychać było duże zadowolenie wśród zgromadzonej publiczności.
Sam piłkarz - choć ceremonia była błyskawiczna - był uśmiechnięty od ucha do ucha, dziękując za możliwość pożegnania.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.