Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
4. sezon "Stranger Things" wleciał na Netflixa 27 maja i rozbił bank. Nowe odcinki hitowego serialu o amerykańskich dzieciakach mierzących się z potworami z innego wymiaru znowu jest hitem – i komercyjnym, i artystycznym. Zachwyceni są nim zarówno widzowie, jak i krytycy, a "Stranger Things 4" uważane jest już nawet za najlepszy sezon hitu braci Duffer, mimo że dwa odcinki finałowe ukażą się dopiero 1 lipca.
"Och, jak dobrze było powrócić do Hawkins, bo seriali robionych z taką pompą i jakością jest ostatnio coraz mniej (zwłaszcza na Netfliksie). (...) Początkowo można odnieść wrażenie, że fabuła będzie koncertować się głównie na teen dramie, ale serial dość szybko przenosi ciężar gatunkowy na rasowy horror z elementami science-fiction. I braciom Duffer udaje się to świetnie, tradycyjnie z ukłonem do klasyków kina grozy, nie tracąc przy tym swojego wyjątkowego charakteru" – pisał w recenzji "Stranger Things" w naTemat Bartosz Godziński.
Mimo że można było się tego spodziewać, to sukces nowego sezonu "Stranger Things" przerósł chyba nawet oczekiwania braci Duffer i szefostwa Netfliksa. W opublikowanym we wtorek cotygodniowym zestawieniu najpopularniejszych tytułów na Netfliksie "Stranger Things" cały czas utrzymuje się na pierwszym miejscu. Serial z Millie Bobby Brown był od 30 maja do 5 czerwca oglądany na świecie przez aż 335 milionów godzin. Ale to nie wszystko – od premiery 27 maja ten wynik wynosi łącznie ponad 622 miliony godzin.
Co to oznacza? Ze "Stranger Things" jest najpopularniejszym anglojęzycznym serialem w historii "Netflixa". Co więcej, potrzebował na pobicie tego rekordu jedyne... 12 dni. Wyprzedził więc kostiumowy, brytyjski hit "Bridgertonowie". Ten początkowo trzymał się na prowadzeniu, ale szybko musiał pogodzić się z niepodzielnymi rządami serialu o dzieciakach walczących z potworami z innego wymiaru.
4. sezon "Stranger Things" jest więc obecnie drugim najpopularniejszym tytułem w ogólnej ofercie Netfliksa. Wyprzedza go jedynie południowokoreański serial "Squid Game", który na świecie stał się prawdziwym popkulturowym fenomenem. Krwawy przebój, którego pierwszy sezon miał premierę we wrześniu 2021 roku, miał słabszy od "Stranger Things" drugi tydzień wyświetlania (512 milionów godzin), ale w kolejnym tygodniu podwoił swój wynik.
2. część 4. sezonu "Stranger Things" będzie składać się z dwóch odcinków i ukaże się na Netfliksie 1 lipca. Czego możemy spodziewać się w finale? Odtwórcy głównych ról i twórcy serialu co jakiś czas uchylają rąbka tajemnicy, choć nie zdradzają zbyt wiele. Na temat finału megahitu braci Duffer w rozmowie z "The Hollywood Reporter" co nieco zdradził jeden z producentów wykonawczych serialu Shawn Levy.
– Powiem tylko, że ciężko pracujemy nad częścią drugą. Tak wiele już napisano do tej pory o długości tych odcinków, a w szczególności o zwłaszcza o mocnym dziewiątym epizodzie. Po obejrzeniu tych finałowych odcinków mogę powiedzieć, że wywołują takie emocje, jak kino. Cholera, zdecydowanie są ucztą dla oczu, ale łamią serce. Tylko tyle powiem – zdradził Levy.
Zaznaczył również, że finał 4. sezonu "Stranger Things 4" będzie mocny. – Mamy fenomenalne pomysły na sezon piąty i nie chcemy utknąć w punkcie, w którym jasno i pewnie widzimy naszą ścieżkę. Więc tak, sezon piąty bez wątpienia będzie epicki. Będzie słodko-gorzki do kręcenia dla nas i słodko-gorzki dla widzów do oglądania – mówił. Podkreślmy, że zapowiadany sezon piąty będzie ostatnim sezonem serialu.
– Mam też nadzieję, że (sezon piąty – red.) będzie głęboko satysfakcjonujący, gdyż – jak wiemy jako fani wielu innych seriali – niewiele jest gorszych rzeczy niż niesatysfakcjonujące zakończenie, więc nie ma takiej opcji, żebyśmy zafundowali naszym oddanym fanom coś poniżej satysfakcjonującego finału w ostatnim rozdziale – dodał Shawn Levy w rozmowie z "Hollywood Reporter".