Najniżej położona stolica na świecie, "miasto wiatrów" w "kraju ognia" - położone bezpośrednio nad Morzem Kaspijskim główne miasto Azerbejdżanu jest wizytówką tego kaukaskiego kraju, który coraz śmielej zaprasza do siebie turystów z Zachodu. Czy warto to zaproszenie przyjąć? Mieliśmy okazję sprawdzić to na własnej skórze.
Wyjazd do Azerbejdżanu? Brzmi egzotycznie. Pomimo tego, że kraj ten graniczy bezpośrednio z Gruzją - najlepiej chyba znanym Polakom fragmentem
Kaukazu - właściwie nigdy do tej pory nie znajdował się na poważnie w obszarze zainteresowań turystów znad Wisły. Jego stolicę,
Baku, każdy z nas kojarzy z "Przedwiośnia" Żeromskiego, ale żeby spakować walizki i zobaczyć to miasto na własne oczy? Poza największymi pasjonatami, nikt raczej się na coś takiego nie pisał.
Teraz to może ulec zmianie - pod koniec maja
LOT uruchomił bowiem
bezpośrednie połączenie pomiędzy Warszawą a Baku. Dzięki zaproszeniu od naszego narodowego przewoźnika miałam okazję być jednym pasażerów inauguracyjnego lotu i spędzić weekend w mieście, którego miesiąc wcześniej nawet nie traktowałam jako potencjalnej destynacji turystycznej. Jak było? Już opowiadam!
Lot do Baku
Pierwszy kontakt wymagał ode mnie nieco samozaparcia - zdecydowanie nie jestem nocnym markiem, a tymczasem piątkowe loty z
Lotniska Chopina startują raczej późno, o godz. 23. Senności nie trzeba jednak powstrzymywać długo. Po wejściu na pokład nic już nie stoi na przeszkodzie, żeby się przespać - lot trwa 4 godziny, a w stolicy Azerbejdżanu lądujemy świtem, akurat na śniadanie.
Wjazd do Azerbejdżanu nie jest w tym momencie rzeczą trudną. Potrzebna jest co prawda wiza, ale obejdzie się bez wizyty w ambasadzie - podanie o e-wizę złożymy online. Przy przekraczaniu granicy nikt nie będzie od nas wymagał wyniku
testu na COVID, lecz zamiast tego trzeba być gotowym na chwalenie się swoim
certyfikatem covidowym.
Nie jesteśmy tutaj po to, żeby załatwiać formalności, ale po to, żeby robić jedną podstawową rzecz: zwiedzać! Po śniadaniu i krótkim odpoczynku zbieramy więc rzeczy i ruszamy poznać bakijską starówkę.
Stare Miasto Baku
Otoczone pokaźnymi murami Miasto Wewnętrzne to historyczne centrum Baku, fascynujący kompleks kamiennych uliczek i budynków, których historia sięga nawet XII wieku. Stare Miasto poznajemy w mój ulubiony sposób - na spokojnie, nie odhaczając z listy każdego zaułka, ale chłonąc atmosferę miejsca.
Atmosfera to jedna rzecz - ale co konkretnie można na bakijskiej starówce zobaczyć? Teoretycznie wszystko, miejsce to nie jest bowiem duże. Pomimo jego niewielkich rozmiarów, nawet tam wyraźnie widać tak charakterystyczne dla Baku zderzenie kultur i epok. Doskonale odrestaurowany XV-wieczny
pałac szachów Szyrwanu przenosi nas do czasów, kiedy
Baku władali Persowie - ale wystarczy krótki spacer, aby natknąć się na XIX-wieczny budynek wzniesiony w czasach imperium rosyjskiego.
Na Starym Mieście znajdziecie też doskonałe knajpki. I tak, wiem, co mówi się o gastronomii w turystycznych okolicach - ale w tym przypadku możecie spokojnie do nich wchodzić i zamawiać azerbejdżańskie "must eat": dolmę (faszerowane liście winogron), kutabi (naleśników nadziewanych mięsem i warzywami) czy kebab w azerskiej odsłonie.
Co jest prawdą? Kontemplacjom nad tym możemy oddać się na szczycie baszty - znajduje się tam jeden z punktów widokowych, z poziomu których możemy obserwować miasto.
Nowoczesna strona Baku
Stolica Azerbejdżanu to jednak nie tylko urokliwe Stare Miasto - Baku jest miejscem pełnym kontrastującej ze sobą architektury: od średniowiecznych monumentów, przez XIX-wieczne kamienice aż po wzniesione w ostatnich latach futurystyczne bryły. Do tych ostatnich należy Centrum Kulturalne im. Hejdara Alijewa - oryginalny budynek, który zdaje się składać wyłącznie z opływowych kształtów i z daleka zwraca na siebie uwagę każdego.
Wzniesione w latach 2007-2014 Centrum Alijewa zaprojektowane zostało przez słynną iracko-brytyjską architektkę
Zahę Hadid - i trudno o lepszą wizytówkę dla ambicji Azerbejdżanu. Wejście do środka - zwłaszcza po przechadzce wśród średniowiecznych budynków Starego Miasta - może przyprawić o szok. W tym szaleństwie jest jednak metoda.
Nowoczesność swobodnie miesza się tu z tradycją. Futurystyczne wnętrza, które doskonale pasowałyby do statku kosmicznego, mieszczą muzeum w którym wystawione są najstarsze artefakty kulturowe Azerbejdżanu. Tuż obok, na innym poziomie, możemy prześledzić historię Azerbejdżanu jako części ZSRR oraz odzyskania przez ten kraj niepodległości - przedstawioną w formie interaktywnej wystawy na temat życia patrona budynku, Hejdara Alijewa - pierwszego sekretarza partii komunistycznej, a później prezydenta Azerbejdżanu.
Na jednym z pięter znajdziemy też mini-Baku - kolekcję miniatur przedstawiających najważniejsze budynki w mieście. I tutaj bardziej leniwy turysta mógłby stwierdzić, że doskonale, architekturę "zaliczy" tutaj, a resztę czasu poświęci na sączenie tradycyjnej herbaty w jednej z wielu knajpek położonych przy nadmorskiej promenadzie.
Choć jednak ten sposób zwiedzania zawsze będzie mieć miejsce w moim sercu, to grzechem byłoby zignorowanie... polskiej strony Baku. Na przełomie XIX i XX wieku miasto przeżywało boom budowlany - naftowi baronowie prześcigali się wówczas w tworzeniu kolejnych rezydencji czy budynków publicznych, a rola projektantów tych gmachów przypadła w dużej mierze młodym, wykształconym w Petersburgu architektom, którzy pochodzili z pewnego nadwiślańskiego kraju. Najsłynniejszym z nich był Józef Gosławski, który został nawet mianowany głównym architektem azerskiej stolicy.
Spacer po "zwykłym" centrum Baku jest dla Polaka doświadczeniem przedziwnym. Z jednej strony nie da się nie dostrzec orientalnych wpływów, z drugiej - przepiękne kamienice często sprawiają wrażenie, jakbyśmy spacerowali po trochę "bardziej obcym" Wrocławiu czy Poznaniu.
Słowa te piszę naprawdę pięknego dnia w Polsce. Ulice grzeje słońce, zieleń jest już w pełnym rozkwicie, w powietrzu czuć nadchodzące lato... A jednak z tęsknotą wspominam Baku, z jego krystalicznie czystym i soczysto błękitnym niebem, porywistym wiatrem czyniącym 30-stopniową temperaturę znośną, doskonałą kuchnią, przyjaznymi ludźmi. To miejsce, które można polecić z całego serca - i kto wie, już niedługo może stać się kolejnym miejscem, które moi i wasi znajomi wybierają na
city break. I w pełni będzie na to zasługiwać.
Połączenie Warszawa-Baku obsługiwane jest przez PLL LOT. Samoloty z Warszawy odlatują we wtorki, środy, piątki i soboty, loty powrotne z Baku wykonywane są w środy, czwartki, soboty i niedziele.