Europa da się lubić, tym bardziej, że są takie miejsca jak Belgrad, który nie dość, że jest ciekawy, to w dodatku jeszcze tani. Jeden z raportów podróżniczych umieścił stolicę Serbii na podium najtańszych miejsc w Europie. Dlaczego warto tam pojechać i co zobaczyć?
Jeżeli macie dość obleganej przez turystów Barcelony, Pragi czy Rzymu, na kilkudniowy wypad wybierzcie się do Belgradu. Tam na pewno nie znajdziecie na każdym kroku niezliczonej ilości turystów, których ciężko ominąć. Ale nieoblegane przez turystów miasto to nie jedyny powód, dla którego warto odwiedzić stolicę Serbii.
To najtańsze miasto na weekend
Z raportu Post Office Travel Money City Costs Barometer wynika, że stolica Serbii jest najtańszym miastem w Europie na city break. Twórcy zestawienia wzięli pod uwagę średnią cenę dwóch noclegów w trzygwiazdkowym hotelu na początku października (w pierwszy weekend). Uwzględniono też ceny filiżanki kawy, kieliszka wina, trzydaniowego obiadu oraz biletu wstępu do najsłynniejszej atrakcji w danym mieście. Pod uwagę wzięto również koszt autokarowej wycieczki z przewodnikiem.
Wszystkie czynniki zostały zbadane w 46 europejskich miastach. Przeprowadzona analiza pokazała, że najtaniej jest w Belgradzie. Jeden weekend w stolicy Serbii to wydatek rzędu ok. 700 złotych. Przykładowo kolacja dla dwóch osób z winem kosztuje 160 złotych.
Z Warszawy bez przesiadek dolecimy LOT-em w niecałe dwie godziny. Z kolei za lot na pięć dni od 24 do 28 września zapłacimy 542 złotych w obie strony. Może nie jest to wymarzona cena za sam lot, jednak nie przepłacimy na miejscu. – To dość tanie miasto. Co prawda, ceny hoteli względnie zbliżone do środkowoeuropejskiej średniej, ale koszty aprowizacji: jedzenie, przejazdy, wejściówki, na pewno w dobrych cenach – opowiada w rozmowie naTemat Mariusz, który kilkakrotnie odwiedził stolicę Serbii.
Belgrad nie należy do pięknych miast
Mówi się o nim, że nie należy do najpiękniejszych miast Europy, lecz ma ciekawą i bogatą historię. Miasto było niszczone i odbudowane ponad 40 razy. Na liście jego najeźdźców znajdują się m.in. Celtowie, Goci, Rzymianie i Turcy. W mieście nie zobaczymy wielu przykładów zabytkowej architektury.
Jedną z niewielu pozostałości po burzliwej przeszłości Belgradu jest twierdza Kalemegdan. Zabudowania znajdujące się na wzgórzu wysokości ok. 125 metrów pochodzą z XVII wieku. Twierdza znajduje się na Starym Mieście i jest jedną z najważniejszych atrakcji Belgradu. Z Kalemegdanu roztacza się panorama na ujście rzeki Sawy do Dunaju.
Będąc w Belgradzie warto odwiedzić też m.in. Beli Dvor, czyli Biały Pałac, jeden z ważniejszych ośrodków kulturowych w całej Serbii oraz Cerkiew Św. Sawy. Belgrad to też miasto muzeów. Znajdziemy tam m.in. Muzeum Lotnictwa, Nikoli Tesli, a dla miłośników historii Dom Kwiatów, czyli mauzoleum przywódcy Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii - Josipa Broza Tito.
Lokalsi nadają koloryt temu miastu
Spragnieni odpoczynku mogą przenieść się na wyspę Ada Ciganlija, posiadającą plaże o długości siedmiu kilometrów. Latem bywa tam sporo turystów, ale też lokalnych mieszkańców. Warto podkreślić, że to lokalsi tworzą najbarwniejszy klimat miasta.
– Fajne w tym mieście jest to, że dużo życia toczy się na ulicy. Mija się knajpy, w których nie siedzą turyści, ani hipsterzy, tylko miejscowi. Bardzo często te miejsca ulokowane są dosłownie pod blokami mieszkalnymi. Zresztą tam ludzie nie spotykają się w domach. Nie ma domówek, parapetówek czy przyjęć. Ci miejscowi, po pracy pędzą tylko do domu się przebrać i schodzą do knajpy, aby tam na przykład integrować się z sąsiadami – opowiada Mariusz, dziennikarz ekonomiczny, który spędził ostatni urlop właśnie w Belgradzie.
Według naszego rozmówcy, wspólne spędzanie czasu i integracja wynika z tego, że w Belgradzie praca jest słabo płatna i nie ma jej za wiele, w związku z czym ludzie bardziej skupiają się na relacjach międzyludzkich niż na karierze.Z kolei w bardziej zamożnych częściach Bałkan, na przykład Chorwacji, Słowenii czy nawet Bośni kultura wspólnie celebrowanych chwil zanika.
Choć Serbowie kochają swoje towarzystwo, bywa, że do turystów nastawieni są z dużym dystansem. – To jest kraj, który przez długi czas był w izolacji. Serbowie mają poczucie takiego uczucia, że świat ich mocno kopał. Więc potrafią być nieufni, zwłaszcza, jak ktoś z zachodu odwiedza ich kraj. Natomiast ci młodsi Serbowie są bardzo otwarci. Tym bardziej, że oni bardzo długo nie mogli wyjeżdżać. Był brak wiz, więc mają ten głód zagranicy, potęgowany izolacją. Zapoznając Serbów, można odnieść wrażenie, że są gburowaci. Z czasem to jednak przełamują – podkreśla.
"To brzydkie i nudne miasto"
Przeglądając fora i blogi trafiłam na wpisy, których recenzje Belgradu są dalekie od pozytywnych. Określenia typu "szaro i brzydko", "nuda, nic się nie dzieje", pojawiają się dość często. Choć oczywiście nie brakuje opinii, że to ciekawe i niebanalne miasto. Takie głosy są jednak w mniejszości.
– Belgrad jest zaniedbanym, postkomunistycznym molochem. Jest rozsiane na wzgórzach, a architektura jest ponurawo-socrealistyczna. Z kolei budynki są wysokie, lecz niezbyt ładne. Nie ma na nich ślicznych szczegółów secesyjnych – opowiada nasz rozmówca.
Z drugiej strony ta brzydota miasta może mieć swój urok. Tym bardziej, że są w Belgradzie miejsca, jak ulica Kniazia Miłosza, na której wręcz widać historię. Znajdują się tam budynki zbombardowane przez NATO w 1999 roku, które nie zostały odbudowane. – Na jednym z budynków widać, że rakieta przeleciała przez główne kondygnacje i wybuchła w środku. Jest to zostawione w takim stanie, być może ku przestrodze, albo z braku pieniędzy – zastanawia się Mariusz.
Jakiś czas temu znajomy, który zwiedził dosłownie pół świata i niemal całą Europę, z całkowitym przekonaniem polecał Belgrad, jako jedną z najlepszych miejscówek na weekendowy wypad w Europie. – Nikt o nim nie myśli w tych kategoriach, tymczasem dla mnie osobiście było to jedno z największych zaskoczeń. A trafiłem tam niejako przejazdem – mówi 28-letni Maciek.
Belgrad zmienia się i rozwija, choć niektóre projekty architektoniczne są mocno w powijakach, w stadium projektowym. W jednej z dzielnic ma powstać nowoczesne centrum biznesowo-rozrywkowe, ale to, czy zostanie zbudowane i kiedy, na razie nie wiadomo.
Mimo że miasto do najpiękniejszych i zadbanych nie należy, przyciąga. Być może jest to spowodowane właśnie burzliwą historia tego miasta lub też jego cenami, które w porównaniu do innych europejskich miast, takich jak Barcelona czy Rzym są bardzo niskie.
Kawa za jedyne pięć złotych
Tym bardziej, że miejsc, w których można tanio zjeść, czy napić się jest sporo. Przykładowo, w okolicach targu Republiki można smacznie zjeść, napić się kawy, która w połączeniu z deserem wyniesie nas jedynie pięć złotych, przeliczając na złotówki.
Z kolei jedzenie, choć pyszne i świeże, w dużej mierze oparte jest na mięsie. Do najpopularniejszych dań mięsnych należą m.in. pljeskavica, czyli grillowane kotlety z siekanego mięsa oraz cevapcici, zapiekane klopsiki. Króluje też pieczona wieprzowina oraz kapusta zapiekana z mięsem.
Wegetarianie mogą się więc czuć zawiedzeni, bo w większości restauracji dominuje menu mięsne, co nie oznacza, że nic dla siebie nie znajdą. – Wegetarianie mogę zjeść burka, czyli zapiekany w cieście francuskim pieróg, który nadziewany jest na przykład szpinakiem albo serem. Jest też sałatka szopska z prawdziwym serem szopskim - opowiada Mariusz.
Jeżeli chcecie się napić serbskiego alkoholu, to sięgnijcie po śliwowicę. To wódka wyrabiana na bazie śliwek, która czasem zawiera nawet 60. proc. alkoholu. Popularna jest też Rakija robiona z moreli lub winogron.
Choć Belgrad to idealne miasto na krótki, kilkudniowy wypad i coraz więcej ludzi z roku na rok wybiera go na "city break", nie wszyscy się tam odnajdą. Na pewno ci, którzy kochają luksus, wygodę i kolorowe obrazki rodem z Instagrama, mogą się w stolicy Serbii nie zabawić dłużej.