
Ewa Sonnet przed laty próbowała swoich sił w branży muzycznej. Nie udało jej się jednak zrobić zawrotnej kariery, jako piosenkarka. Nie jest tajemnicą, że teraz spełnia się w roli aktorki w filmach dla dorosłych. Zdjęcia do najnowszej produkcji kręcono w klasztorze. O wszystkim dowiedział się radny PiS, który nie kryje oburzenia.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Ewa Sonnet - kariera
Ewa Sonnet to tak naprawdę Beata Kornelia Dąbrowska, która pochodzi z Rybnika. W tym roku obchodziła 37. urodziny. Przed laty zamierzała podbić rynek muzyczny. Była też kojarzona z sesji erotycznych dla miesięcznika "CKM".
W 2005 roku dostrzegł ją Robert Janson, który skomponował dla niej kawałek pt. "...I R&B". Chociaż piosenka zdobyła popularność, to wydany w 2006 roku album "Nielegalna" przeszedł bez żadnego echa.
To jednak nie zniechęciło gwiazdy do kontynuowania medialnej kariery. Często pojawiała sie na ściankach. Wzięła nawet udział w 1. sezonie show TVP "Gwiazdy tańczą na lodzie", gdzie zajęła 10 miejsce.
Następnie celebrytka wróciła na chwilę do tworzenia muzyki. Wypuściła klip do utworu "Listen", ale ten także nie odniósł spektakularnego sukcesu.
Aktualnie Sonnet zajmuje się fotomodelingiem - pozuje w sesjach topless oraz nagrywa filmy i live streamy o charakterze erotycznym. Materiały publikuje na swojej autorskiej stronie internetowej. Wiele treści udostępnia tam tylko osobom, które wykupią dostęp.
Ewa Sonnet zapozowała nago w klasztorze. Radny PiS nie kryje oburzenia
Ujęcia do kolejnej produkcji ze swoim udziałem Ewa Sonnet realizowała w klasztorze cystersów w dolnośląskim Lubiążu. Podczas nagrań - całkiem naga - przechadzała się zalotnym krokiem po sali sakralnego obiektu.
Jak czytamy w Super Expressie, to nie uszło uwadze przedstawicieli lokalnej władzy. Radny PiS Tytus Czartoryski jest oburzony. Całą sprawę nazywa wprost "bluźnierstwem".
- Mamy do czynienia ze skandalem i obrazą uczuć religijnych. Te sceny nakręcone zostały wśród świętych obrazów, w miejscu kultu - ocenił. Polityk jest zaskoczony tym, że zarządzająca obiektem fundacja wydała na to zgodę.
W reakcji na te słowa przedstawiciel organizacji tłumaczy, że nie wiedział, jaki materiał będzie realizowany w obiekcie. - Zgłosiła się do nas agencja, więc podpisaliśmy z nią umowę. Nie wiedzieliśmy, jaki to będzie film - powiedział Witold Krochmal i dodał, że fundacja musi się z czegoś utrzymywać, a wydatków na klasztor jest mnóstwo.
Ten argument jednak nie przekonał radnego, który w rozmowie z tabolidem przypomina, że fundacja otrzymuje także dotacje z podmiotów publicznych, ale nie po to, żeby udostępniać obiekt na "tak kontrowersyjne cele".
Dodajmy, że zabytkowe opactwo słynie z imponujących wnętrz, które często stanowią scenerię produkcji artystycznych, postało tam już kilka filmów i teledysków. W klasztorze była kręcona scena do produkcji o kardynale Stefanie Wyszyńskim.