logo
Dmitrij Miedwiediew grozi, że Kijów może "nie istnieć" za dwa lata fot.: PIOTR KOWALCZYK/East News
Reklama.

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Dmitrij Miedwiediew komentując doniesienia o tym, że Kijów chce odroczyć płatność za gaz ziemny o dwa lata, wyraził wątpliwość, czy Ukraina będzie jeszcze istniała
  • Oznajmił też, że Ukraina dla państw Zachodu jest obojętna
  • Pod koniec maja były prezydent Rosji stwierdził, że Polska ma "sojusz" z Niemcami i że mają "ekspansywne" dążenia wobec Ukrainy
  • Miedwiediew, były prezydent Rosji, lubuje się w agresywnej krytyce państw Zachodu. Obiektem jego ataków pada również Polska. Polityk chętnie udziela się w mediach społecznościowych, gdzie w ostry i nierzadko absurdalny sposób grozi państwom, które według Kremla, stanowią zagrożenie dla największego kraju świata.

    Tym razem postanowił wtrącić swoje trzy grosze do dyskusji o tym, że Ukraina chce odroczyć płatność za gaz ziemny o dwa lata. - Widziałem komunikat, że Ukraina chce otrzymywać gaz ziemny z zagranicy z płatnością odroczoną na za dwa lata. W przeciwnym razie następnej zimy po prostu zamarznie" - podzielił się swoją wiedzą na Telegramie.

    Po jego kolejnym wpisie powiało grozą. - Tylko pytanie: kto powiedział, że za dwa lata Ukraina będzie nawet istniała na mapie świata? - skomentował.

    Oznajmił również, że przyszłość Ukrainy to temat obojętny dla państw Zachodu, ponieważ mają inne priorytety. - Chociaż Amerykanie już na to nie patrzą. Tak bardzo zainwestowali w "antyrosyjski" projekt, że wszystko inne jest dla nich drobiazgiem - podkreślił.

    "Dranie i szumowiny. Chcą naszej smierci"

    Niedawno Miedwiediew postanowił udzielić wyjaśnienia, dlaczego od początku inwazjii Rosji na Ukrainę, publikuje tak agresywne treści na swoich profilach w mediach społecznościowych. - Ludzie często pytają mnie, dlaczego moje posty na Telegramie są tak ostre. Odpowiedź jest taka, że ich nienawidzę- przyznał się premier Rosji, mając na myśli zarówno Ukraińców, jak i przedstawicieli państw zachodnich.

    - To dranie i szumowiny. Chcą naszej śmierci [...]. Póki żyję, zrobię wszystko, aby zniknęli - zaznaczył były prezydent.

    "Sojusz polsko-pruski eskaluje sytuację"

    Pod koniec maja Miedwiediew oznajmił, że o tym, co się dzieje w Ukrainie decyduje Zachód a nie prezydent tego kraju Wołodymyr Zełenski. Jego zdaniem, szczególnie ekspansywne pod tym kątem są Niemcy i... Polska. "Dlaczego Scholz potrzebuje Ukrainy? Odpowiedzi nie trzeba daleko szukać" – zaczął w obszernym wpisie.

    "Sojusz polsko-pruski, który z całych sił eskaluje sytuację i popycha obłąkanego Zełenskiego do coraz bardziej katastrofalnych wypowiedzi i działań, bardzo skorzysta, jeśli Ukrainy nie będzie na mapie jako państwa" – zarzucił.

    Propagandysta odniósł się też do żądań Zełenskiego dot. opuszczenia Krymu i Donbasu. Miedwiediew skłamał, mówiąc, że Rosja w Ukrainie "niszczy nacjonalizm, militaryzm i zaciekłą wrogość". W praktyce żołnierze rosyjscy mordują ludność cywilną, bombardują infrastrukturę cywilną, w tym szpitale.

    Czytaj także: