Lionel Messi w ostatnim czasie miał raczej powody do radości. Jednak środowego spotkania nie będzie wspominał najlepiej.
Lionel Messi w ostatnim czasie miał raczej powody do radości. Jednak środowego spotkania nie będzie wspominał najlepiej. fot. Shutterstock.com
Reklama.
Uraz wyglądał na dosyć poważny. Na Twitterze przejęcie, pytanie, co będzie. Gdzieś tam w tle żart, czarny humor, stwierdzenie, że teraz czeka go "Messiąc przerwy".
Piotr Koźmiński

Podobnie jak "AS', tak i El Mundo Deportivo, na podstawie pierwszych info z Barcelony, uważa, że w grę nie wchodzi ciężka kontuzja.


Kilkanaście minut po meczu było już optymistyczniej. Radio Catalunya podało, że uraz nie jest poważny, co oznacza, że Messi być może już za kilka dni, a pewnie raczej za tydzień będzie mógł grać. I rekord wciąż będzie w zasięgu. Informację radia potwierdził dyrektor sportowy Barcelony Andoni Zubizaretta. Nie ma urazów mięśniowych. Najprawdopodobniej to tylko stłuczenie kolana. Ale, jak dodał Zubizaretta, koniecznie będą następne testy.
Uraz Messiego:

Barcelona z Benficą nie grała już o nic. Do końca pozostało kilka minut. Rywale polowali na jego nogi, ale on się nie przejmował chciał pobić rekord. W 2012 roku miał już 84 goli na koncie. Kosmos. Do rekordzisty - legendarnego Gerda Mullera, brakowało tylko jednego.
I wydawało się, że ten gol może paść. Messi wyszedł sam na sam, został już tylko bramkarz. Próbował go minąć i wtedy się stało. Doszło do kontaktu, Messi dostał w kolano, bramkarz wybił przy okazji piłkę i dlatego nie było rzutu karnego.
Szczerze? Takie coś musiało się w końcu stać, choć może nie w takich okolicznościach. Nie tylko dlatego, że najczęściej mija rywali jak chce, jest dla nich za szybki i ci ratują się faulem albo po prostu polują na jego nogi.
Wyczyny Messiego w 2012 roku:

Chodzi też o inną rzecz. Niedawno czytałem świetną biografię Argentyńczyka pióra Leonardo Faccio i tam jest wspomniana historia z meczu z Sevillą. To było spotkanie ligowe, po którym Barcelona grała jeszcze mecz w Lidze Mistrzów. Guardiola, ówczesny trener, postanowił, że da Messiemu odpocząć. Że nie wystawi go w pierwszym składzie. Co na to Argentyńczyk? Obraził się. I dawał temu wyraz na kilku kolejnych treningach.
Książka, o której pisałem wyżej, nosi tytuł "Messi - chłopiec, który zawsze się spóźniał (a dziś jest pierwszy). Po tym, co wieczorem wydarzyło się na Camp Nou, należałoby to trochę przerobić. Bo Messi to mężczyzna, który zawsze chce grać. Nawet w mniej ważnych meczach. A dziś jest kontuzjowany.