Gdy był dzieckiem, cierpiał. Brał igłę i robił sobie zastrzyk w nogę. To była somatotropina. Hormon wzrostu. Gdyby nie leczenie, za które płaciła Barcelona, Messi miałby dzisiaj 1,50 m wzrostu. Ma 1,69 i po raz kolejny przeszedł do legendy. Właśnie pobił Pelego. Brazylijczyk w 1958 roku strzelił w ciągu roku 75 goli. Messi po ostatnim meczu ma ich już 76. A rok 2012 jeszcze przecież trwa.
Powiedzieć o statystykach Messiego, że są powalające, to za mało powiedzieć. Obecny sezon - 21 goli w 18 meczach, do tego 7 asyst. Ubiegły? Proszę bardzo, jeszcze efektowniej. 73 spotkania, a w nich 86 goli i 39 kluczowych podań.
Przeciętny polski piłkarz, gdy w roku rozegra 50 gier, narzeka na przemęczenie. A jak nasz rodzimy napastnik zdobyłby w nich 20 bramek, taki bilans uznano by za znakomity. Mimo, że gra w słabej polskiej lidze, a nie w Barcelonie.
Na osobę Messiego warto spojrzeć szerzej. Jeżeli ktoś chce go poznać dokładniej, mieć pojęcie, jaki jest w środku, powinien przeczytać książkę Leonardo Faccio, która właśnie ukazuje się nakładem wydawnictwa Sine Qua Non. I nie sugerować się tytułem, który po polski brzmi kiepsko: "Messi - chłopiec, który zawsze się spóźniał. A dzisiaj jest pierwszy".
Messi energiczny i Messi znudzony
Gdy kurier przyniósł mi do redakcji paczkę, odpakowałem ją i zobaczyłem, że to biografia Messiego, pomyślałem: "Pewnie strata czasu". Bo książki o najlepszych piłkarzach świata to z reguły albo laurka albo straszna sztampa. Kolega czytał Iniestę, odradzał. Drugi kolega jakiś czas temu mówił mi, że biografia Robina van Persiego to najgorsza książka, jaką ostatnio miał w rękach. Jeszcze nudniejsza niż podręczniki na studiach.
Messi i jego fantastyczny gol przeciwko Getafe:
Otworzyłem ją w ubiegłym tygodniu w pociągu, koło północy i … niespodzianka. Leonardo Faccio, autor, poszedł w zupełnie innym kierunku. Książka generalnie opowiada o trzech latach z życia gwiazdora: 2009-2011. Ale ten czas to tylko taki punkt wyjścia, bo praktycznie na każdej stronie jesteśmy rzucani w konkretne wydarzenie z przeszłości. I nie ma tym żadnego chaosu, całość czyta się mniej więcej tak, jak ogląda się świetnie napisany amerykańskie serial. Faccio doszedł do wniosku, że aby zrozumieć konkretne zachowanie Messiego, musimy dowiedzieć się, jak w różnych sytuacjach zachowywał się wcześniej.
Czytając jego książkę, dowiadujemy się, co siedzi w głowie genialnego piłkarza. A Messi ma dwie osobowości. Ten na boisku jest energiczny, pełen pasji i autentycznej żądzy zwycięstwa. Jego pozaboiskowe alter ego to gość, koło którego przeszedłbyś obojętnie. Faccio opisuje swoją rozmowę z Messim, jaką przeprowadził swego czasu w ośrodku treningowym. Piłkarz był znudzony, smętny, co jakiś czas patrzył na zegarek. Gdy przyszedł rzecznik klubu i kazał zakończyć rozmowę, to dla Messiego było wybawieniem. Mógł już sobie pójść. Tylko - dokąd?
"Zagubieni"? To nuda
To doskonałe pytanie, bo Messi, nie mając piłki przy nodze, odczuwa nudę. W domu położonym na wzgórzu każdego dnia ucina sobie drzemkę. Wielu piłkarzy, nawet tych znanych, lubi się napić. Niekoniecznie do nieprzytomności. Messi alkoholu nie tyka, poza drobnymi wyjątkami. W internecie można znaleźć film, jak świętuje z kolegami z Barcelony kolejny sukces i jest trochę pijany.
Może więc filmy albo seriale? Czytałem kiedyś wywiad z Michaelem Ballackiem, słynnym niemieckim piłkarzem, który opowiadał, że ma w domu kilka tysięcy filmów na DVD. Ale to też nie dla Messiego. Argentyńczyk przyznaje, że próbował się załapać na "Zagubionych" i "Skazanego na śmierć". Oba seriale szybko mu się znudziły. Gdy na zgrupowaniu w RPA niemal cała kadra Argentyny oglądała popularny serial o handlarzach narkotyków, Messi odpuścił, gdy fabuła stała się zbyt zagmatwana.
Messi jako dzieciak:
To prosty chłopak. Jego życie codziennie jest o wiele mniej złożone niż to, co wyczynia na murawie, mając piłkę u nogi. Gdy ma wolne i nie śpi, najczęściej siedzi wpatrzony w telefon. Jest uzależniony od Blackberry, na czacie ma ustawione zdjęcie z ukochanym psem i rozmawia tą drogą z przyjaciółmi, głównie tymi z Argentyny. Nie używa trudnych słów, raczej wybiera proste komunikaty. Kolega z kadry - Juan Sebastian Veron, często na czacie z niego żartuje. Messi nie zawsze rozumie. Gdy sam próbuje żartować, robi się dziwnie.
"Pójdziemy na dziwki, a potem je utopimy"
Jest w książce jeden świetny moment, gdy Faccio przebywa w domu przyjaciela Messiego z czasów gry w Newell's Old Boys. Tamten odpala czat i rozmawia z piłkarzem. - Jak przyjedziesz do nas, zrobimy jakiegoś grilla? - pyta Messiego. Messi odpowiada, że tak, oczywiście. Grill to tradycja, stały punkt spotkań. Chwilę później gwiazda Barcelony pisze: "Zrobimy tego grilla, a potem pójdziemy na dziwki. Po wszystkim wrzucimy je do rzeki, żeby nic nie wypaplały. Hahaha". Tak, tak, to napisał Messi. To nie był kolejny żart któregoś z jego kolegów.
Ale Messi jest też poważny. Ważna jest dla niego prywatność. Gdy Facchio przebywał u któregoś z jego przyjaciół, prawie zawsze pytał: "Słuchaj, z kim tam o mnie rozmawiasz?". Oczywiście przez BlackBerry.
Wielki piłkarz to zazwyczaj wielkie afery. Kobiety, używki. Maradona - kokaina. George Best - alkohol, który ostatecznie zaprowadził go na cmentarz. Messi przy tej dwójce jest kryształowy. Choć może nie do końca. Faccio bez skrępowania, choć mimochodem, wspomina jak z kolegami wybrali się na swój pierwszy raz. Jest mowa o pewnej celebrytce, która opowiadała, co robiła z piłkarzem w hotelu. Jest też pociągnięty wątek jego brata - Matiasa, który, jak mówi większość rozmówców, ma poważny problem z narkotykami. Gdy w rodzinnym Rosario gdzieś wspólnie wychodzą, często kończy się to tak, że ma miejsce prowokacja, Leo jest przestraszony, a brat wszczyna bójkę. Albo po prostu oddaje.
Niesamowite umiejętności Messiego:
Z Katalonią i Argentyną jest zresztą bardzo ciekawa historia. Messi traktuje Rosario jak schronienie. Miejsce, gdzie może odpocząć, zapomnieć o problemach i kolejnych stresujących meczach. Tymczasem nie ma tam życia. Wyjdzie na ulicę? Od razu nadbiega tłum fanów, kilka razy musiał uciekać do samochody. Kiedyś na ulicy dostał w twarz. Nie jest przez każdego lubiany. Grał w Newell's Old Boys, a w mieście jest też pełno kibiców konkurencyjnego Rosario Central. Poza tym wielu obwiniało go przez dłuższy czas, że tak słabo prezentował się w reprezentacji.
Teraz jest już lepiej. Nie dość, że w tym roku kalendarzowym pobił Pelego, nie dość, że w klubie ma więcej bramek niż meczów, to jeszcze wreszcie stał się przywódcą reprezentacji. Reprezentacji, która pewnie, będąc na pierwszym miejscu w eliminacjach, zmierza na mundial w Brazylii. Mistrzostwo świata - to największe trofeum, jakiego Messi jeszcze nie zdobył. I zarazem jedno z nielicznych.