Szokujące doniesienia o trenerze kadry Polski. "Michniewicz chodził na pasku u Fryzjera"
redakcja naTemat
20 czerwca 2022, 13:17·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 20 czerwca 2022, 13:17
Afera korupcyjna w odniesieniu do selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski funkcjonuje właściwie od pierwszego dnia pracy Czesława Michniewicza. Selekcjoner w poniedziałek został bohaterem obszernego tekstu Szymona Jadczaka z Wirtualnej Polski. Padają w nim mocne zarzuty, są też słowa samego trenera.
Czesław Michniewicz był w okresie tzw. afery korupcyjnej m.in. piłkarzem Amiki Wronki, a następnie trenerem Lecha Poznań
Selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski nie otrzymał żadnego zarzutu prokuratorskiego, w przeciwieństwie do np. piłkarzy jego byłej drużyny
Michniewicz miał odbyć 27 godzin rozmów z Ryszardem "Fryzjerem" Forbrichem, szefem piłkarskiej mafii zajmującej się ustawianiem meczów
Praktycznie od pierwszych przecieków dotyczących zatrudnienia przez Polski Związek Piłki Nożnej na stanowisko selekcjonera Biało-Czerwonych Czesława Michniewicza w przestrzeni publicznej nastąpił spory wstrząs. Trener Polaków jest bowiem zamieszany w tzw. aferę korupcyjną, która na przełomie XX i XXI wieku zniszczyła polską piłkę klubową.
Ustawianie wyników meczów praktycznie w każdej kolejce, gdzie dochodziło nawet do sytuacji korupcji w 6 z 8 zaplanowanych spotkań, stało się chorobą, w którą zamieszane były nawet tak ważne postaci jak Łukasz Piszczek. Akurat w przypadku zasłużonego reprezentanta Polski mowa o obecności w nieodpowiednim miejscu i czasie - będąc na początku sportowej drogi w Zagłębiu Lubin - ale to tylko pokazuje, o jakiej skali mowa.
"Michniewicz wie o tym układzie"
Obecny selekcjoner kadry, która w tym roku pojedzie na mundial w Katarze, dobrze znał postać uważaną za szefa mafii piłkarskiej ustawiającej mecze. Ryszard "Fryzjer" Forbrich był człowiekiem, którego Michniewicz poznał jeszcze za czasów występów w Amice Wronki, jako jeden z bramkarzy wielkopolskiego klubu.
Według informacji pochodzących z tekstu Szymona Jadczaka z Wirtualnej Polski znajomość obu panów mocno się zacieśniła, zwłaszcza w okresie początku trenerskiej kariery dzisiejszego selekcjonera Biało-Czerwonych.
Jadczak ujawnia, że łącznie na linii Michniewicz-"Fryzjer" doszło do trwających 27 godzin połączeń. Złożyło się na to 591 kontaktów telefonicznych w okresie od lipca 2003 do lipca 2005 roku. Zdarzało się, że panowie rozmawiali ze sobą po 20 razy dziennie.
Dziennikarski materiał jest wstrząsający. Pojawiają się zarówno cytaty z akt spraw prowadzonych w ramach walki z korupcją w polskiej piłce, ale też weryfikacje terminów i dat dotyczących konkretnych meczów, w których udział brał trener Michniewicz.
"Bałem się, że trener może jakimiś zmianami w składzie pokrzyżować nam plany. Fryzjer zadzwonił z drugiego telefonu do Michniewicza i puścił mi go na głośnomówiący. Słyszałem rozmowę Fryzjera z Michniewiczem. Z rozmowy wynikało, że Michniewicz wie o tym układzie. Fryzjer zresztą w tej rozmowie nieźle ustawiał tego Michniewicza, mówił mu, żeby jakichś zmian nie przeprowadzał i wydawał inne polecenia. Michniewicz przytakiwał tylko Fryzjerowi. Widać było, że jest mu zupełnie posłuszny. Później dowiedziałem się od Fryzjera, że ten Michniewicz dostał z tych przekazanych im pieniędzy działkę dla siebie. Było wiadome, że Michniewicz chodzi na pasku u Fryzjera" - jest cytowany nieżyjący trener Janusz Wójcik.
"Wójt" prowadził wówczas Świt Nowy Dwór Mazowiecki, walczący o utrzymanie na ekstraklasowym poziomie. Słowa odnoszą się do meczu przeciwko Lechowi Poznań, który prowadził Michniewicz.
Czemu nie postawiono Michniewiczowi zarzutów?
Poza wykazem meczów, weryfikacją bilingów oraz połączeniem faktów związanych z funkcjonowaniem selekcjonera, pojawiają się też opinie ze strony byłych przewodniczących Wydziału Dyscypliny PZPN.
- W świetle tego, co mi pan okazał i co przeczytałem, dziwię się, że panu Czesławowi Michniewiczowi nie został postawiony żaden zarzut. Wiele na to wskazuje, że w procesie weryfikacji faktów - na poziomie prokuratury - zabrakło niezbędnego krytycyzmu i refleksji, a może i czasu oraz środków – uważa mecenas Artur Jędrych.
Pojawia się również koncepcja sugerująca, że przesłuchania Michniewicza, na które dobrowolnie zgłosił się sam zainteresowany, zostały przeprowadzone niedokładnie. Tym bardziej, że z logicznego punktu widzenia zarzuty usłyszały osoby, z którymi dzisiejszy selekcjoner funkcjonował na co dzień - piłkarze, zarządzający klubami czy sam "Fryzjer".
Co na to sam Michniewicz? Odpowiedzi selekcjonera są raczej zdawkowe.
- Ryszarda Forbricha poznałem latem 1996 roku, kiedy był moim przełożonym w Amice. Rozmawiałem z nim często, ale nigdy nie nakłaniał mnie do złamania prawa - to jedna z nich.
Pytaniem, póki co bez odpowiedzi, pozostaje reakcja PZPN na rewelacje ze strony WP.