Wydawałoby się, że dobre słowo nic nie kosztuje. Jednak wszyscy wiemy aż za dobrze, że na co dzień rzadko zbieramy pochwały, ale i rzadko chwalimy innych. Eksperci są zgodni: nieważne, czy mówimy o domu, szkole, pracy, życiu osobistym czy zawodowym – Polakom bardzo trudno przychodzi chwalić i pochwały przyjmować.
– Ludzie myślą, że to stereotyp, ale mieszkałam w Hiszpanii kilka lat i mogę potwierdzić, że tam naprawdę cały czas słyszy się od ludzi coś miłego – mówi Małgorzata, która pracowała w Madrycie jako nauczycielka angielskiego. – Tu nie chodzi tylko o to, że mężczyźni nieustannie komplementują kobiety, które chcą poderwać, na zasadzie “ale masz piękny uśmiech, włosy, oczy” itd. Wzajemne komplementy wymieniają na co dzień koledzy lub znajomi z pracy. Normą jest też zwracanie się do nieznanych nawet osób per “piękny” lub “piękna” – mówi.
Zapomniana sztuka komplementu
– Istotą komplementu jest sprawienie rozmówcy przyjemności. Umiejętność komplementowania świadczy o klasie człowieka – mówi Stanisław Krajski, autor wielu książek na temat savoir-vivre'u. Twierdzi, że choć polscy mężczyźni wciąż starają się być w starym stylu szarmanccy, to umiejętność prawienia prawdziwych komplementów zanika.
Problem polega jednak na tym, że zanikła także sztuka przyjmowania pochwał i życzliwych uwag. – W Hiszpanii za komplement ludzie odwdzięczają się tym samym. W Polsce drobna nawet pochwała przyjmowana jest z zakłopotaniem – mówi Małgorzata.
"Pozytywny feedback? Nie, dziękuję"
Myliłby się jednak ten, że problem sprowadza się do prawienia sobie słodkich słówek. Brak umiejętności chwalenia innych i przyjmowania pochwał bardzo mocno odciska swoje piętno w wielu różnych wymiarach życia społecznego.
– Polscy pracodawcy absolutnie nie potrafią chwalić – mówi Joanna Jagielska, właścicielka firmy Coaching Balance. – Pierwszą firmą, w której spotkałam się z sensownie wdrożoną polityką motywowania pracowników przez pochwały była polska filia japońskiej korporacji, bardzo mocno przesiąknięta tamtejszą filozofią zarządzania – mówi Jagielska.
Moja rozmówczyni podkreśla jednak, że nawet wdrażane odgórnie wzorce z zagranicznych firm z trudem przyjmowane są na polskim gruncie. – Nawet jeśli w centrali dużej firmy uda się wdrożyć korporacyjną politykę zarządzania zasobami ludzkimi, to na poziomie lokalnych oddziałów mało co się zmienia – ocenia ekspertka. Przyznaje, że na szkoleniach, które prowadzi, 90% menedżerów wzbrania się przed nauką sposobów przekazywania “pozytywnego feedbacku” ze strachu. Boją się przyznać, że czegoś nie umieją.
“Napisałaś świetny raport, ale wszystkie poprzednie były beznadziejne” – tak wygląda typowa “pochwała” formułowana przez polskiego szefa. – Jeśli już naprawdę przy okazji musimy wypomnieć pracownikowi jego dawne błędy, to lepiej odwrócić to zdanie i powiedzieć “Wszystkie raporty były beznadziejne, ale ten już jest bardzo dobry” – tłumaczy Piotr Mosak, psycholog z Centrum Doradztwa i Terapii. Dzięki temu pochwała będzie przynajmniej w jakimś stopniu motywująca. – Niestety, polscy menedżerowie nie potrafią “wypchnąć” podwładnego do przodu, zmotywować. Nie mamy wykształconej umiejętności przekazywania informacji zwrotnej – mówi z kolei Joanna Jagielska.
Wszystko zaczyna się w domu...
Piotr Mosak mówi, że problemy z motywacją pracowników poprzez pochwały sięgają jednak głębiej. – Wszystko zaczyna się już w domu. Jeśli jesteśmy wychowywani w braku poczucia własnej wartości i krytykowani przez rodziców, nie będziemy w stanie akceptować pochwał. One nie będą pasować do naszego obrazu samych siebie – mówi.
Psycholog tłumaczy, że to trochę, jak z uczniem, który zawsze dostawał przysłowiowe tróje z minusem. – Kiedy zostanie pochwalony przez nauczyciela, pomyśli, że coś jest nie tak. “O co mu chodzi? Co kombinuje? Wariat? Zboczeniec?” Pochwała wywoła dezorientację i lęk, których skutkiem może być unikanie lekcji. I tu koło się zamyka, bo nie przychodząc do szkoły, uczeń będzie miał problemy i słabsze oceny – mówi psycholog.
Dlatego także jako dorośli jesteśmy wobec pochwał podejrzliwi: – Kiedy szef nas chwali, nieraz przez głowę przemyka nam myśl, że coś nie gra, że np. chce nas zwolnić, że zbiera na nas haki – ocenia Joanna Jagielska.
“Skoro ja miałem ciężko, to i inni będą mieli”
Zdaniem Jagielskiej taki stan rzeczy spowodowany jest m.in. faktem, że nasza edukacja nie stawia na pracę zespołową. Myśląc tylko o sobie nie umiemy doceniać innych, ani ich promować. Ekspertka przyznaje jednak, że bez odpowiedniego poziomu płac w polskich firmach nie ma co liczyć na skuteczność działania zachęt słownych i pochwał. – Umówmy się, nie uciekniemy od piramidy Maslowa. Jeśli ktoś nie może utrzymać się “od pierwszego do pierwszego”, to nie będzie reagował na to, że szef poklepie go po plecach – mówi Jagielska.
Piotr Mosak dodaje, że nasz stosunek do dawania i przyjmowania pochwał jest głęboko zakorzeniony w naszej tradycji i kulturze. – To trochę taki mechanizm wojskowej fali. “Skoro ja miałem ciężko, to i inni będą mieli”. Dlatego to trwa. Nasza historia sprawiła, że czuliśmy, a często wciąż czujemy, się gorsi. Przekazujemy to z pokolenia na pokolenie – mówi psycholog.
Dodaje, że wśród Polaków funkcjonuje przekonanie, że dziecko nie powinny być zbytnio chwalone i rozpieszczane, żeby później “nie dostało od życia po tyłku”. Dlatego też surowi rodzice stronią od pochwał czy serdeczności. – Tymczasem to błędne myślenie. Dziecku nie trzeba dawać “wycisku”, tylko miłość, bo inaczej kończy się to tak, że nawet w rodzinie nie potrafimy się do siebie przytulać – mówi psycholog.