Dmitrij Miedwiediew, były prezydent Rosji i wieloletni współpracownik Putina postanowił skrytykować obecnych polityków, podkreślając, że w dzisiejszych czasach nie można już liczyć na wybitne postacie. We wpisie na Telegramie skupił się na "upadku zachodnich polityków" i wyróżnił dwóch z polskiej sceny. Morawiecki i Kaczyński zostali nazwani wyrzutkami i rusofobami.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Były prezydent Rosji w obszernym wpisie skrytykował zachodnich polityków.
Miedwiediew uznał, że dziś nie ma już polityków, jak m.in. Margaret Thatcher.
Jak określił Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego?
Miedwiediew ostro o Kaczyńskim i Morawieckim — "wyrzutki i rusofoby"
Dmitrij Miedwiediew od niemal trzech dekad wiernie współpracuje z Władimirem Putinem. Z jego nadania był już premierem i prezydentem Rosji. Teraz pełni funkcję wiceprzewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.
Od początku inwazji Rosji na Ukrainę często wypowiada się na swoich mediach społecznościowych, a ostatnio dodał kolejny obszerny wpis na swojego Telegrama. Na wstępie były prezydent Rosji stwierdził, że od kiedy on wszedł w świat międzynarodowej polityki, poziom jego "zachodnich polityków spada".
"To się stało na moich oczach przez ostatnie 20 lat. To oczywiste, że w Europie nie ma nawet śladu po takich wielkich postaciach jak Helmut Kohl, Jacques Chirac czy Margaret Thatcher. Nie wspominam o nich dlatego, że byli prorosyjscy, chociaż ci najsilniejsi politycy nigdy nie byli rusofobami" — podkreślił.
Kluczowym fragmentem wpisu dla Polski jest opis polskich polityków, z których Miedwiediew nie wymienił np. prezydenta Andrzeja Dudy, a premiera Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego. Nazwał ich wyrzutkami i plującymi jadem rusofobami.
"To patentowani rusofobowie, plujący jadem antyrosyjskich kalumni, jak Kaczyński i Morawiecki" — pisał.
"W Europie nie ma śladu po wielkch postaciach"
W swoim poście były prezydent Rosji wyjaśnił także w jakim kierunku ewoluowało środowisko europejskich liderów, zaznaczając, że nie jest z tych zmian zadowolony.
"Zamiast osobistości, które uosabiały ważne polityczne trendy, a nawet epoki, pojawili się ludzie, nazywający siebie technokratami. Niektórzy z nich są dobrymi specjalistami, ale niczym ponadto. I w tym leży problem!" — stwierdził. I dalej wyjaśniał.
"Tacy ludzie mogą formułować pewne idee, a także wydawać dyspozycje swoim współpracownikom, ale nie są zdolni wziąć za nie osobistej odpowiedzialności. Będą się ukrywać za czyimiś plecami, mówić o ograniczeniach prawnych i ciężkiej sytuacji, a nawet o zmianach klimatycznych, ale nie podejmą kluczowej decyzji. Albo przyjmą ją zbyt późno. I w tym leży cały problem" — tłumaczył.
W swojej krytyce odwołał się także do Angeli Merkel, Olafa Scholza czy Maria Draghi. Stwierdził, że: "To nowi ludzie. Dalecy od najwyższych standardów administracji publicznej".
Ubolewał z powodu, że obecnie w UE połowę liderów stanowią "umiarkowani technokraci" i "zajadli fanatycy". A "respekt" dla największych krajów Unii -Francji, Niemiec i Włoch - "spada". "Czy obecny prezydent Ukrainy, przywitałby prezydenta Chiraca w zielonym podkoszulku? Oczywiście nie. To absurd" - twierdzi Miedwiediew.
Swój post podsumował stwierdzeniem, że obecnie "europejski chór" stanowi "tło dla amerykańskich solistów". "To stanowi problem dla Zachodu i dla nas, Rosji" - ocenił.