Niespodziewana "misja" polskich siatkarzy. Musieli pójść do sklepu po... papier toaletowy
Krzysztof Gaweł
24 czerwca 2022, 13:52·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 24 czerwca 2022, 13:52
Polscy siatkarze grają w Sofii w drugim turnieju Ligi Narodów i jak to w Bułgarii bywa, organizacja pozostawia wiele do życzenia. Tym razem Biało-Czerwoni mogą narzekać na czystość w hotelowych pokojach oraz na... brak papieru toaletowego. Po ten do sklepu udali się Bartosz Kurek i Tomasz Fornal, co mówi samo za siebie. Na szczęście nasz zespół gra świetnie i wygrywa, a awans do ćwierćfinału jest blisko.
Biało-Czerwoni siatkarze grają w Sofii w drugim turnieju Ligi Narodów
Chaos organizacyjny w Bułgarii to norma, kadra znów go odczuła
W piątek nasz zespół ma wolne, kolejne mecze zagra w sobotę i niedzielę
Reprezentacja Polski rywalizuje w drugim turnieju Ligi Narodów. Biało-Czerwoni ograli już w Armeec Arenie w Sofii Brazylię 3:1 (25:16, 22:25, 25:16, 25:22), a potem bez większych problemów odprawili Kanadę 3:0 (25:16, 25:18, 25:16). Przed nami jeszcze dwa mecze i wielka szansa, by zapewnić sobie awans do ćwierćfinału rozgrywek. Nie przeszkadza nawet organizacyjny chaos, który w Bułgarii jest niestety standardem.
"W Bułgarii od 5 dni pokoje w hotelu nie są sprzątane. Kurek z Fornalem poszli do sklepu po 40 rolek papieru toaletowego dla drużyny" - przekazał trener Jakub Bednaruk, który jest w kontakcie z siatkarzami i sztabem Biało-Czerwonych. Nasi siatkarze nie mogą skupić się na treningach i grze, jak to często bywa poza Polską, czekają na nich niespodzianki. Ale takiej historii chyba jeszcze nie było.
Przed laty w Bułgarii, niestety, nie było lepiej. Gdy w 2012 roku Biało-Czerwoni wygrywali Ligę Światową w Sofii - grali w tej samej hali, Armeec Arenie - nie było dla nich salki treningowej, więc rozgrzewali się na korytarzach obiektu. Narzekali też na kiepskie jedzenie w hotelu i na organizacyjny chaos. Coś, co nad Wisłą jest nie do pomyślenia, bo nasze imprezy są najczęściej dopięte na ostatni guzik.
Świetna gra sprawiła, że musieli się też mierzyć z agresją miejscowych fanów. Polacy ograli wówczas Bułgarów w półfinale rozgrywek (3:0), a schodząc do szatni z trybun leciały w siatkarzy butelki z wodą, monety, zapalniczki i plwociny kibiców, którzy byli wściekli po porażce Junaków. Cóż, co kraj to obyczaj. Cztery lata później podczas mistrzostw Europy siatkarze mieli zbyt małe łóżka w hotelu, znów był problem z jedzeniem i obsługą. Brakowało też wody.
A w2018 roku, gdy rozpoczynaliśmy marsz po złoto mistrzostw świata, kadra odliczała dni i czekała, by z Bułgarii przenieść się do Włoch. Bo dopiero w Italii warunki były odpowiednie, zwłaszcza jedzenie, na które nasz zespół narzekał najmocniej. Co ciekawe, Bułgarzy zawsze przyjmowali zgłoszenia ze strony polskiej reprezentacji ze zdziwieniem i rozkładali tylko bezradnie ręce. Tym razem jest podobnie.
Na szczęście zespół Nikoli Grbicia może się skupić tylko na grze, a Bułgarię opuści już w poniedziałek. Jeszcze tylko zagra z Australią w sobotę (godzina 15:30) oraz z USA w niedzielę (godzina 15:30). A potem powrót do domów, kilka dni spokojnego treningu i ostatni turniej fazy interkontynentalnej Ligi Narodów, który odbędzie się w Ergo Arenie w Gdańsku (5-10 lipca).