Duchowni nigdy nie będą zwolennikami eutanazji? Takie stereotypowe myślenie to już przeszłość. Przynajmniej w Wielkiej Brytanii, gdzie na nowo rozgorzał spór o zalegalizowanie możliwości decydowania o swojej śmierci dla śmiertelnie chorych i cierpiących. I gdy brytyjskie władze do tematu eutanazji podchodzą ze sporym dystansem, to do legalizacji tzw. asystowanego odchodzenia wzywają duchowni różnych wyznań.
Grupa ponad pięćdziesięciu duszpasterzy chrześcijańskich i rabinów twierdzi, że osoby, dla których cierpienie staje się nie do zniesienia, mają prawo wybierać, czy chcą dalej żyć. Brytyjscy duchowni przyznają, że życie jest zawsze najważniejszą wartością, ale w pewnych okolicznościach należy zadać sobie pytanie także o to, jaką jakość ma to życie. I wówczas powinna istnieć możliwość pójścia różnymi drogami. W Wielkiej Brytanii podkreślają, że dla jednych cierpienie i zmaganie się z nieuleczalną chorobą lub starością jest rodzajem uszlachetnienia, a dla innych zwykłym poniżeniem. "I właśnie oni powinni mieć prawo do skorzystania z możliwości asystowanej śmierci" - czytamy w oświadczeniu duszpasterzy z Wysp.
Życie jest ważne, ale liczy się też jego jakość...
- Jest wiele osób, które po prostu nie są w stanie pogodzić się z poglądem, że terapia musi być podtrzymywana, kiedy pozostawanie przy życiu staje się zwykłą torturą - powiedział brytyjskiej edycji "The Huffington Post" David Lamborn, duchowny z Birmingham i jeden z liderów ekumenicznej grupy sygnotariuszy apelu do władz.
To wszystko jednak w kraju, gdzie prawie trzy czwarte społeczeństwa to zadeklarowani zwolennicy prawa do eutanazji. Choć i w Polsce odsetek osób o takich poglądach na życie i śmierć jest coraz większa. Z ostatnich badań Centrum Myśli Jana Pawła II wynika, że aż 55 proc. z nas uważa, że prawo powinno zezwalać lekarzowi na skrócenie życia nieuleczalnie chorego pacjenta, którego cierpieniom nie można ulżyć, gdy sam pacjent i jego rodzina o to proszą.
Polacy też chcą prawa od eutanazji
Jednak zdaniem posła Andrzeja Rozenka z Ruchu Palikota, który jest praktycznie jedynym ugrupowaniem otwarcie opowiadającym się za rozpoczęciem poważnej dyskusji o etuanazji, w Polsce żadni duchowni nie są dziś gotowi na takie oświadczenie, jak ich brytyjscy koledzy. - W Polsce to byłaby dziś raczej dyskusja na emocje, a nie na argumenty. W Ruchu Palikota uważamy zresztą, że o eutanazji powinni wypowiadać się przede wszystkim naukowcy, etycy, a dopiero potem duchowni - mówi polityk.
Poseł przyznaje jednak, że gdyby jego partii udało się znaleźć koalicję na rzecz legalizacji jakichś form eutanazji, to wówczas pewne opinie środowiska kościelnego z pewnością zostałby przez Ruch Palikota wysłuchane. - Kompletnego sensu nie miałby jednak branie ideologów w typie o. Tadeusza Rydzyka - dodaje Rozenek.
- Naczelną wartością powinna być wolność. Także wolność wyboru, jak zakończyć swoje życie. Tak naprawdę trudno jednak komukolwiek zrozumieć sytuację w jakiej znajduje się człowiek skazany na powolne umieranie, ktoś potwornie cierpiący. W przypadku którego w Polsce dochodzi jeszcze brak odpowiednich środków, które poprawiałby jakość tego umierania. To temat, który powinien podlegać szerokiej i mądrej debacie publicznej - ocenia rzecznik Ruchu Palikota.
"Kościół zawsze będzie bronił życia, ale..."
I wbrew pozorom, w wielu względach jego zdanie podziela duchowny, ks. Wojciech Lemański. On również podkreśla, że trudno wczuć się w sytuację osoby, która nad eutanazją mogłaby się zastanawiać. Ksiądz przypomina też, że argument jakości życia jest dla wielu osób całkowicie różny. - To sięganie do jakości życia jako uzasadnienia eutanazji jest bardzo subiektywne i problematyczne. Dla jednych jakością życia jest to, czy mogą zjeść homara na obiad. A bywało tak w czasach wielkiego kryzysu, że wiele osób kończyło życie śmiercią samobójczą, bo ich jakość życia, tak właśnie rozumiana, radykalnie się zmieniła. Podobnie dla sportowca człowieka, który był sportowcem, amputacja ręki lub nogi, może oznaczać często swoisty koniec zawalenie się świata - tłumaczy.
Ks. Lemański przyznaje, iż rozumie zarówno duchownych z Wielkiej Brytanii, którzy opowiedzieli się za prawem do asystowanej śmierci, jak i osoby, które cierpiąc eutanazją stają się zainteresowane. - Rozumiem wielu z nich ich. Choć nie powiem, że pochwalam taką decyzję. Powinno się zrobić wszystko, by człowieka od tej decyzji odwieść. Najskuteczniej i najtrudniej zarazem można tego dokonać pomagając żyć. Zaakceptuję ich decyzję, jeżeli ostatecznie będzie tak radykalna - mówi duszpasterz. Ksiądz zauważa jednak, że z czasem Kościół zmienił podejście do samobójców, którym kiedyś odmawiano katolickiego pogrzebu, więc być może kiedyś zmieni nieco pogląd na temat eutanazji.
Duchowny jest przekonany, że nigdy jednak Kościół nie zmieni zdania w kwestii obrony życia, aż do samego, naturalnego końca. - Powinniśmy jednak tę obronę artykułować w taki sposób, że jest to tylko troska o drugiego człowieka. Bo teraz krytycy Kościoła często mówią, że bronimy życia dla zasady, a gdy w rzeczywistości jest ono zbyt trudne, umierający i jego rodzina zostają sami z tak ogromnymi wyzwaniami. Im wszystkie kościoły otoczenie, a zwłaszcza ludzie wierzący, powinny przyjść z pomocą, by ten ciężar łatwiej było by im zaakceptować i udźwignąć - podsumowuje ks. Lemański.
W Polsce to była by dziś raczej dyskusja na emocje, a nie na argumenty. U Ruchu Palikota uważamy zresztą, że o eutanazji powinni wypowiadać się przede wszystkim naukowcy, etycy, a dopiero potem duchowni.
Dla jednych jakością życia jest to, czy mogą zjeść homara na obiad i gdyby im tego zabrakło, a tak bywało w czasach wielkiego kryzysu, że wiele osób kończyło życie śmiercią samobójczą, bo ich jakość życia radykalnie się zmieniła. Podobnie dla człowieka, który był sportowcem, amputacja ręki oznacza często zawalenie się świata.