
"Moją 4-letnią córkę odwiedził dziś w przedszkolu Pan Ząbek. Wróciła do domu przekonana, że najlepszą pastę i szczotkę robi firma C" - napisała nasza blogerka Melania Kozyra. To nie wyjątkowy przypadek, tylko powszechna metoda promocji, która może dziecku nieźle namieszać w głowie.
Niestety, sytuacja przedstawiona przez Melanię Kozyrę to nie wyjątek. Marketingowcy od dawna wiedzą, że najmłodsi są najlepszymi konsumentami. - Dzieci są najbardziej podatne na wpływy reklamy czy innej formy promocji. Zwłaszcza jeśli komunikatowi towarzyszy identyfikacja wizualna - mówi nam
Kuratoria nie mają na wprowadzanie takiego marketingu do przedszkoli żadnego wpływu. Jak informuje nas rzecznik prasowy mazowieckiego kuratorium Andrzej Kulmatycki, nawet jeśli wpłynie do nich skarga na taką politykę przedszkola, to sprawa przekazywana jest dalej. Do osób, które odpowiedzialne są m.in. za wybór dyrektora.
Kiedy zaczyna być groźnie
- Generalnie dzisiaj jest tak, że wszędzie jest sprzedaż marki. Nawet w badaniach unijnych wśród dzieci. Na Zachodzie przeprowadza się je tabletami, wie podczas takiego badania dziecku wpada do głowy potrzeba posiadania tabletu konkretnej firmy - mówi nam prof. Anna Zawadzka, psycholog konsumpcji z Uniwersytetu Gdańskiego i ekspertka fundacji Dziecko bez Reklamy.
Czytaj też Bezstresowe wychowanie nie istnieje. Wrzeszczące dzieci są po prostu rozwydrzone
Pieniądze kontra etyka
Oczywiście, marketingowcy mają świadomość tych zagrożeń. Ale w tym starciu to pieniądze wygrywają. Autor jednej z takich przedszkolnych kampanii mówi nam anonimowo:
We współczesnym świecie pułapki dla dzieci to nie tylko koncerny chcące wycisnąć pieniądze z najmłodszych. To także świat elektroniczny - telewizory i komputery. Dzisiejszym maluchom grozi przebodźcowanie, które dla ludzkiej populacji może mieć fatalne skutki. W wywiadzie dla naTemat opowiada o tym psycholog Maria Bielecka.
CZYTAJ WIĘCEJ
Co na takie argumenty przedszkola? Kilka z tych, które wzięły udział w promocji firmy spożywczej i wraz z rodzicami piekły ciasteczka, milczą, gdy pytam czy to aby na pewno etyczne, wpuszczać marketing do swoich placówek. Wielu dyrektorów przedszkoli nie zgadza się jednak na promowanie firm w ten sposób.
Jak wyjaśnia nam dyrektor Maciejewska, od zawsze negowała akcje sponsorowane i nawet nie przypomina sobie, by coś takiego odbyło się w jej placówce. I nie tylko ze względu na ewentualne szkody, ale też fakt, że przedszkola mogą robić takie akcje same. - My organizujemy takie akcje na przykład we współpracy z rodzicami. Bez opierania się o jakąś markę, a także kładziemy nacisk na wspólnie spędzany czas - wyjaśnia nam dyrektorka przedszkola nr 162 w Warszawie.
