
"Od dziecka marzył o tym, żeby być Bondem. Chyba w służbie CBA zarzucił miłość do Bonda, bo przecież jego półnagie ciało agenta nie przypomina żadnego wcielenia 007" – tak o Tomaszu Kaczmarku, znanym jako "agent Tomek", pisze w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej" Monika Olejnik.
Agent Tomek jest higienistą. I był przecież zwykłym policjantem nienawykłym, jak sam mówi, do patrzenia na taką furę pieniędzy, którą zobaczył w walizce. Dlatego też, żeby nie zapocić koszuli odwiesił ją na krzesło. CZYTAJ WIĘCEJ
Według dziennikarki agent Tomek ośmieszył się forsując tezę, że dziennikarze "Gazety Wyborczej", którzy opublikowali jego zdjęcia, razem z oficerami CBA stworzyli związek przestępczy.
Śmieszność agenta Tomka rozciąga się od gór do morza. Konstanty Miodowicz (teraz poseł Platformy, niegdyś w specsłużbach) stwierdził, że poznaliśmy drugą stronę natury agenta Tomka - on po prostu lubi się rozbierać i pokazywać brzuchy. CZYTAJ WIĘCEJ
Jak to się stało, że agent "pokazujący brzuchy" odniósł sukces w tajnych służbach? Co było jego tajną bronią? "Wyjaśnienie jest proste - stał za nim sztab ekspertów", a teraz został sam. – pisaliśmy w naTemat.

