Chyba większość osób patrzących na zdjęcie półnagiego, uśmiechniętego agenta służb specjalnych nad walizką pieniędzy może mieć obawy co do powagi służby, którą pełnił. Obawy te stają się jeszcze większe, kiedy słucha się tłumaczeń tego agenta, który twierdzi, że nie zauważył, że ktoś mu to zdjęcie robił. Nie chce się wierzyć, że dzisiejszy Tomasz Kaczmarek i odnoszący sukcesy w tajnych operacjach agent to ta sama osoba.
Wyjaśnienie jest jednak proste: za agentem stał sztab ekspertów, Tomasz Kaczmarek działa sam.
Agent potwierdził, że zdjęcia są prawdziwe, ale mimo że patrzy na osobę, która zdjęcie robi i się uśmiecha, twierdzi, że nie wiedział, że zdjęcie jest robione. Jak twierdzi zdjęcia udostępniła "osoba lecząca się psychiatrycznie"
Jak by tego było mało, Kaczmarek oznajmił, że ma zdjęcia z imprez Pawła Wojtunika, który jest obecnym szefem CBA, ale "mimo różnic, które ich dzielą, nigdy ich nie udostępni". Co więcej, zaatakował również byłą Pierwszą Damę, twierdząc, że "Jolanta Kwaśniewska powinna mieć postawiony zarzut prania brudnych pieniędzy". Postawione zarzuty powinna mieć – jego zdaniem – również Weronika Marczuk.
Człowiek z walizką pieniędzy
Monika Olejnik komentując na Facebooku wystąpienie agenta Tomka w programie Piotra Kraśki stwierdziła, że niezrozumiałe jest dla niej, jak ktoś mógł uwierzyć, że jest on "inteligentny i pełen wdzięku".
W opinii wielu komentatorów, zdjęcie półnagiego agenta uśmiechniętego nad walizką pieniędzy najpierw wywołuje zażenowanie, a później lekki niepokój. W końcu to agent służb specjalnych tuż przed akcją.
– Człowiek z fotografii, uśmiechnięty nad walizką pieniędzy, kojarzy się raczej z dzieckiem. To wygląda niepoważnie, ale to "najsłabsze ogniwo", jak określiła go Monika Olejnik, korzystało z szerokiego zaplecza, które kreowało jego wizerunek za państwowe pieniądze – uważa Jacek Dubois, adwokat Beaty Sawickiej.
Weronika Marczuk cieszy się, że w końcu w sprawie agenta Tomka "fakty mówią same za siebie. – Ja już dawno to wszystko napisałam w swojej książce. Zastanawiam się, czy nie lepiej było to pozostawić, by dać otoczeniu szansę na własne wnioski? Ile można się tłumaczyć i co jeszcze ma wypłynąć, by to było już oczywiste? Zresztą sam agent w swojej "książce" zdradził bardzo dużo. Zwłaszcza jeśli chodzi o zamiary wobec mojej osoby – podkreśla Marczuk. – Ja z nim walczę już kilka lat, i z tego powodu jestem wciąż narażona na jego osobiste ataki – dodaje.
Według Konstantego Miodowicza, byłego członka Komisji do spraw Służb Specjalnych, agent Tomek właściwie robi teraz karierę celebryty, która zupełnie zaprzecza istocie służb specjalnych. – To wszystko nie koresponduje z naszym wyobrażeniem o służbach specjalnych i pracy operacyjnej. Mamy konfrontację osobowości infantylnej z funkcją agenta służb, którą przyszło mu pełnić – komentuje w rozmowie z naTemat.
Tajemnica państwowa
Postać agenta Tomka budzi wiele emocji przede wszystkim dlatego, że jako agent służb specjalnych bardzo chętnie stał się osobą medialną, udzielił wywiadu-rzeki do książki "Agent Tomek. Spowiedź", w którym zdradził wiele sekretów, a z drugiej strony oburza się na każdą inną publikację na swój temat, bo jego zdaniem ujawnia tajemnice działalności służb.
– Dla mnie jako prawnika agent Tomek jest takim "agentem skarżypytą". Najpierw sam się dekonspiruje i opisuje w swojej książce działanie służb, a później jak ktoś się do tego, co napisał lub powiedział odniesie od razu sam składa doniesienie – komentuje mecenas Jacek Dubois, adwokat Beaty Sawickiej. – Tak naprawdę sądowi w sprawie pani Sawickiej nie udało się ustalić, co tam się właściwie wydarzyło, bo wszystko jest zasłonięte "tajemnicą operacyjną". Tymczasem nikt nie zastanawia się, dlaczego rozebrany agent skacze po walizce pieniędzy. To tak naprawdę pokazuje niekompetencję osób, które brały udział w tych akacjach. Celem było stworzenie przestępcy i wykreowanie przestępstwa. To na to przeznaczono pieniądze państwowe, ale tego się już nie wyjaśnia, bo wszystko przykrywa się "tajemnicą państwową" – dodaje.
Sztab ludzi
– Dla mnie od początku agent Tomek była postacią niepoważną, z którą nie miałbym o czym rozmawiać, jeśli chodzi i o wiedzę, i dojrzałość i emocjonalność. To osoba, która na pierwszy rzut oka nie powinna wzbudzać zainteresowania osób pełniących jakieś ważniejsze funkcje – przyznaje Jacek Dubois.
Adwokat zwraca jednak uwagę na wątek, o którym się często zapomina. Za agentem Tomkiem stał cały sztab ludzi, którzy jego postać wykreowali i kontrolowali. To, co obserwujemy teraz w mediach to nie jest już agent Tomek, a Tomasz Kaczmarek. – Przy pomocy psychologów, stylistów i środków kreowania ta postać została po prostu świetnie sprzedana. Agent Tomek odwoływał się do konkretnych trików. Nie udałoby się to bez sztabu ludzi, którzy wskazali mu słabe punkty osoby, którą rozpracowywał – podkreśla Dubois.
A słabym punktem Beaty Sawickiej była samotność i właśnie to, zdaniem Dubois, wykorzystał agent Tomek. To za sprawą tych wszystkich zabiegów posłanka Sawicka miała zaufać agentowi Tomkowi.
– Pani Sawicka przyjechała z innego środowiska, z jednej strony była na świeczniku, w centrum zainteresowania mediów, a z drugiej była samotna, z dala od rodziny. Jeśli w takiej sytuacji pojawia się ktoś, kto dowartościowuje, otacza troską i nie chce, przynajmniej na początku, nic w zamian, można stracić realne spojrzenie. Jeśli ktoś, kto to tego potrzebował usłyszał, że jest ważny i doceniany, mógł stracić obiektywizm – dodaje adwokat Beaty Sawickiej.
Nie będzie wstydem, jak przyznam, że byłem zestresowany, koszula była odwieszona, nie chciałem jej spocić. CZYTAJ WIĘCEJ
Monika Olejnik
wpis na Facebooku
Oglądałam wczoraj wywiad Piotra Kraśki z Agentem Tomkiem. Jak ktoś mógł uwierzyć, że jest inteligentny i pełen wdzięku? To chyba najsłabsze ogniwo w łańcuchu naszych agentów.
- Elementem przygotowania do roli jest zapoznanie się z taką ilością pieniędzy - mówił. CZYTAJ WIĘCEJ