nt_logo

"Babka od Histy" o zawartości podręcznika do HiT: Skandal. To nawet nie jest podręcznik

Diana Wawrzusiszyn

30 czerwca 2022, 17:34 · 12 minut czytania
Nowy przedmiot wprowadzony przez ministra Czarnka ma zastąpić WOS. Jednak w podręczniku do HiT uczniowie nie przeczytają o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim czy demokracji. Dowiedzą się jednak, dlaczego poglądy lewicowe są złe, a feminizm dąży do zawładnięcia duszy. Zdaniem Agnieszki Jankowiak-Maik znanej jako "Babka od Histy", "to nawet nie jest podręcznik".


"Babka od Histy" o zawartości podręcznika do HiT: Skandal. To nawet nie jest podręcznik

Diana Wawrzusiszyn
30 czerwca 2022, 17:34 • 1 minuta czytania
Nowy przedmiot wprowadzony przez ministra Czarnka ma zastąpić WOS. Jednak w podręczniku do HiT uczniowie nie przeczytają o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim czy demokracji. Dowiedzą się jednak, dlaczego poglądy lewicowe są złe, a feminizm dąży do zawładnięcia duszy. Zdaniem Agnieszki Jankowiak-Maik znanej jako "Babka od Histy", "to nawet nie jest podręcznik".
Minister Przemysław Czarnek. Fot. Piotr Hukalo/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek zapowiedział wprowadzenie do polskich szkół nowego przedmiotu, który nazwano Historia i Teraźniejszość
  • Szybka reforma wymagała szybkiego działania i w ten sposób powstał podręcznik prof. Wojciecha Roszkowskiego, znanego historyka i byłego europosła PiS
  • Do sieci trafiły fragmenty podręcznika, w których pojawia się regularna krytyka Unii Europejskiej, narracja antyniemiecka, a feminizm wymieniany jest obok nazizmu

500 stron historii i teraźniejszości

Od 1 września uczniowie szkół ponadgimnazjalnych będą mieli w planie lekcji nowy przedmiot - Hitorię i Teraźniejszość (HiT). Zastąpi on Wiedzę o Społeczeństwie. Jak podkreśla ministerstwo, w zakresie rozszerzonym WOS pozostanie w szkołach bez zmian, dla tych, którzy zdają go na maturze.

Chociaż dopiero rozpoczęły się wakacje, to już nauczyciele z trwogą patrzą w przyszłość. Nowy przedmiot wchodzi w życie lada moment, a na rynku dostępny jest tylko jeden podręcznik, i to budzący liczne kontrowersje. Jego autorem jest historyk prof. Wojciech Roszkowski. Został przygotowany przez wydawnictwo Biały Kruk, specjalizujące się w tematyce religijnej. Wśród autorów tego wydawnictwa można wymienić m.in. abp. Marka Jędraszewskiego, kard. Stanisława Nagy’ego, Antoniego Macierewicza, Krzysztofa Szczerskiego czy Krystynę Pawłowicz.

Podręcznik do HiT został napisany w ekspresowym tempie. Nie trafił jeszcze do sprzedaży, ale w sieci możemy znaleźć liczne fragmenty. Samo wydawnictwo udostępniło kilkanaście stron do wglądu. Zamieszczone w nim treści i sposób budowania narracji przez prof. Roszkowskiego zadziwił wielu nauczycieli i ekspertów. Na ponad 500 stronach autor prezentuje wizję świata, w której jedyną słuszną ideologią jest konserwatyzm, krytykuje lewicę i Unię Europejską. A gender, mniejszości, feminizm i ateizm to według niego zjawiska godne potępienia.

O nowym podręczniku do historii i teraźniejszości rozmawiamy z nauczycielką i aktywistką Agnieszką Jankowiak-Maik, znaną jako Babka od Histy.

Co pani uważa o podręczniku do HiT jako nauczycielka?

To nawet nie jest podręcznik, tylko zbiór esejów z kontrowersyjnymi poglądami autora, które są zgodne z narracją PiS. Z podręcznikiem nie ma to nic wspólnego. Nie jest dostosowany do wieku, ani etapu nauczania. Prof. Roszkowski bardzo często przedstawia sądy wartościujące, a my w szkole od lat staramy się nauczyć uczniów odróżniać fakty od opinii. Teraz będzie to trudne, bo bardzo często, jak młody człowiek sięga do podręcznika, to zakłada, że jest tam prawda obiektywna, a ten podręcznik nie jest obiektywny. Dlatego uważam, że nie powinien być dopuszczony do użytku. 

Co było najbardziej szokujące?

Wiele kwestii. Tam jest bardzo dużo rzeczy, które absolutnie nie powinny znaleźć się w podręczniku. We fragmentach, które pojawiły się w mediach, czy zostały opublikowane przez wydawnictwo Biały Kruk, autor miesza fakty historyczne z kontrowersyjnymi tezami. 

To, co w pierwszej kolejności zwróciło moją uwagę, to rozdział o walce o równouprawnienie ludności czarnoskórej w USA. Na jednej stronie autor wychodzi od walki o równouprawnienie, potem ubolewa nad poprawnością polityczną we współczesnym świecie, zgodnie z którą nie można używać słowa "Murzyn". Pisze, że zaraz nie będzie można mówić "mama" i "tata" tylko "rodzic", co według niego jest lewacką ideologią. Dokładnie w taki sam sposób wypowiada się Przemysław Czarnek. W tym samym wątku autor nawiązuje do Strajku Kobiet i mówi o "skrajnie lewackich i neomarksistowskich" manifestacjach, na których ludzie krzyczą "wy***rdalać". Te fikołki myślowe są naprawdę szokujące.

W innym miejscu autor sugeruje, że ideologia feminizmu dąży do tego, aby "zawładnąć duszą" i jest wymieniana obok nazizmu. To jest skandal! Generalnie szokuje mnie to, że autor feruje wyroki, ocenia i dobiera sobie jakieś przypadkowe wydarzenia polityczne i łączy je z historią, przez co młodzież może mieć poczucie, że faktycznie takie połączenie jest, a go nie ma. Narracja prowadzona przez autora ma charakter publicystyczny. Dawno temu miałam do czynienia ze szkolnymi podręcznikami, ale czy pani w jakimś innym podręczniku widziała taki styl pisania?

Absolutnie nie, pierwszy raz spotkałam się z takim podręcznikiem, ale nie dziwi mnie to. Oprócz tego, że styl autora jest publicystyczny i mieszane są w nim fakty i opinie, to nie ma tam żadnej obudowy dydaktycznej. 

Czytaj także: Więcej "hitów" w książkach do HiT. Nie tylko pedofilia, ale też kochający nacjonaliści

Mamy 500 stron dla 15-latka, który będzie musiał się z tym zderzyć. W pierwszej klasie ma przerobić pół tysiąca stron lanego tekstu bez badań, wyróżnień i porządnych map. W jednym z udostępnionych fragmentów zamieszczono mapę bez legendy czy opisów. To są podstawy dydaktyki, więc bardzo mnie to dziwi, że tego nie ma.

Wydawnictwo Biały Kruk specjalizuje się w literaturze katolickiej i nacjonalistycznej, czyli ma bardzo wyraźny kierunek i nie jest wydawnictwem edukacyjnym. Nie powinno wydawać podręcznika.

Jak wygląda sam proces powstawania podręcznika, zanim trafi do szkół? Jest jakaś recenzja? Kto to kontroluje merytorycznie?

Tak, takie podręczniki są recenzowane. Ostatnio dziennikarka TVN24 Justyna Suchecka dotarła do osoby, która negatywnie zrecenzowała ten podręcznik, ale odnosiła się wyłącznie do języka. Takich negatywnych recenzji powinno być więcej, chociażby jeśli chodzi o błędy rzeczowe, typu używanie określenia PRL w kontekście Polski w 1947 roku, gdy ta nazwa została wprowadzona w 1952 roku. Są oczywiście recenzenci, ale nie mam złudzeń, że ich opinie były pisane na zlecenie.  

W analizowanych fragmentach zauważamy dyskurs antyniemiecki, krytykę UE, a szczególnie jej dążenie do federalizacji. Jak pani ocenia takie programowanie młodych ludzi? Tak, pojawiają się zwroty typu "polskojęzyczne media" w kontekście reparacji wojennych od Niemców. W podręczniku jest wiele niepotwierdzonych w żaden sposób opinii autora. Ubolewa na przykład, że Niemcy nie biorą odpowiedzialności za II wojnę światową, twierdząc, że wynika to z edukacji. Co jest bzdurą, bo analizując to, co w tej chwili Niemcy robią dla edukacji i pamięci II wojny światowej, można łatwo stwierdzić, że jest to zarzut wyssany z palca. Autor nie odnosi się na przykład do niemieckiego programu nauczania czy podstawy programowej. 

W każdym razie oceniam to jednoznacznie negatywnie, nie można narzucać młodemu człowiekowi, co ma są sądzić na temat UE. Szczególnie teraz, gdy na naszych oczach Ukraina walczy o przyłączenie do UE i traktuje to jako swoje być albo nie być. Takie antyunijne tezy i straszenie Unią Europejską są dalece nieodpowiedzialne.

Czytaj także: Czarnek chce propagować pedofilię? Kontrowersyjny cytat w nowym podręczniku do HiT W podręczniku do HiT-u są na przykład takie zwroty, że "dalsza integracja europejska może być przeprowadzona jedynie siłą" i to też jest osobista uwaga autora, a nie naukowa ocena tego procesu. Pojawia się również sformułowanie, że "Unia Europejska lansuje ateizm" - to też jest subiektywna uwaga publicystyczna. 

To jest skandal, że w podręczniku pojawiają się takie zdania i że programuje się młodego człowieka, żeby myślał w określony sposób. To było już bardzo krytykowane w podstawie programowej przez ekspertki i ekspertów z Polska Akademia Nauk i Polskiego Towarzystwa Historycznego. Oni też wskazywali, że nie można młodemu człowiekowi narzucić, jak ma myśleć.  Takie sądy prof. Roszkowski może pisać w swoich książkach, a nie w podręcznikach, z których będzie korzystał młody człowiek. A ten, zamiast dawki wiedzy dostaje cegłę, która ma go formatować.

Podręcznik poświęca bardzo mało miejsca prawom człowieka, sama Powszechna Deklaracja Praw Człowieka z 1948 r. skwitowana jest jednym zdaniem. Nie ma kobiet, a feminizm występuje jedynie w negatywnym kontekście. Bardzo niebezpieczne proporcje, nie sądzi pani? 

Tak, te kwestie zostały zmarginalizowane już w podstawie programowej. Minister Czarnek ze swoimi "ekspertami" wprowadził zapis, że uczeń ma poznać “nową definicją praw człowieka”. Widać, że prof. Roszkowskiemu zgrywa się to wszystko idealnie z jego światopoglądem.

Mało osób zwróciło uwagę, że w tym podręczniku nie ma całej pierwszej części podstawy programowej do HiT tej, która ma być "wosowska", czyli o samorządach, trójpodziale władzy, demokracji. Nie ma tego w tym podręczniku, więc i tak nauczyciel będzie musiał osobno zrealizować cały pierwszy dział podstawy programowej z tych ochłapów i resztek WOS-u, które przetrwały reformę.

Czytaj także: Zachwalany przez Czarnka podręcznik do HiT-u odebrał negatywną opinię. Chodzi o język "dzieła" To też jest celowy zabieg. Ograniczanie wiedzy o funkcjonowaniu państwa, o prawach człowieka i obywatela jest, moim zdaniem, bardzo przemyślaną strategią. Młody człowiek ma nie wiedzieć, jakie są jego prawa, jak z nich korzystać. Ma odtwarzać, bo ten podręcznik jest odtwórczy, podobnie, jak cała podstawa programowa.

To w ogóle rozmija się z wiedzą dzisiejszą na temat tego, jakie kompetencje są ważne. My w środowisku nauczycielskim zaznaczamy, że trzeba kształcić umiejętności przyszłości - krytyczne myślenie, kreatywność, komunikację, a w podstawie programowej uczeń ma wymienić, scharakteryzować i opisać.

W podręczniku autor uderza też lewicę, można odnieść wrażenie, że jedynie słuszną ideologią jest katolicki konserwatyzm. Co myśli pani o takim rozstawieniu akcentów?

Cały ten podręcznik jest tak zaprogramowany, że nie powinien trafić w ręce młodego człowieka. On musi sam zdecydować, jakie ma poglądy. Żyjemy w państwie demokratycznym, w którym jest pluralizm, każdy z nas może wybrać, na kogo chce głosować. Nie wolno pokazywać młodemu człowiekowi, że jedne ugrupowania są lepsze, a inne gorsze. 

W tym podręczniku w kilku miejscach występuje podprogowe zachęcanie do głosowania na partię rządzącą na przykład, gdy ważne wydarzenia z historii Polski są obrazowane zdjęciami Jarosława Kaczyńskiego z kwiatami albo prezydenta Andrzeja Dudy z 2010 roku, gdy mowa jest o latach 70. W ogóle dobór ikonografii w tym przypadku jest skandaliczny i ma na celu wychwalać partię rządzącą. Dlatego mam problem z komentowaniem tego, bo nie powinniśmy poświęcać temu podręcznikowi ani chwili, bo to jedna wielka bzdura.  Jak już zostało zaznaczone, w podręczniku autor przemyca swoje konserwatywno- katolickie poglądy. Prof. Roszkowski jest znanym historykiem, autorem np. książki "Półwiecze", z którą do czynienia miało większość studentów kierunków humanistycznych, ale też był europosłem z PiS. Czy pani zdaniem dobór autora był dobry?

Uważam, że wszystko jest polityczne i nie da się oddzielić życia publicznego od politycznego. Patrząc na dorobek prof. Roszkowskiego sprzed lat, uważam, że miał szansę napisać dobry podręcznik. Jednocześnie wiem, że ten wybór specjalnie padł na prof. Roszkowskiego, bo było wiadomo, że napisze tak, jak sobie życzy minister Czarnek. To wygląda jak celowy wybór. Tym bardziej że nikt inny nie chciał podjąć się napisania tak ważnego podręcznik w tak krótkim czasie. Tak jak w przypadku innych reform edukacji — wszystko pisane było na kolanie, wywrócone do góry nogami, bez patrzenia na dobro dzieci. Nie byłam przerażona, jak dowiedziałam się, że prof. Roszkowski to pisze, ale przeraziłam się, jak zobaczyłam, co napisał. 

W jaki sposób mądry i odpowiedzialny nauczyciel ma pracować z tym podręcznikiem?

W ogóle z niego nie korzystać.

A może?

Tak, nie trzeba pracować z podręcznikiem w szkole, ale zdecydowana większość nauczycieli nawet o tym nie wie, więc podejrzewam, że będą korzystali. Apeluję, żeby nie wybierać tego podręcznika, nie kupować go i nie pracować z nim. To mija się z misją edukacyjną i założeniami świeckiej szkoły, która uczy o demokracji i prawach człowieka. Tego w ogóle nie ma w tym podręczniku. 

Moja rada to niekorzystanie z tego podręcznika. Jeśli nie mamy innego wyjścia, to drugą radą jest stosowanie jak najwięcej metod krytycznego myślenia. Zastanawiać się wspólnie z uczniami, dlaczego ktoś napisał daną rzecz i demaskować jego intencje.

Jeśli założenia podstawy programowej realizujemy metodami myślenia krytycznego np. debatą oksfordzką, to uczeń ma pełne spektrum problemu i sam wyciąga wnioski. Gdybym miała uczyć HiT-u, a nie będę, bo zrezygnowałam z pracy w szkole średniej, to nie pracowałabym z tym podręcznikiem. A gdybym została zmuszona, to wszystko na bieżąco, odpowiednio bym komentowała. 

Dlaczego napisanie podręcznika do historii jest trudnym zadaniem? Chodzi mi głównie o zagrożenie subiektywizmu i pewny relatywizm dziejów. Jest to bardzo trudne zadanie, dlatego ważne jest mocne osadzenie w źródłach i zostawienie jak najwięcej miejsca do interpretacji. Napisanie takiego podręcznika jest wielkim wyzwaniem, zwłaszcza w Polsce w ostatnim czasie, bo nasz rząd ewidentnie kreuje politykę historyczną i ma w tym określony cel, który wprost został wskazany ustami wicemarszałka Terleckiego.

Powiedział on, że czas na ideową reformę edukacji, która spowoduje, że młodzi ludzie będą głosowali na PiS. Nikt się nie krył, że taki jest cel tej reformy. Dlatego jest to duże wyzwanie, bo pokusa tworzenia polityki historycznej jest bardzo duża i to nie tylko w Polsce.

Czytaj także: Czarnek zachwycony nowym podręcznikiem do historii. "Będzie znakomity"

Stworzenie takiego podręcznika jest wielkim wyzwaniem też dlatego, że podstawy programowe są maksymalnie przeładowane. Dominuje tam historia polityczna i wojskowości. Nie ma życia codziennego, nie ma historii kobiet czy mniejszości, mało jest miejsca na politykę globalną. Uważam, że historia byłaby o wiele ciekawsza, gdyby było mniej faktów i postaci, a udałoby się pokazać, jak wielka polityka wpływa na przeciętnego człowieka. 

A widzi pani jakieś zalety tego podręcznika?

Nie, żadnych. Przede wszystkim nie spełnia kryterium tego, czym jest podręcznik, więc trudno mówić o zaletach.

Co pani sądzi o samym pomyśle wprowadzenia Historii i Teraźniejszości do szkół?

Uważam, że najnowsza historia polityczna powinna być nauczana w szkole. Zgadzam się, że w tej chwili najnowsze dzieje są marginalizowane w edukacji historycznej. Jednak przypominam, że kilka lat temu po reformie PO-PSL historia XX wieku wróciła do pierwszej klasy szkoły ponadgimnazjalnej. Była to próba wprowadzenia tego okresu w sposób w miarę neutralny i obiektywny do edukacji szkolnej, ale reforma PiS-u likwidująca gimnazja usunęła wiek XX z pierwszej klasy. Teraz Przemysław Czarnek ogłasza, że bardzo innowacyjnie wprowadza XX wiek do szkoły, ale to nie jest prawda. 

Uważam, że historii najnowszej powinno być więcej, ale jednocześnie HiT zniszczył WOS. Jeżeli kompetencje obywatelskie są kluczowe, to Wiedza o Społeczeństwie była ostatnim bastionem wiedzy demokratycznej i obywatelskiej. WOS został całkowicie zlikwidowany, tylko jego strzępy przeszły do HiT-u.