Czwarta z rzędu porażka Biało-Czerwonych. Będzie ciężka walka na koniec Ligi Narodów
Krzysztof Gaweł
30 czerwca 2022, 16:47·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 30 czerwca 2022, 16:47
Czwartej z rzędu porażki w Lidze Narodów doznały siatkarki reprezentacji Polski. Biało-Czerwone w czwartek uległy faworyzowanym Chinkom 0:3 (8:25, 23:25, 20:25) i znacznie utrudniły sobie drogę do ćwierćfinału rozgrywek. By zagrać w Ankarze o medale musimy ograć na koniec VNL Dominikanę i Bułgarię, a także liczyć na wpadki rywalek.
Polskie siatkarki przegrały czwarty z rzędu mecz w Lidze Narodów
W Sofii Biało-Czerwone nie sprostały faworytkom z reprezentacji Chin
Do końca rozgrywek pozostały nam dwa mecze, czeka nas ciężka walka
W drugim meczu turnieju Ligi Narodów w Sofii polskie siatkarki zmierzyły się z Chinkami, czyli jednym z faworytów rozgrywek, z którym zawsze grało się nam bardzo ciężko. Gigant, który przechodzi obecnie gruntowną przebudowę składu po nieudanym występie na igrzyskach olimpijskich, walczy o awans do ćwierćfinału rozgrywek. Tak samo jak nasz zespół, który znalazł się na jedenastej pozycji i miał stratę jednego-dwóch wygranych meczów do ósmej lokaty.
Zespół Stefano Lavariniego starał się zaskoczyć faworyta i rzucić mu wyzwanie, ale pierwszego seta polskie siatkarki będą chciały jak najszybciej zapomnieć. Bo był to najgorszy set w wykonaniu naszej drużyny w 2022 roku. Nie wychodził nam żaden element siatkarskiej sztuki, a Chinki trafiały zagrywką, blokowały, atakowały i deklasowały nasz zespół bez litości (8:3, 14:4). Włoski trener zezłościł się nie na żarty, potem dokonał zmian.
Ale niewiele to dało, bo Biało-Czerwone grały koszmarnie. Anna Stencel zerwała dwa ataki, zablokowana została Olivia Różański (5:20), a prym wiodły Jin Ye oraz Gong Xiangyu. Nie udao się nam nawiązać walki, nie było przełomu i Azjatki wprost zdeklasowały reprezentację Polskina początek spotkanie 25:8. Ale to był tylko jeden nieudany set, a nie koniec meczu.
Na szczęście drugiego seta nasz zespół rozpoczął dużo lepiej, od udanych ataków Martyny Czyrniańskiej z drugiej linii i uważnej gry na siatce (3:3). Chinki odpowiadały pięknym za nadobne, ale i nasz zespół miał swoje argumenty. A gdy udało się zaskoczyć zagrywką i wykończyć kontratak, zrobiło się 12:10 dla Polek i od razu nastroje w naszej ekipie się poprawiły. A rywalki musiały odrabiać straty.
Chińska ekipa zaraz wzmocniła serwis, sporo piłek atakowały rywalki środkiem siatki i kapitalnie broniły. Gdy Martyna Czyrniańska nadziała się na blok zrobiło się 17:16 dla Azjatek, a już po chwili ten sam los spotkał Zuzanne Górecką (19:20). Chinki świetnie zagrały końcówkę partii, Yingying Li w kontrze dała drużynie dwa "oczka" zapasu (22:20), a Xinyue Yuan doprowadziła do piłki setowej (24:21). Walka trwała do końca, ale Chiny wygrały 25:23.
Brakowało nam zimnej krwi w kluczowych momentach, może trochę doświadczenia i bezczelności na parkiecie. Azjatki grały swoje, widać było pomysł na mecz i żelazną konsekwencję. A nasz zespół zbierał doświadczenie i szukał swoich szans, by zaskoczyć rywalki. Jak po ataki Magdaleny Jurczyk, która trafiłą na środku i dała nam prowadzenie 6:5. Chinki robiły swoje, a nasz zespół nie uniknął błędów (10:12).
Końcówka partii trzeciej znów zupełnie się nam nie ułożyła. Seria błędów w ataku, złych przyjęć zagrywki i złych decyzji na siatce oznaczała rosnące prowadzenie przeciwniczek (16:10, 20:14) i koniec marzeń reprezentacji Polski o dobrym wyniku. Chinki jeszcze złapały przestój, ale nasz zespół pomógł im serią błędów. Starcie zamknęła na prawej flance Ye Jin (25:20).
Do końca fazy interkontynentalnej Ligi Narodów nasz zespół ma jeszcze tylko dwa mecze do rozegrania. W sobotę Biało-Czerwone zmierzą się z Dominikaną (godzina 12:30), a w niedzielę z Bułgarią (godzina 19:00). By awansować do ćwierćfinału rozgrywek i zagrać w Ankarze (13-17 lipca) musimy wygrać dwa razy i liczyć na wpadki rywalek. Zerkać musimy na wyniki Tajlandii, Kanady oraz właśnie Dominikany.