Fatalna kraksa na meczu żużlowym we Wrocławiu. Zawodnik przeleciał przez bandę [WIDEO]
redakcja naTemat
02 lipca 2022, 11:16·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 02 lipca 2022, 11:16
Świadkami dramatycznych scen byli kibice, którzy w piątkowy wieczór śledzili mecz żużlowej PGE Ekstraligi we Wrocławiu. W 14. biegu żużlowiec Betardu Sparty Dan Bewley został mocno poszkodowany w kraksie, w wyniku której Brytyjczyk przeleciał przez bandę. 23-latek został błyskawicznie przetransportowany do szpitala.
Dan Bewley z Betardu Sparty Wrocław brał udział w fatalnej kraksie
Brytyjczyk został zabrany ze Stadionu Olimpijskiego przez karetkę
Mistrzowie Polski przegraliz rywalem z Częstochowy 41:49
Żużel to jeden z bardziej niebezpiecznych sportów, o czym sportowi kibice wielkokrotnie mieli się okazję przekonać na przestrzeni wielu dekad. Z roku na rok kwestia bezpieczeństwa w speedwayu jest coraz większa, m.in. za sprawą dmuchanych band, które okalają tory żużlowe zarówno te na mniejszych, jak i większych obiektach.
Niewykluczone, że jedna z takich właśnie band uratowała życie żużlowcowi Betardu Sparty Wrocław. Zespół, który w poprzednim sezonie sięgnął po mistrzostwo Polski, aktualnie jeździ zdecydowanie poniżej oczekiwań. W piątek wrocławianie przegrali kolejny mecz, tym razem okazując się słabszymi od zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa.
Ważniejsze od wyniku (49:41 dla gości) jest jednak zdrowie Dana Bewleya. 23-letni żużlowiec drużynyz Wrocławia w 14. biegu brał udział w fatalnej kraksie. Brytyjczyk walczył o drugą pozycję razem z Jonasem Jeppesenem. Na pierwszym łuku doszło do kontaktu między nimi, chwilę potem Duńczyk zahaczył o tylne koło Jakuba Miśkowiaka i puścił motocykl.
Niestety Bewley uderzył w maszynę zawodnika z Częstochowy i z dużym impetem wjechał prosto w bandę, bezwładnie przez nią przelatując.
Mecz błyskawicznie przerwano, a przy żużlowcach pojawiły się służby medyczne. Po kilkuminutowej interwencji Brytyjczyk został zabrany karetką do szpitala na szczegółowe badania. Co ważne, Bewley był przytomny.
- Na pewno na początku straciliśmy za dużo punktów, ten dystans ciężko było później nadrobić. Staraliśmy się z całych sił, ale cały czas troszeczkę nam brakowało. Później nieszczęsny wypadek Dana. Mam nadzieję, że z jego zdrowiem będzie wszystko okej i dostaniemy dobre informacje ze szpitala. Tak naprawdę teraz moja głowa jest bardziej z Danem, niż przy tym wyniku - komentował po spotkaniu wyraźnie przejęty Maciej Janowski, kapitan drużyny z Wrocławia.
Ostatecznie wrocławianie nie byli w stanie podnieść się po takim ciosie w 14. biegu, a goście rozstrzygnęli rezultat na swoją korzyść.
O stanie zdrowia Brytyjczyka poinformowano w sobotnie przedpołudnie.
"Mamy dobre wieści. Daniel Bewley przeszedł kompleksowe badania w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu i poza ogólnymi potłuczeniami zdiagnozowano u niego jedynie uraz wyniosłości międzykłykciowej lewej kości piszczelowej. Wygląda na to, że przygotowanie fizyczne Dana i dobrze działające elementy zabezpieczeń na stadionie oraz ochronne wyposażenie osobiste uchroniły go przed poważniejszą kontuzją. Dan trzymaj się!!!"
Śmiertelny wypadek sprzed dekady
Warto przypomnieć, że na wrocławskim stadionie w maju 2012 roku doszło do śmiertelnego wypadku w trakcie ligowego meczu. Wówczas życie stracił Lee Richardson. Brytyjczyk zahaczył jednak w ten fragment bandy, który nie był zabezpieczony dmuchaną częścią, która amortyzuje siłę z jaką zawodnik może w nią uderzyć.
Bewley to jeden z najzdolniejszych żużlowców nowego pokolenia. Jego wypadek na torze we Wrocławiu wyglądał bardzo groźnie, ale niejednokrotnie żużel znał przypadki, w których nawet najgroźniej wyglądające kraksy, kończyły się na późniejszych powrotach zawodników do sportu. Niemal pewne wydaje się jednak, że mistrzowie Polski będą musieli radzić sobie w najważniejszych meczach - na wagę awansu do play-off - bez utalentowanego żużlowca.