W PLL LOT długo nie nacieszą się nowymi Dreamlineram, bo wkrótce nasz narodowy przewoźnik zbankrutuje? Taką wizję wieszczy były wiceminister skarbu państwa Paweł Szłamacha, według informacji którego, zamiast 52 mln zł zysku, LOT zanotuje w tym roku aż trzykrotnie większą sumę straty.
"Moje – podkreślam - wstępne informacje: strata spółki za 2012 będzie oscylować wokół 150 mln zł" - pisze polityk PiS dla portalu wPolityce.pl. Były wiceminister podkreśla również, że 6 grudnia pytanie o to, co dzieje się w PLL LOT zadał obecnemu sekretarzowi stanu w Ministerstwie Skarbu Pawłowi Tamborskiemu na posiedzeniu sejmowej Komisji Skarbu Państwa.
Jak twierdzi Szałamacha, jego następca "nie kwapił się z odpowiedzią", a koalicjanci nie pozwolili na rozszerzenie porządku obrad o tą odpowiedź. "Kwestie traktowania Sejmu przez koalicję już nikogo nie dziwią, ale opinię publiczną raczej interesuje odpowiedź na pytanie: co istotnie dzieje się w Locie?" - twierdzi poseł.
A jego zdaniem, kolejny rok z rzędu dzieje się tam bardzo źle. "Obserwuję LOT od lat. Uważam za słuszną decyzję podjętą kilka lat temu przez ministra z PO odkupienia akcji od syndyka SwissAir i pozbycie się kłopotliwego akcjonariusza. Popieram sam LOT jako przewoźnika, w sierpniu skorzystałem z nowego połączenia do Pekinu, tam gdzie dociera LOT, wybieram tę linię. Ale niestety, obecna ekipa, a nie jedynie kryzys ponosi pełną odpowiedzialność za sytuację spółki" - tłumaczy Paweł Szałamacha. Były wiceminister dodaje jednak, że 730 mln, które LOT zanotował w roku 2008 wciąż sprawia, że ta strategiczna dla państwa spółka nie może wyjść z kryzysu.
Szansy dla LOT-u nie widzi też specjalizujący się w tematach związanych z lotnictwem dziennikarz Jan Osiecki. "Według Szałamachy narodowy nieLOT będzie miał w tym roku stratę ok 150 mln zł. Długo się nie nacieszą tymi dreamlajnerami bo zbankrutują" - ocenia na Twitterze. "Skarb państwa od dawna pompuje te firmę, sprytnie omijając zakazy KE dot pomocy finansowej. Ale LOT nie ma szansy wyjść na prostą" - dodaje Osiecki.
Krytycznie o zarządzaniu LOT-em wypowiada się też prawicowy publicysta Stanisław Janecki, który sugeruje, że zainteresowanie przylotem do Polski pierwszego boeinga było PR-owską zagrywką rządu. "No to już wiemy, po co był ten wielki cyrk z Dreamlinerem, prezydentową, galą. To miało ukryć wielką stratę LOT za 2012 r. - ok. 150 mln zł" - twierdzi.