Policjanci przyjechali po 15-latkę. Matka twierdziła, że hałasuje królik
Policjanci przyjechali po 15-latkę. Matka twierdziła, że hałasuje królik Fot. East News/NewsLubuski

Do niecodziennej sytuacji doszło w Wawrze. 15-letnia dziewczyna zgodnie z decyzją sądu dla nieletnich miała stawić się w młodzieżowym ośrodku wychowawczym. Nastolatka nie zastosowała się do wyroku, więc do jej domu zapukali policjant i strażnik miejski z patrolu szkolnego. Mama dziewczyny chciała pomóc córce w ukryciu się, więc zaczęła przekonywać funkcjonariuszy, że w domu nikogo nie ma, a hałasuje...królik.

REKLAMA
  • 15-latka nie stawiła się do ośrodka wychowawczego, więc do drzwi jej domu zapukała straż miejska i policja
  • Matka dziewczyny przekonywała policjantów, że w domu jest tylko królik
  • Nastolatka próbowała uciekać przed funkcjonariuszami na dach domu
  • Funkcjonariusze przyjechali po nastolatkę, usłyszeli, że w domu jest królik

    Tuż po godzinie 8 rano do jednego z domów jednorodzinnych w Wawrze zapukali funkcjonariusze patrolu szkolnego. Ich celem było doprowadzenie do ośrodka wychowawczego mieszkającej tam nieletniej. Funkcjonariuszom jednak nikt nie otworzył, więc zaczęli sprawdzać tyły domu.

    Dopiero wtedy kobieta, która okazała się matką poszukiwanej dziewczyny, otworzyła drzwi balkonowe. Policjanci poinformowali ją o nakazie doprowadzenia córki na teren ośrodka wychowawczego, ale kobieta stwierdziła, że córki nie ma w domu, bo od jakiegoś czasu przebywa w szpitalu. Strażnicy miejscy w czasie rozmowy z matką nastolatki usłyszeli jednak jakiś hałas.

    — To tylko mój królik — wyjaśniła kobieta. Mundurowi uznali, że hałas był zbyt podejrzany i polecili kobiecie umożliwienie im skontrolowania pomieszczeń.  Wówczas strażnik zauważył poszukiwaną 15-latkę, która próbowała uciekać. Najpierw weszła na strych, a stamtąd zamierzała wspiąć się na dach. Ostatecznie 15-latka została przewieziona na komisariat, a stamtąd do młodzieżowego ośrodka wychowawczego. Okazało się, że żadnego królika nie było w mieszkaniu.

    Nastolatka upozorowała swoje porwanie

    O innej zaskakującej sytuacji pisaliśmy w naTemat kilka lat temu. Piętnastolatka upozorowała swoje porwanie, chcąc zwrócić uwagę organów ścigania na lichwiarza, który prześladował jej rodzinę. Dziewczynka busem przejechała do pobliskiej miejscowości, znalazła piwnicę w bloku, gdzie się schowała, zadała sobie obrażenia wskazujące na porwanie i zadzwoniła po policję. To miał być jej sposób na pomoc mamie, która popadła w poważne długi.

    Gdy informatycy sprawdzili komputer dziewczyny, okazało się, że w wyszukiwarkę wpisywała: "chcę zaplanować własne porwanie", "jak upozorować własne porwanie", "jak się ciąć". Wtedy nastolatka pękła i wyznała prawdę. — Nie było porwania, ja chciałam tylko pomóc mamie — powiedziała. Matka dziewczynki padła ofiarą lichwiarza, który pożyczył jej pieniądze na założenie drugiego sklepu. Ale biznes się nie bilansował i musiała mu oddać samochód i mieszkanie. Upozorowane porwanie zwróciło na niego uwagę śledczych, mężczyzna spędzi w więzieniu 3,5 roku.