Droga w kierunku Morskiego Oka zablokowana. Wjazd przez Słowację
Droga w kierunku Morskiego Oka zablokowana. Wjazd przez Słowację Fot. Pawel Murzyn/East News

W czwartek na drodze w kierunku Morskiego Oka doszło do kolizji dwóch pojazdów, w której lekko poszkodowane zostały cztery osoby, w tym dwoje dzieci. Na miejsce dojechały potrzebne służby ratunkowe, jednak przejazd nad Morskie Oko został właściwie całkowicie zablokowany. Turyści mogli się do niego dostać jedynie od słowackiej strony.

REKLAMA
  • W wypadku cztery osoby zostały lekko poszkodowane
  • Droga na pewien czas została całkowicie zablokowana
  • Według portalu 24tp.pl około 11:22 przejazd już był możliwy
  • Przypominamy, jak przygotować się do wyjścia nad Morskie Oko
  • Zablokowana droga nad Morskie Oko

    Do kolizji doszło dokładnie na odcinku pomiędzy rondem Wierch Poroniec a Łysą Polaną. Zderzyły się autobus i samochód osobowy. Lekko poszkodowane zostały cztery osoby w tym dwoje dzieci. Takie informacje przekazał  rzecznik zakopiańskiej policji Roman Wieczorek.

    Wypadek spowodował, że turyści chcący dojechać na parkingi przed szlakiem w kierunku Morskiego Oka musieli liczyć się z dużymi utrudnieniami i skorzystać z objazdu przez Brzegi i Jurgów, a następnie od strony słowackiej dojechać do Łysej Polany. Droga na kilka godzin została całkowicie zablokowana.

    Turyści nie mogli zejść z Morskiego Oka

    Mimo że górska trasa na Morskie Oko nie wydaje się trudna, jakiś czas temu informowaliśmy o turystach, którzy nie byli w stanie zejść z Doliny Morskiego Oka na własnych nogach. Problem pojawia się, gdy robi się ciemni.

    Wtedy okazuje się, że turyści mogą potrzebować pomocy i po takową dzwonią. W ciągu roku zdarza się od 50 do 100 telefonów od spacerowiczów, którzy utknęli nad Morskim Okiem po zmroku.

    – To się powtarza co roku. Ludzie nie wyciągają wniosków, nie słuchają ostrzeżeń. Jakby byli nieświadomi, że na prostej drodze jak ta do Morskiego Oka też robi się ciemno – mówił w rozmowie z naTemat Michał Jarząbek-Giewont, jeden z przewodników tatrzańskich.

    Niefrasobliwość turystów zwłaszcza w tym miejscu jest porażająca. Choć podobno nawet pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego informują na dole, że po zmroku na terenie parku nie ma transportu.

    O takich turystach mówi się "świąteczni goście" albo "świąteczni spacerowicze". Czasem tatrzański przewodnik widzi, jak ktoś idzie w półbutach. Wyrusza w górę do Morskiego Oka między 12-ą a 14-ą, a bywa, że nawet koło godziny 15-ej. A potem się dziwi, że nie może wrócić.

    Czasem turyści zachowują się tak, jakby byli zdziwieni, że w górach tak wcześnie robi się ciemno. Jakby z innego świata przyjechali. – A przecież przyjeżdżają z miasta, gdzie też po godzinie 16-ej jest już ciemno. Niektórzy są tacy zdziwieni, że nie udało się im gdzieś dojść, bo zrobiło się ciemno. Dlatego mówię – przewodnik sobie kupić. I przeczytać ile czasu zajmuje droga przez którą dolinę. Bo potem zdziwienie, jak w Morskim Oku, że koni po zmroku nie ma – mówił wożący turystów po Dolinie Chochołowskiej Kazimierz Stopka.

    Warto więc pamiętać o tym, by nie bagatelizować gór i nawet na wycieczkę stosunkowo niewymagającą, jak ta nad Morskie Oko, udać się wcześnie, w odpowiednim obuwiu i ubraniach. I nie liczyć na pomoc koni, które nie są dostępne na miejscu przez całą dobę.

    Czytaj także: