W czwartek na drodze w kierunku Morskiego Oka doszło do kolizji dwóch pojazdów, w której lekko poszkodowane zostały cztery osoby, w tym dwoje dzieci. Na miejsce dojechały potrzebne służby ratunkowe, jednak przejazd nad Morskie Oko został właściwie całkowicie zablokowany. Turyści mogli się do niego dostać jedynie od słowackiej strony.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Droga na pewien czas została całkowicie zablokowana
Według portalu 24tp.pl około 11:22 przejazd już był możliwy
Przypominamy, jak przygotować się do wyjścia nad Morskie Oko
Zablokowana droga nad Morskie Oko
Do kolizji doszło dokładnie na odcinku pomiędzy rondem Wierch Poroniec a Łysą Polaną. Zderzyły się autobus i samochód osobowy. Lekko poszkodowane zostały cztery osoby w tym dwoje dzieci. Takie informacje przekazał rzecznik zakopiańskiej policji Roman Wieczorek.
Wypadek spowodował, że turyści chcący dojechać na parkingi przed szlakiem w kierunku Morskiego Oka musieli liczyć się z dużymi utrudnieniami i skorzystać z objazdu przez Brzegi i Jurgów, a następnie od strony słowackiej dojechać do Łysej Polany. Droga na kilka godzin została całkowicie zablokowana.
Turyści nie mogli zejść z Morskiego Oka
Mimo że górska trasa na Morskie Oko nie wydaje się trudna, jakiś czas temu informowaliśmy o turystach, którzy nie byli w stanie zejść z Doliny Morskiego Oka na własnych nogach. Problem pojawia się, gdy robi się ciemni.
Wtedy okazuje się, że turyści mogą potrzebować pomocy i po takową dzwonią. W ciągu roku zdarza się od 50 do 100 telefonów od spacerowiczów, którzy utknęli nad Morskim Okiem po zmroku.
– To się powtarza co roku. Ludzie nie wyciągają wniosków, nie słuchają ostrzeżeń. Jakby byli nieświadomi, że na prostej drodze jak ta do Morskiego Oka też robi się ciemno – mówił w rozmowie z naTemat Michał Jarząbek-Giewont, jeden z przewodników tatrzańskich.
Niefrasobliwość turystów zwłaszcza w tym miejscu jest porażająca. Choć podobno nawet pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego informują na dole, że po zmroku na terenie parku nie ma transportu.
O takich turystach mówi się "świąteczni goście" albo "świąteczni spacerowicze". Czasem tatrzański przewodnik widzi, jak ktoś idzie w półbutach. Wyrusza w górę do Morskiego Oka między 12-ą a 14-ą, a bywa, że nawet koło godziny 15-ej. A potem się dziwi, że nie może wrócić.
Czasem turyści zachowują się tak, jakby byli zdziwieni, że w górach tak wcześnie robi się ciemno. Jakby z innego świata przyjechali. – A przecież przyjeżdżają z miasta, gdzie też po godzinie 16-ej jest już ciemno. Niektórzy są tacy zdziwieni, że nie udało się im gdzieś dojść, bo zrobiło się ciemno. Dlatego mówię – przewodnik sobie kupić. I przeczytać ile czasu zajmuje droga przez którą dolinę. Bo potem zdziwienie, jak w Morskim Oku, że koni po zmroku nie ma – mówił wożący turystów po Dolinie Chochołowskiej Kazimierz Stopka.
Warto więc pamiętać o tym, by nie bagatelizować gór i nawet na wycieczkę stosunkowo niewymagającą, jak ta nad Morskie Oko, udać się wcześnie, w odpowiednim obuwiu i ubraniach. I nie liczyć na pomoc koni, które nie są dostępne na miejscu przez całą dobę.