Rozstanie z klasą to bardzo ładne hasło. Myśląc o nim, widzę parę, która na ostatnim spotkaniu podaje sobie rękę, dziękuje za wspólnie przeżyte lata i każdy z własną walizeczką odchodzi w swoją stronę. Jak to wygląda w praktyce? Latające talerze, zarysowane auta i była teściowa nękająca ex narzeczoną o oddanie zaręczynowego pierścionka to nie wątki z opery mydlanej. Tak naprawdę rozstają się Polacy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na kobiecych forach jednym z najczęściej pojawiających się tematów są toksyczne rozstania i kłopoty z ex partnerem. Z historii Polek wynika, że rozstania z klasą to właściwie utopijna wizja.
Często, zamiast zerwać kontakt z byłym partnerem, wolimy rozdrapywać rany i posuwać się do kolejnych "gierek", by zrobić mu na złość.
Prawdą wydaje się stwierdzenie, że swojego partnera poznamy dopiero po tym, jak się z nami rozstanie.
Rozstania z klasą? Mrzonka
Jak powinniśmy się rozstać? Na ten temat napisano mnóstwo książek i internetowych artykułów. Rozstanie to nie tylko utrata kogoś, kogo kochaliśmy (lub, co gorsza, nadal kochamy). To także rozpoczęcie zupełnie nowego etapu w życiu. Często wiąże się z wyprowadzeniem z dotychczasowego miejsca zamieszkania, a nawet utratą części bliskich nam osób.
W końcu raczej nie będziemy utrzymywać przyjaźni z rodziną czy kumplami naszego byłego/byłej. Inaczej wygląda sytuacja, jeśli nadal wiąże nas dziecko, wtedy jednak nasz kontakt i tak odbywać się będzie na zupełnie nowych zasadach.
Niektórzy po rozstaniu cierpią z powodu złamanego serca tak mocno, że podkreślają, że stracili część siebie. Inni wychodzą z toksycznych związków z poczuciem, że dopiero teraz zaczęli naprawdę żyć. Jednak zanim to się stanie, trzeba się z partnerem pożegnać.
A to nie zawsze wygląda tak, jak radziliby nam psychologowie, czyli z empatią, współczuciem i bez żalu. Co ostatnio zobaczyć mogli odbiorcy na całym świecie, śledzący nazywany "procesem dekady" rozwód Johnnego Deppa i Amber Heard.
I chociaż celebryci wspięli się na wyżyny ekshibicjonizmu i kreatywności w pokazywaniu tego, jak wzajemnie uprzykrzali sobie życie, to ich batalia była właściwie kwintesencją tego, co może zdarzyć się podczas każdego rozstania.
Gdy żal doprowadza czasem do sytuacji, w której za wszelką cenę chcemy za nasze krzywdy jakoś się odegrać albo przynajmniej uzyskać zadośćuczynienie. Niektórzy w formie emocjonalnej, inni nawet w finansowej...
Oddaj prezenty
22-letnia Karolina w swoim związku z 15 lat starszym mężczyzną była rozpieszczana drogimi prezentami, złotą biżuterią, bielizną za kilkaset złotych, markowymi torebkami, luksusowymi perfumami. To był jego "język miłości". Często podkreślał, że chce traktować dziewczynę jak księżniczkę i dbając o nią, sam czuje się najszczęśliwszy.
Ich rozstanie nie przypominało już jednak bajki. Dziewczyna twierdzi, że rozstali się, bo partner był bardzo zazdrosny i zaborczy. Jego potrzeba kontroli była tak duża, że w ciągu dnia kontaktował się z nią tylko i wyłącznie za pomocą rozmów wideo — musiał mieć pewność, że obok dziewczyny nie ma żadnych innych mężczyzn. Zawsze musiała pokazać, gdzie i z kim jest. Nie tolerował kolegów, a w czasie wybuchów zazdrości bywał słownie agresywny. Po kolejnej z awantur postanowiła z nim zerwać.
Mężczyzna uznał, że skoro inwestycja nazwana przez niego związkiem nie przyniosła spodziewanych zysków w postaci wspólnej przyszłości, to należy przynajmniej uratować część zainwestowanego kapitału. Stwierdził także, że wina leży po stronie partnerki, więc powinna ją w jakiś sposób odkupić.
Kwestia podziału rzeczy po zerwaniu jest bardzo częstym tematem rozstaniowych wojenek. Szczególnie jeśli w grę wchodzą rzeczy drogie — materialnie lub o wysokiej wartości emocjonalnej. Jak na przykład pierścionek zaręczynowy. A jeszcze goręcej robi się, gdy w rozstanie wtrącają się osoby trzecie. Na przykład ex teściowa.
Co z pierścionkiem zaręczynowym?
Kwestia pierścionka zaręczynowego wydaje się osobnym i bardzo złożonym tematem. Niektórzy uważają, że prezentów się nie odbiera, więc biżuteria powinna zostać u kobiety. Inni, że pierścionek był przypieczętowaniem umowy, która miała zostać sfinalizowana w czasie ślubu. Skoro do niego nie doszło, ex narzeczona powinna sama oddać pierścionek.
Z pomocą przychodzi... Kodeks Prawa: W art. 3 wskazano wprost, że "jeżeli małżeństwo nie dochodzi do skutku, można żądać od narzeczonego lub jego spadkobierców zwrotu podarków zaręczynowych. Zaś narzeczony winny odstąpienia od zaręczyn bez słusznego powodu nie ma tego prawa".
Każdy powinien więc sam w czasie rozstania ustalić, jak ten problem rozwiązać. Każdy z dwójki zainteresowanych. Ale nie zawsze tak jest. 31-letnia Sylwia od swojego byłego usłyszała, by zachowała pierścionek. Jednak chłopak szczegółami ich rozstania postanowił podzielić się z całą rodziną. A w szczególności z matką. I o tym, co po rozstaniu stanie się z pierścionkiem, zadecydowała ex teściowa.
Kobiety pragną zemsty?
Usłyszałam kiedyś od przyjaciela zdanie, że to idea zemsty za krzywdy jest o wiele bliższa kobietom niż mężczyznom. Być może by zatrzeć swój seksizm dodał, "bo te są sprytniejsze, więcej analizują i umieją uderzyć w czuły punkt".
Znacie ten schemat, zgodnie z którym kobieta chwilę po rozstaniu płacze w domu, zajadając się lodami i oglądając wyciskacze łez, a facet imprezuje, bo właśnie zerwał się ze smyczy? Po paru tygodniach kobieta jest już wyleczona i szczęśliwie układa sobie życie sama (lub z kimś innym), a facet zaczyna pisać desperackie SMS-y o treści: "tęsknię!".
Od niektórych kobiet słyszę historie, że po zerwaniu zamiast łez, jest czas na "wyrównanie rachunków". Szczególnie jeśli partner wykazał się nielojalnością albo mówiąc wprost, zdradził. W "zabawie w odegranie" kobiety wybierają zazwyczaj jedną z dwóch dróg: upublicznienie win/uprawianie czarnego PR wśród znajomych i rodziny lub odegranie spod znaku "poczujesz się zazdrosny".
Jedna z koleżanek, którą obserwuję na mediach społecznościowych, gdy dowiedziała się o zdradzie chłopaka, podzieliła się rozmowami z nim i z jego "drugą" dziewczyną w swojej stories. Wszyscy mogli poczytać pikantne historie z ich życia.
Mało tego, przez kilka miesięcy wstawiała żarty i memy na temat swojego ex i jego nowej dziewczyny. Instagramową zemstę jej obserwatorzy mogli oglądać przez kilka kolejnych tygodni. Czy to przyniosło jej satysfakcję? Tego nie wiem, ale do dziś nie pamiętam dobrze jej chłopaka, za to potrafię sobie przypomnieć jej emocje związane z ich rozstaniem. A chyba nie o to chodziło...
Daria niedługo po rozstaniu postanowiła umówić się z kimś nowym. W czym nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie był to dobry kolega jej byłego narzeczonego. Wiedziała, że zawsze mu się podobała. On jej nie. Ale wbicie szpili byłemu było warte wieczoru zabawy. Ona tak uważa.
Dziewczyna pomija fakt, że kolega został, delikatnie rzecz ujmując, "użyty" do emocjonalnej wojenki. Liczyło się pokazanie byłemu "co stracił". Pytanie, czy ta scenka faktycznie to mu to udowodniła.
Klasę swojego ex widzisz dopiero po rozstaniu
Lista kombinacji, które pozwolą nam na ex się odegrać, zirytować go czy coś mu udowodnić, jest właściwie nieskończona. Możemy wzbudzać w nim zazdrość, niszczyć jego reputację, opowiadając rodzinie i znajomym historie naszego związku z uwypukleniem jego wad i win, odmówić oddania mu rzeczy, wyrzucić je lub kazać mu za nie zapłacić...
A gdy w grę wchodzą dzieci, byłym partnerom zdarza się traktować je jak kartę przetargową w ich prywatnej rozgrywce, co szkodzi całej rodzinie. Zdarza mi się widzieć na profilach rozwiedzionych koleżanek memy, na których widać zdjęcie śmietnika z podpisem "kiedy wszystko przypomina ci o swoim ex". Czasem o byłym partnerze nie mówimy nawet on/ona.
"Ten człowiek, ta baba, dupek, idiotka". Jednocześnie mówimy tak o kimś, kogo tysiące razy sami nazywaliśmy "kotkiem, misiaczkiem i skarbem". Łatwo powiedzieć, że byłemu/byłej powinniśmy podziękować za wspólnie spędzone lata i schować żale do kieszeni. Gdyby wszystko było między nami idealnie, w końcu nie doszłoby do rozstania.
Pokusa rozdrapywania ran często bywa silniejsza od nas. Ostatecznie jednak jemu/jej "odpuszczamy" przede wszystkim dla siebie. Im mniej czasu zmarnujemy na inwestowanie czasu i energii w kogoś, kto nie zasługuje na nasze uczucia lub najzwyczajniej w świecie nie chce już z nami być, tym lepiej dla nas. Bo w wojence, która rozpoczyna się często wraz z rozstaniem i tak nie będzie wygranych i przegranych. Będzie tylko ta strona, która umiała zostawić to, co minęło za nią. Klasę swojego ex faktycznie poznaje się jednak dopiero po rozstaniu.
Gdy powiedziałam mu, że nie zniosę tego więcej, dostał szału. Zaczął oskarżać mnie o zdrady, co robił właściwie od początku związku. Uznał, że skoro wolę jakiegoś faceta od niego, to teraz on będzie mi kupował prezenty. Kazał mi oddać wszystko, co do tej pory mi kupił. Ewentualnie mogę zostawić sobie coś, jeśli oddam mu pieniądze. Z płaczem zaczęłam wyrzucać rzeczy z szafy i pakować w worki. Wyrzuciłam mu je przez okno, żeby nawet z nim nie rozmawiać. Kilak godzin później dostałam SMS-a z pytaniem, gdzie jest czerwona torebka... Poczułam się jak nikt.
Karolina
22 lata
On i tak nie dał mi spokoju, wydzwaniał, wypisywał do mnie, stał pod moim domem. Przepraszał! Chciał oddać mi rzeczy i kupić kolejne. Postanowiłam trzymać się z dala od niego. Uważam, że zachował się nie fair. Prezentów się nie odbiera bez względu na powód rozstania. Chciał ze mnie zrobić materialistkę, która była z nim dla pieniędzy? Sam pokazał, komu na nich zależało.
Karolina
22 lata
To było tydzień po naszym rozstaniu. Teściowa zadzowniła z pytaniem, czy możemy porozmawiać na żywo. Zgodziłam się, bo myślałam, że coś się stało, a może będzie mnie przekonywać, żebyśmy wrócili do siebie? Zaczęła od słów, że "bardzo się na mnie zawiodła", bo nie oddałam Kubie (imię zmienione) pierścionka zaręczynowego. Mało tego - zaczęła wyciągać nasze prywatne rzeczy, o których jej powiedział. I dopiero wtedy nasze rozstanie nabrało "emocji". Pierścionek oddałam, mówiąc, co myślę o jej ciągłym wtrącaniu się w nasz związek i zadzowniłam do byłego z informacją, że właśnie dlatego się rozstajemy. Bo jak zwykle ze wszystkim musiał się podzielić z mamą.
Sylwia
31 lat
Umówiliśmy się na kolację, a potem do klubu. Kluczowe było dodanie choć jednego zdjęcia z tego wydarzenia, żeby on widział, z kim jestem. Wiedziałam, że będzie zazdrosny i przyniosło to spodziewany efekt. Napisał do mnie od razu zarzucając, że szybko sobie kogoś znalazłam. Rozpętała się wymiana zdań i szczerze? Miałam z tego wielką satysfakcję. Zawsze, gdy się kłóciliśmy, on miał w zwyczaju wychodzić bez słowa i zupełnie ignorować moje prośby. Wtedy ja to zrobiłam. Po prostu uważałam, że zasłużył.