Awantura na spotkaniu z Beatą Szydło w gminie Miedźna. Była premier krytycznie skomentowała zachowanie aktywistki.
Awantura na spotkaniu z Beatą Szydło w gminie Miedźna. Była premier krytycznie skomentowała zachowanie aktywistki. Fot. Jacek Domiński / REPORTER
Reklama.

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Aktywistka Marta Gniłka-Jastrzębska zadawała pytania Beacie Szydło na spotkaniu w gminie Miedźna
  • W pewnym momencie zdegustowana odpowiedziami byłej premier postanowiła opuścić spotkanie
  • W jej kierunku ze strony sympatyków Beaty Szydło posypały się wyzwiska oraz epitety
  • Do awantury doszło podczas spotkania z Beatą Szydło w gminie Miedźna w województwie śląskim. Jak pisaliśmy w naTemat, było to jedno z wielu spotkań, jakie Beata Szydło organizuje w ramach tzw. objazdówki.

    Podczas spotkania w Woli doszło do kłótni pomiędzy aktywistką, a ludźmi na sali, którymi byli sympatycy byłej premier Szydło oraz Prawa i Sprawiedliwości. Szydło skomentowała już całą sytuację na Twitterze, sugerując mediom... bycie na pasku Moskwy. O aktywistce Marcie Gniłce-Jastrzębskiej Beata Szydło napisala zaś, że jest "prorosyjskim prowokatorem".

    "Niektóre media robią bohaterów z prorosyjskich prowokatorów próbujących zakłócać moje spotkania. Radzę redaktorom się zastanowić, czy niechęć do @pisorgpl nie sprowadza ich na pasek Moskwy" - napisała Beata Szydło na Twitterze. I powinna zapewne zastanowić się, czy jest to język, który przystoi byłej szefowej rządu oraz deputowanej, obecnie reprezentującej Polskę w Parlamencie Europejskim.

    Zwłaszcza że pojawiają się głosy, iż to Beata Szydło mogłaby wystartować jako kandydatka PiS na prezydenta RP.

    Co wydarzyło się na spotkaniu z Beatą Szydło w gminie Miedźna?

    Spotkanie w gminie Miedźna odbyło się przed południem w niedzielę, w wypełnionej po brzegi sali w Miejscowym Centrum Kultury. Po przemówieniu Beaty Szydło aktywistka Marta Gniłka-Jastrzębska próbowała zadać byłej szefowej rządu PiS kilka pytań. – Czy to nie jest tak, że partia rządząca zaostrza konflikt z Rosją? – pytała Gniłka-Jastrzębska.

    A jednak była premier nie odpowiedziała, gdyż prowadzący spotkanie przekazał mikrofon innej osobie. – Zróżnicowanie źródeł energii jest gwarancją suwerenności, dlatego polski rząd takie propozycje składa i staramy się, żeby w ten sposób ta filozofia związana ze strategią energetyczną była budowana – mówiła potem Szydło.

    Wtedy postanowiła wyrazić swoje zdanie Gniłka-Jastrzębska. – Dlatego zostały wygaszone kopalnie, a gaz jest kupowany drożej – krzyczała. Europosłanka PiS twierdziła za to, że Polska "świetnie sobie radzi w tej nowej rzeczywistości". Gniłka-Jastrzębska stwierdziła, że słowa te są kpiną, po czym opuściła salę. Wcześnie osoby z sali obraźliwie krytykowali jej wystąpienie. – Ile ci tam Tusk dał? Smarkulo ty – mówiła do niej jedna z osób na sali. Pod jej adresem padły też inne epitety.

    Już po spotkaniu aktywistka na gorąco je skomentowała. – Tego się nie dało słuchać. Miały być wyznaczone osoby, byłam pierwsza, która podniosła rękę, zaczęli wybierać osoby ze swojego grona. To nie było spotkanie dla ludzi. To nigdy nie miało być spotkanie do zadawania trudnych pytań – mówiła, cytowana przez portal "Tarnogórski. Info". Beata Szydło także odniosła się do burzliwego spotkania na Twitterze. "Dziękuję mieszkańcom Woli i gminy Miedźna za ożywioną dyskusję o polskich sprawach. Wszyscy mamy Polskę w sercu" – napisała była premier.