logo
Wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego odcina się od Przyłębskiej. Mariusz Muszyński napisał oświadczenie Fot. East News/JACEK DOMINSKI/REPORTER
Reklama.
  • Wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego Mariusz Muszyński w pisemnym oświadczeniu ostro odciął się od prezeski TK.
  • Muszyński dał również do zrozumienia, że w rozpoznawanych przez trybunał sprawach mogło dochodzić do politycznych nacisków.
  • To jego reakcja na wyciek  jednego z rządowych e-maili, w którym omawiane jest spotkanie szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka z Przyłębską.
  • Wolta człowieka z PiS-u - Mariusz Muszyński odcina się od Przyłębskiej

    W ostatnią środę serwis Poufna Rozmowa ujawnił wiadomość ze stycznia 2019 roku, w której Michał Dworczyk pisał do premiera Mateusza Morawieckiego na temat swojego spotkania z Julią Przyłębską. Temat maila to "TK", a Dworczyk swoją rozmówczynię tytułuje "pani prezes".

    Głównym tematem maila Dworczyka były sprawy świadczenia opiekuńczego, którego koszt dla budżetu państwa miał wynieść ok. 5 mld zł. Szef KPRM pisał także o sprawie służebności gruntów dotyczących przesyłu, gdzie wyrok mógłby kosztować budżet państwa kilkanaście mld zł.

    Chodzi o sprawę, w której Sądy Rejonowe w Grudziądzu i Brodnicy zwróciły się do TK o rozstrzygnięcie, czy ustanowienie służebności przesyłu na rzecz przedsiębiorstwa przesyłowego lub Skarbu Państwa narusza konstytucyjne prawo własności.

    Problem w tym, że zgodnie z Kodeksem Cywilnym zapisy dotyczące służebności przesyłu weszły w życie w 2008 roku. I nie ma pewności, czy dotyczą też urządzeń postawionych wcześniej.

    Gdyby TK zgodził się z sądami rejonowymi, to w praktyce oznaczałoby, że właściciele nieruchomości, na których położone są urządzenia przesyłowe, np. energetyczne, mogliby wystąpić o wynagrodzenie za korzystanie z ich gruntów. Z opublikowanego maila Michała Dworczyka wynika, że chodzi o miliardy złotych. I tutaj pojawia się Mariusz Muszyński, który w obydwu sprawach był  przewodniczącym składu sędziowskiego. Był także wiceprezesem Trybunału Konstytucyjnego i najbliższym współpracownikiem Julii Przyłębskiej.  Jest tzw. sędzią-dublerem, bo został wybrany na miejsce już legalnie obsadzone w TK głosami Prawa i Sprawiedliwości. Z oświadczenia Muszyńskiego wynika jednak, że ten chce zdecydowanie odciąć się od prezes Trybunału Konstytucyjnego.

    "Polityczne naciski"

    W oświadczeniu opublikowanym w minioną środę na prywatnej stronie internetowej Muszyńskiego dokładnie w dniu ujawnienia e-maila Dworczyka do Morawieckiego można przeczytać, że Muszyński nie życzy sobie, by łączono go ze sprawą spotkań szefa Kancelarii Premiera z prezeską TK. "W związku z licznymi publikacjami dotyczącymi rzekomych maili min. Dworczyka o jego spotkaniach z Prezes TK, w których w informacjach podobno uzyskanych od Prezes TK pojawia się moje nazwisko, uprzejmie proszę, by nie łączyć mnie z ustaleniami, jakie mogły zapaść na tych spotkaniach (jeśli takowe miały miejsce)" — pisze Muszyński. Dalej dodaje: "Obie wymienione w mailu sprawy, połączone z moim nazwiskiem, znam. W obu byłem przewodniczącym składu orzekającego. Więcej na temat procedowania w tych sprawach i ew. prób wpływów mogę powiedzieć po zwolnieniu z tajemnicy służbowej przez stosowne organy".

    Muszyński nie wyjaśnił, do jakich prób wpływów lub nacisków dochodziło w tych sprawach. Można uznać, że to, co Muszyński pisze o zwolnieniu z tajemnicy służbowej, może sugerować, iż do owych nacisków mogło dochodzić albo podczas rozmów służbowych, albo narad nad wyrokami, objętych tajemnicą.

    Czytaj także: