Zaangażowani są pośrednicy, nieuczciwi hotelarze a korzystających z wymiany bonu na pieniądze nie brakuje. To jak działa mechanizm sprzedaży bonów turystycznych, postanowiliśmy sprawdzić na własnej skórze. Jak się okazuje, za bon turystyczny można dostać nawet 300 złotych przelewem na konto.
Na wstępie trzeba przyznać, że sama próba wzbogacenia się na bonie turystycznym, który w założeniu był przeznaczony do pokazania dzieciom "kawałka świata", to żenująca zagrywka. Niestety, bardzo prawdziwa, a informacje na ten temat, które przewijają się na forach, są zgodne z prawdą, co do joty. Handel bonami turystycznymi kwitnie w najlepsze.
Bon sprzedam lub zamienię na zabawki
Co do tego, że wymiany bonów na gotówkę będą miały miejsce, nie miałam wątpliwości już na etapie ogłaszania jego idei. Było to mniej więcej tak samo oczywiste, jak to, że znajdą się ludzie, którzy za 500 plus będą kupować wódkę. Faktycznie, inicjatywy sprzedaży bonu pojawiły się w sieci bezpośrednio po jego wprowadzeniu i pojawiają się do dziś.
Przykłady - bardzo proszę. Użytkowniczka o imieniu Hania, na grupie sprzedażowej Warszawy i okolic napisała, że nie planuje spędzać wakacji w Polsce, więc sprzeda bon turystyczny za 300 złotych, "bo się tylko zmarnuje". Podobne ogłoszenie dodała także użytkowniczka Justyna, na jednej ze śląskich grup sprzedażowych:
Podobne ogłoszenia znalazłam na portalach poza Facebookiem, choć handel indywidualny kwitnie głównie przez tę platformę. Co jednak ciekawe, proceder się zinstytucjonalizował, a fikcyjne wakacje organizują nawet pośrednicy.
Oznacza to tyle, że dajemy dostęp do naszego bonu turystycznego pośrednikowi, a po chwili dostajemy zwrot pieniędzy za bon. Oczywiście nie w całości, bo inni muszą na tym zarobić. Ile? Za bon o wartości 500 złotych, mamy dostać na konto połowę tej kwoty.
"Już wszystko tłumaczę"
Od posta do posta trafiłam na panią Oliwię - pośredniczkę w sprzedaży fikcyjnych wakacji. Mój profil facebookowy mógłby być dla niej podejrzany, dlatego do kontaktu wykorzystałam konto męża. Powołując się na wymyśloną osobę oraz wplatając w wypowiedź kilka błędów ortograficznych, zapytałam panią Oliwię, czy to prawda, że można przez nią zrealizować bon.
Dowiedziałam się wszystkiego. Że nie trzeba nigdzie jechać, a wszystko odbywa się w kilka minut i pieniądze, expressem, wysyłane są na konto. Pani Oliwia podała też całą instrukcję dotyczącą realizacji bonu. W dwie minuty od przyjścia SMS-a potwierdzającego trzeba jej przekazać kod. – I koniec. Parę minut roboty – napisała pani Oliwia.
Dopytałam, czy może podać nazwę ośrodka, do którego "jedziemy", pod pretekstem pytań od MOPS-u. Początkowo pani pośredniczka nie chciała odpowiedzieć, ale ostatecznie podała, o jaki dokładnie ośrodek w Międzyzdrojach chodzi. Zresztą podczas realizacji bonu przychodzi SMS potwierdzający, w którym wskazana jest nazwa pensjonatu, który realizuje świadczenie.
Nadmorski przekręt
O "panu z Międzyzdrojów", który w swoim ośrodku realizuje bon turystyczny, dowiedziała się od innej pośredniczki również moderatorka facebookowej grupy o świadczeniu 500 plus, Agnieszka Antosik. Jak mówi, post pojawił się wśród kilkunastu innych, w których użytkowniczki otwarcie, pod nazwiskiem, oferowały sprzedaż lub kupno bonu.
– Takie posty oczywiście były usuwane, ale szczególnie zaintrygował mnie ten dotyczący realizacji bonu przez ośrodek nad morzem, bez wyjazdu. Jak przekonywała mnie owa pośredniczka, wszystko jest legalnie, bo bon realizuje u siebie w ośrodku pan z Międzyzdrojów – tłumaczy moderatorka.
Ostatecznie, kiedy napisała, że przecież takie działanie jest nielegalne, kobieta odpowiedziała, że dziękuje za informację i ją zablokowała.
Ja natomiast zadzwoniłam do wskazanego przez panią Oliwię ośrodka w Międzyzdrojach, który bez wyjazdu miał realizować bon. Telefon odebrała pani, która ewidentnie przestraszona moimi pytaniami zaprzeczyła, by taki proceder miał miejsce.
Po chwili, z numeru ośrodka w międzyzdrojach, oddzwonił jednak mężczyzna, który krzyczał od samego początku, a dialog brzmiał, mniej więcej tak:
– Jakim prawem straszy pani moją żonę!?
– Proszę na mnie nie krzyczeć.
– Jak mam nie krzyczeć, kiedy żona mi płacze, bo ją pani straszy prokuraturą!
– Bo za przekręt, który w państwa pensjonacie się dzieje, grozi zarzut prokuratorski.
– Nie robimy żadnych przekrętów!
– Mam dowody, które wskazują, że owszem, robicie, bo z waszego pensjonatu przychodzą potwierdzenia...
– To niech sobie pani z tym idzie na policję, ja nic nie zrobiłem, jestem niewinny, a pani mi tylko straszy żonę! – przerwał mi w połowie zdania mężczyzna, który ostatecznie rzucił słuchawką.
Wcześniej pytałam go jeszcze, czy nie dziwi go, że ktoś chce go wrobić, ale nie chciał jednak ani słuchać, ani składać żadnych wyjaśnień. Nie chciał też wiedzieć, kim jest osoba, która próbuje go wrobić, choć kobieta, z którą najpierw rozmawiałam ("płacząca żona"), była tym żywo zainteresowana. Domyślam się, że o całym procederze mógł wiedzieć tylko on.
Zabawki na bon
Ogłoszenia dotyczące sprzedaży bonów pojawiły się także na wielu innych grupach facebookowych. Są takie, które mają kilka lajków, są taki, które spotyka lawina komentarzy, mówiących wprost, że bon nie służy temu, by nim handlować, lecz by spędzić czas z dziećmi i zagwarantować im wypoczynek.
Ale nie tylko sprzedaż wywołuje niesmak. Sporo wpisów dotyczy również tego, że w sieci funkcjonuje sklep internetowy z zabawkami, w którym można zrealizować bonturystyczny. Jak piszą internauci, działa to dość dziwacznie, bo informacje, że można tam realizować bon, funkcjonują na oficjalnej stronie internetowej.
Internautom nie podoba się co prawda, że przebitka na zabawkach jest dwu lub nawet trzykrotna, ale jak piszą użytkownicy "lepszy rydz niż nic".
Tymczasem, jak czytamy na oficjalnej stronie organizatora, bon możemy wykorzystać "opłacając nim usługi hotelarskie (...) na pobyt w hotelu, pensjonacie, campingu czy gospodarstwie agroturystycznym,a także imprezy turystyczne".
Słowa nie ma o zabawkach i innych gadżetach, które moglibyśmy kupić za bon, nie mówiąc o sprzedaży go w zamian za gotówkę czy przelew. Niestety, podobnie jak nic nie dzieje się z nielegalną "bezwyjazdową" realizacją bonów, tak samo nikt nie ukrócił jeszcze handlu zabawkami.
Nikt nic nie wie
Zgodne z przepisami, bonów sprzedawać nie można i jest nawet na to artykuł w ustawie. W świetle prawa, "kto przyjmuje płatność za realizację bonu niezgodnie z przeznaczeniem, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3".
Ministerstwo Rozwoju wskazuje, że Polska Organizacja Turystyczna na mocy
ustawy może "sprawdzać i weryfikować bony, zgodnie ze stanem faktycznym realizacji", a nienależne pobrane świadczenie podlega egzekucji.
Na nieszczelność przepisów zwracają jednak uwagę prawnicy, w tym Karolina Pawlikowska, która pisze na swoim blogu, że owszem, Polska Organizacja Turystyczna jest uprawniona do weryfikacji, ale tylko firm, które przyjmują bony.
Natomiast weryfikacja, czy człowiek faktycznie wybrał się na wakacje, czy poszedł na układ z właścicielem, jest praktycznie nie do ustalenia. Chyba że incydenty będą zgłaszane i ktoś faktycznie się nimi zainteresuje. Nieuczciwych przedsiębiorców i pośredników można zgłaszać na adres nieprawidlowosci@bonturystyczny.gov.pl.
Jak mówi Przemysław Marczewski z Polskiej Organizacji Turystycznej, w 18 przypadkach dotyczących nieprawidłowości w wykorzystaniu Polskiego Bonu Turystycznego, wysłane zostało zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Do prokuratury trafiło siedem zawiadomień dotyczących przedsiębiorców, którzy mieli w sposób niezgodny z prawem przyjmować płatności Polskim Bonem Turystycznym.