Bulwersujące wyniki śledztwa BBC. Elitarna jednostka miała się dopuszczać morderstw w Afganistanie
Alicja Skiba
13 lipca 2022, 13:02·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 lipca 2022, 13:02
Czy Brytyjczycy dopuścili się zbrodni wojennych w Afganistanie? Śledztwo przeprowadzone przez dziennikarzy BBC ujawniło, że agenci elitarnych służb specjalnych SAS w podejrzanych okolicznościach zabijali nieuzbrojonych mężczyzn, których zatrzymywali w trakcie operacji. Raporty wojskowe sugerują, że w ciągu pół roku z rąk żołnierzy jednej z jednostek mogły zginąć 54 osoby.
Jednostka SAS w afgańskim Helmandzie miała mordować jeńców, których zatrzymywała podczas nocnych operacji "zabij lub schwytaj"
Dowództwo centralne było zaznajomione ze sprawą, ale ją tuszowało
Brytyjskie ministerstwo obrony odmówiło komentarza i zaznaczyło, że brytyjscy żołnierze "służyli z odwagą i profesjonalizmem w Afganistanie"
Stacja BBC dotarła do raportów z nocnych operacji specjalnych, które przeprowadzał w latach 2010-2011 jeden z oddziałów elitarnych brytyjskich służb SAS w położonej na południowym zachodzie Afganistanu prowincji Helmand. Dziennikarze rozmawiali również ze świadkami związanymi ze sprawą. W trakcie misji, z których kilkanaście było typu "zabij lub schwytaj", wyjątkowo często dochodziło do zabójstw jeńców.
O bezzasadnych morderstwach miał wiedzieć generał Sir Mark Carleton-Smith, były szef brytyjskich sił specjalnych, ale nie przekazał dowodów Królewskiej Policji Wojskowej, nawet kiedy ta wszczęła śledztwo przeciwko oddziałowi SAS.
Rywalizacja o jak największą liczbę zabitych jeńców
Jak dowiodło BBC, grupy SAS prowadziły między sobą makabryczną rywalizację o jak największą liczbę zabitych. Zdarzało się również, że podkładali na miejscu zbrodni karabiny AK-47, które miały uzasadniać morderstwa. Pojawiły się też wzmianki o zabijaniu mężczyzn, którzy mieli rzekomo po zatrzymaniu wyciągać zza zasłon lub mebli karabiny lub granaty ręczne.
Część z tych historii potwierdzili żołnierze będący na służbie razem z oddziałami SAS. Opowiedzieli, że widzieli jak elitarni agencji zabijali nieuzbrojonych ludzi podczas nocnych nalotów.
"Tego nie można puścić płazem"
Oficer, który pracował w kwaterze głównej brytyjskich sił specjalnych, przyznał w rozmowie z BBC, że raporty były źródłem "poważnych zmartwień". - Zbyt wiele osób ginęło podczas nocnych nalotów, a podawane wyjaśnienia nie miały sensu. Osoba zatrzymana nie powinna ginąć. To się zdarzało ciągle i budziło poważne obawy w sztabie. Już wtedy było jasne, że coś jest nie tak - opowiedział.
Wewnętrzne maile SAS z okresu 2010-2011 ujawniają, że oficerowali reagowali "z niedowierzaniem" na raporty. Pojawiło się w nich również określenie "najnowsza masakra" w odniesieniu do poczynań oddziału w prowincji Helmand. Jeden z oficerów operacyjnych twierdził w mailu do kolegi, że "chyba po raz dziesiąty w ciągu ostatnich dwóch tygodni" oddziałowi zdarzyło się, że puścili z powrotem do domu zatrzymaną osobę a ona "pojawiała się ponownie z AK".
- Następnie, gdy weszli z powrotem do innego A (budynku - red. BBC) z innym B (mężczyzną w wieku bojowym - red. BBC), i rozsunęli zaslony, on chwycił za granat i rzucił go w stronę c/s (zespołu szturmowego SAS - red. BBC). Na szczęście nie wybuchł... to już 8 raz, kiedy to się stało... Tego nie można puścić płazem!" - można dowiedzieć się z treści szokującej wiadomości.
Brytyjskie ministerstwo odmówiło komentarza w sprawie. Dodało również, że brytyjscy żołnierze "służyli z odwagą i profesjonalizmem w Afganistanie".
"Zasady islamu są dla nas ważniejsze niż cokolwiek innego"
Dziś w Afganistanie nie ma już wojsk zachodniej koalicji. Jak informowaliśmy, rządzący od sierpnia 2021 r. tym krajem talibowie wprowadzili niedawno dekret w ramach którego kobiety w miejscach publicznych mogą jedynie pokazywać oczy. – Chcemy, by nasze kobiety żyły godnie i bezpiecznie – stwierdził minister cnót i występków Khalid Hanafi.
Afganki mogą opuszczać dom tylko, gdy jest to konieczne. Mężczyźni spokrewnieni z kobietami, które nie zastosują się do regulacji zawartych w dekrecie, będą karani. Władze przewidują standardowe wezwania, ale również rozprawy sądowe, a nawet kary pozbawienia wolności. – Zasady islamu są dla nas ważniejsze niż cokolwiek innego – podkreślał minister Hanafi.
Wprowadzane zasady do złudzenia przypominają restrykcje obowiązujące w latach 1996-2001 podczas pierwszych rządów talibów. Decyzja ta bez wątpienia wpłynie na relacje Afganistanuze społecznością międzynarodową, które i tak nie są już najlepsze. Talibowie wcześniej podjęli m.in. decyzję, że dziewczynki nie mogą uczęszczać do szkoły dłużej, niż do 6 klasy.