Wojna w Ukrainie niedługo się skończy? Optymistyczna wizja amerykańskiego generała
Alicja Skiba
15 lipca 2022, 18:27·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 15 lipca 2022, 18:27
Były główny dowódca armii USA w Europie emerytowany gen. Ben Hodges twierdzi, że inwazja wojsk prezydenta Rosji Władimira Putina na Ukrainę skończy się już niedługo. Uważa, że "Rosjanie są wyczerpani". Zaznacza jednak, że kluczowe będzie zaangażowanie Zachodu.
Gen. Ben Hodges uważa, że Ukraina może do 2023 r. wypchnąć wojska rosyjskie do przedwojennych granic
Jak ocenia, na 20 tygodni wojny Rosja ma małe sukcesy terytorialne
Emerytowany generał podkreśla, że Ukraińcy mają wysokie morale, ale kluczowa jest pomoc Zachodu, ponieważ trzeba zniszczyć artylerię będącą "jedyną przewagą" Rosjan
Ponadto od kilku tygodni Rosjanie dokonują coraz agresywniej ekspansji wschodniego regionu Donbasu. Agresor zajął już ok. 20 proc. terytorium Ukrainy. Niektórzy eksperci szacują, że konflikt może trwać latami i eskalować w przerażającym kierunku.
Tymczasem emerytowany gen. Ben Hodges, były główny dowódca amerykańskiej armii na Europę, zdaje się tryskać optymizmem. W rozmowie z portalem Insider stwierdził, że Ukraina "może zepchnąć rosyjskie siły do przedwojennych granic do 2023 r. i odzyskać terytorium". Dlaczego? Ponieważ wojska prezydenta Rosji Władimira Putinasą "wyczerpane". - Niewiele mogą teraz zrobić – stwierdził.
Dodał, że duża część wojska Putina jest już zaangażowana w wojnę, ale Rosjama niewiele sukcesów terytorialnych jak na 20 tygodni wojny. Nie zajęto, jak wskazał, najbardziej strategicznych miast, jak np. Kijowa, stolicy Ukrainy.
"Artyleria to jedyna przewaga Rosji na Ukrainą"
Były dowódca sił amerykańskich w Europie zaznaczył jednak, że Zachód musi się wywiązać ze zobowiązań wobec Ukrainy. Gen. Hodges oświadczył, że istotne będzie zniszczenie rakiet i artylerii Moskwy. Jego zdaniem Ukraińcy mają bardzo wysokie morale, Rosjanie – braki w zasobach.
– Zapewnienie Ukraińcom zdolności do uderzania w rosyjską artylerię, rakiety, magazyny amunicji i stanowiska dowodzenia, zniszczy jedyną przewagę, jaką Rosjanie mają nad Ukrainą – zaznaczył.
Ocenił, że Rosja będzie prowadzić wojnę "aż do wyczerpania", a Putin ma nadzieję, że Zachód przestanie wspierać Ukrainę. Dyktator liczy również na to, że uwagę państw zachodnich od konfliktu odwrócą inflacja i rosnące ceny surowców, m.in. paliwa.
Na okupowanych terytoriach rodzi się ruch oporu
W poniedziałek pisaliśmy o tym, jak na południowych terytoriach Ukrainy, które okupowane są przez Rosję, powoli rodzi się ruch oporu. Według Piotra Łukasiewicza, którego reportaż opublikował tygodnik "Polityka", działania partyzantów sprowadzają się na razie głównie do pojedynczych incydentów wokół Melitopola i Chersonia.
Partyzantka zaczęła formować się w reakcji na zaostrzający się reżim rosyjski w zajętych miastach, wprowadzany od momentu rozpoczęcia inwazji na Ukrainę pod koniec lutego. Armia Partyzancka Berdiańska ogłosiła w kwietniu, że "rośnie w siłę" i "czeka w ciemnościach" na okupantów i kolaborantów, relacjonuje Łukasiewicz.
Niedługo potem w Melitopolu, Energodarze i Chersoniu ruch oporu zaczął wysadzać mosty, tory kolejowe i atakować żołnierzy rosyjskich. Wśród partyzantów są nie tylko lokalni cywile, ale też oficerowie sił specjalnych, którzy przechodzili szkolenia CIA w walkach nieregularnych od 2015 r.
Partyzanci mają oficjalne wsparcie służb ukraińskich, które dostarczają im podręczniki sabotażu i dywersji poprzez maila, jak czytamy w reportażu. Z materiałów można dowiedzieć się, jak zatruwać źródła wody i kamuflować swoją działalność przed okupantem.