Choć film Petera Jacksona nie zbiera najlepszych recenzji, jest niemal pewne, że armia wiernych fanów Śródziemia 28 grudnia będzie szturmować kina w całej Polsce. – Lektura Tolkiena to miażdżące doświadczenie, a stworzony przez niego świat wydaje się niemal tak realny, jak ten rzeczywisty – mówią.
– ”Hobbit” przypomina “Teletubisie” i jest o wiele za długi – miażdży najnowszy film Petera Jacksona dziennikarka internetowego magazynu “Slate” w tekście zatytułowanym “Bored of the Rings” (dosł. “Znudzona pierścieniami”). Recenzentka krytykuje nie tylko przeładowaną nowoczesnymi technologiami wizualną stronę filmu, ale i liczne dłużyzny:
Miażdżące doświadczenie
Okazuje się jednak, że to, co dla krytyków jest “błahym wątkiem”, dla fanów Tolkiena bywa dokładnie tym, czego oczekują. – Bogactwo świata stworzonego przez angielskiego pisarza, z całą jego mitologią, historią, geografią i językami, sprawia, że nie można się oprzeć chęci poznawania kolejnych, nawet najdrobiejszych szczegółów dotyczących Śródziemia – mówi Tomasz “Equinoxe” Fenske. – Lektura “Hobbita” i “Władcy Pierścieni” była dla mnie miażdżącym doświadczeniem. Będąc dzieckiem odbierałem stworzony przez niego świat jako niemal tak samo realny, jak ten rzeczywisty – dodaje.
Paweł Ziemkiewicz, redaktor i publicysta czasopism "Fenix" i "Fantasy", również twierdzi, że to właśnie magia alternatywnej rzeczywistości wykreowanej przez J.R.R. Tolkiena decyduje o niesłabnącej popularności jego dzieł. – To właśnie z tego względu twórczość autora “odkryli” w latach sześćdziesiątych zbuntowani amerykańscy studenci. Będąc w kontrze do ówczesnego establishmentu z przyjemnością zapuszczali się do alternatywnego świata Śródziemia – ocenia Ziemkiewicz. – Poza tym książki Tolkiena to po prostu świetna literatura – dodaje z uśmiechem.
Od filologa do pisarza
Autor urodził się w 1892 roku na terenie dzisiejszej RPA, jednak wkrótce wraz z rodziną zamieszkał w Anglii. Z wykształcenia był filologiem. Uczył się ponad 30 języków – poza współczesnymi studiował także łacinę, starożytną grekę oraz wiele wymarłych języków germańskich i celtyckich. – Jego twórczość literacka zrodziła się właśnie z zainteresowań lingwistycznych. Najpierw wymyślił język mitycznej rasy Elfów, później zaś zaczął pracować nad samymi Elfami i światem, w którym żyli, jego historią i geografią – tłumaczy Paweł Ziemkiewicz.
Znajomość licznych mitów oraz języków sprawiły, że w twórczości Tolkiena miesza się bardzo wiele wątków i motywów. – To coś więcej, niż tylko bajka dla dzieci i więcej, niż większość książek fantasy – podkreśla Tomasz “Equinoxe” Fenske. Tłumaczy, że wielu autorów tworzących ten gatunek ogranicza się do prostych, ale efektownych historii o Elfach, czarodziejach i magii, podczas gdy w "Hobbicie" czy "Władcy Pierścieni" znaleźć można po prostu "wiele mądrości".
– Są w nich zawarte nie tylko motywy z mitologii różnych kultur, ale i np. opowieść o miłości do ojczyzny. Warto zwrócić uwagę, że Hobbici, Rohirrimowie, czy np. Aragorn to postaci, które nie walczą tylko o swoje partykularne interesy, ale o coś więcej. Te książki można czytać także jako lekcję patriotyzmu – mówi Fenske.
Eksperci w twórczości Tolkiena dostrzegają też wiele odniesień do chrześcijaństwa oraz stricte filozoficznych wątków, związanych np. z nieśmiertelnością.
Jak narodziła się tolkienologia
Opublikowany w 1954 roku “Władca Pierścieni” nie sprawił, że Tolkien od razu zyskał wielu fanów, jednak z biegiem czasu szał na punkcie Śródziemia zataczał coraz szersze kręgi. Oddani wielbiciele książek Mistrza ujawniali się nie tylko na amerykańskich kampusach uniwersyteckich.
Powstawały liczne stowarzyszenia, bractwa i gildie, których celem było pogłębianie wiedzy o Śródziemiu. Można nawet mówić o powstaniu tolkienologii, której adepci zajmują się np. takimi zagadnieniami, jak tolkienowskie językoznawstwo, genealogia hobbickich rodzin, dokładność stworzonych przez Tolkiena kalendarzy, czy analiza strategii obranych przez dowódców w bitwach, które opisywał twórca “Hobbita”.
Wśród fanów Śródziemia są nawet ludzie, którzy starają się porozumiewać za pomocą języków, jakimi mówili powołani do życia przez Tolkiena Elfowie. – Te języki brzmią przepięknie. Kojarzą mi się trochę z włoskim lub łaciną – mówi o elfickich Quenya i Sindarin Tomasz Fenske. Przyznaje, że choć nie jest już tak mocno jak dawniej zaangażowany w życie środowiska fanowskiego, informacje o mowie Elfów wciąż można znaleźć na jego Facebooku w polu “znajomość języków obcych”.
Czy podobnie jak recenzentka “Slate”, krytycznie zapatruje się na ekranizację “Hobbita”? Choć twierdzi, że nie podoba mu się podyktowany względami marketingowymi pomysł filmowania krótkiej książki aż w trzech częściach, mówi: – Hollywoodzka, bajkowa konwencja nieco mnie raziła w przypadku ekranizacji mrocznego “Władcy Pierścieni”. Myślę jednak, że “Hobbitowi” taka “estetyka” może wyjść na dobre. Pamiętajmy, że także w wersji książkowej ta historia jest po prostu bajką, pisaną przez Tolkiena dla synów – mówi. Czy Peter Jackson udźwignął oczekiwania fanów? Przekonać się o tym będziemy mogli już 28 grudnia.
Reklama.
Dana Stevens
"Slate"
Bilbo nie może spakować swojej torby i opuścić tego cholernego Shire przez niemal całą pierwszą godzinę filmu, który trwa 170 minut. (...) Gdy Bilbo i czarodziej Gandalf, wraz z grupką trudnych do odróżnienia krasnoludów, wyruszają w końcu w podróż w stronę Samotnej Góry, zawsze znajdzie się chwila, aby zatrzymać akcję przy błahych wątkach. Tak błahych, jak próba ratowania życia zdychającemu, udomowionemu przez czarodzieja jeżowi. CZYTAJ WIĘCEJ
prof. Jakub Lichański
dla “Gazety Wyborczej”
Kiedy przyciskam studentów, dlaczego czytają np. Le Guin, Tolkiena, Herberta, nie potrafią tego jednoznacznie wytłumaczyć. Może z tęsknoty za światem, w którym baśń łączy się z wizją świata innego, a jednak nie tak bardzo odległego od naszego? Fantasy, z wyłączeniem Tolkiena i kilku innych pisarzy, grzeszy czasem uproszczonymi opisami np. fenomenów politycznych i społecznych, w których ociera się o spiskowe teorie dziejów. CZYTAJ WIĘCEJ
prof. Jakub Lichański, polski tolkienolog
dla Polskiego Radia
To jest jedyny pisarz (...), któremu udało się w sposób absolutnie przekonujący pokazać inną kulturę, czy inną cywilizację, kompletną, całkowitą, zamkniętą, itd. ale odmienną także intelektualnie od nas, i to nie czysto werbalnie. Pisał często, że “człowiek nie zrozumie Elfa”, ale to nie o to chodzi. (...) Tolkienowi dobrze udało się pokazać, jak może o pewnych sprawach myśleć istota nieśmiertelna. Ta próba, podejmowana przez innych pisarzy, nie udaje się. CZYTAJ WIĘCEJ
Tomasz “Equinoxe” Fenske
fan Tolkiena
Warto zwrócić uwagę, że Hobbici, Rohirrimowie, czy np. Aragorn to postaci, które nie walczą tylko o swoje partykularne interesy, ale o coś więcej. Te książki można czytać także jako lekcję patriotyzmu.