Henry Kissinger o wojnie w Ukrainie
"Czy teraz pomoże tylko Realpolitik?" – to tytuł obszernego wywiadu, który nowojorski korespondent tygodnika "Der Spiegel" Bernhard Zand przeprowadził z byłym sekretarzem stanu USA Henrym Kissingerem. Ten urodzony w niemieckim Fürth dyplomata (jego rodzina za ocean uciekła przed prześladowaniami w czasach III Rzeszy) amerykańskim resortem spraw zagranicznych kierował w latach 1973-77, a okres 1969-75 spędził na stanowisku doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego.
W historii globalnej polityki Kissinger zapisał się jako zwolennik wspomnianej Realpolitik (niem. polityki realistycznej), której zastosowanie doprowadziło do pierwszych odwilży w zimnej wojnie, jaką w drugiej połowie XX wieku prowadziły między sobą USA i ZSRR. 99-latek powrotu do takich napięć między Wschodem a Zachodem sobie nie życzy, czemu wyraz dał, krytykując na łamach "Der Spiegel" Joe Bidena.
– To nie było rozsądne – powiedział Kissinger, gdy Zand zapytał o opinię na temat słów prezydenta USA, który podczas jednego z przemówień oznajmił, iż Władimir Putin "nie może pozostać u władzy". Rozmówca niemieckiego tygodnika negatywnie ocenił także porównywanie wojny w Ukrainie do sytuacji z przeszłości. Zdaniem byłego sekretarza stanu, sytuacja wymaga zupełnie nowego spojrzenia.
Henry Kissinger
o wojnie w Ukrainie dla "Der Spiegel"
W ocenie Kissingera, dobrego odniesienia historycznego nie ma także dlatego, iż ten konflikt przesądzi, czy Rosja będzie w stanie ułożyć sobie na nowo stosunki z Zachodem, czy też stanie się "przyczółkiem Azji na granicach Europy" i stałym wrogiem NATO.
Jak zakończyć konflikt Rosji z Ukrainą? Rozwiązaniem ma być "linia rozgraniczająca zgodna ze statusem quo ante"
Henry Kissinger w rozmowie z Bernhardem Zandem rozwinął myśl, którą pierwotnie przedstawił w maju podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. Wówczas doradził on administracji Wołodymyra Zełenskiego, aby ta zgodziła się zawrzeć pokój na podstawie status quo ante, czyli powrotu do stanu sprzed 24 lutego 2022 roku, gdy w rosyjskich rękach były już Krym i znaczna część Donbasu. W odpowiedzi główny doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak nazwał Henry'ego Kissingera "panikarzem z Davos" i sugerował, iż amerykański dyplomata byłby skłonny oddać Rosji także Polskę. Teraz były sekretarz stanu USA zwrócił uwagę, że z czasem sam Wołodymyr Zełenski zaczął przyznawać, iż powrót do pozycji sprzed wojny byłby "wielkim sukcesem".
– Aby zakończyć tę wojnę, najlepszą linią podziału byłaby ta według status quo ante, co oznacza 93 proc. kraju. (...) Oznaczałoby to, że agresja się nie powiodła – proponuje Kissinger w "Der Spiegel".
– To jest więc kwestia zawieszenia broni na linii kontaktowej z 24 lutego. Terytorium nadal kontrolowane przez Rosję – stanowiące około 2,5 proc. terytorium Ukrainy w Donbasie i na Półwyspie Krymskim – stałoby się częścią szerszych negocjacji – podkreślił.