Już na początku marca minister klimatu i środowiska Anna Moskwa ostrzegała Mateusza Morawieckiego, że zabraknie węgla dla polskich gospodarstw domowych. Prosiła też o pilne podjęcie decyzji o utworzeniu rezerwy strategicznej. Tak wynika z rządowej korespondencji, do której dotarł dziennikarz Radia ZET. Premier zareagował – 75 dni później.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nie dalej jak w niedzielę Mateusz Morawieckioświadczył, że Polska ma problem z węglem. "Rozesłano wici. Musimy ściągać z różnych kierunków" – przekonywał premier. Podkreślił, że polecił Jackowi Sasinowi ściągnięcie jak największej ilości węgla z Kolumbii, Indonezji i wielu innych krajów świata.
Morawiecki już wcześniej wiedział, że węgla może zabraknąć?
Okazuje się jednak, że szef polskiego rządu już na początku marca był informowany o tym, że węgla niedługo może zabraknąć.
Tak wynika z korespondencji rządowej, do której dotarł dziennikarz Radia ZET. Pierwsze pismo o potencjalnym braku dostaw węgla kamiennego z importu z Rosji minister klimatu i środowiska Anna Moskwa wysłała do wicepremiera Jacka Sasina już w dniu wybuchu wojny w Ukrainie, czyli 24 lutego.
"Uprzejmie informuję o planowanym przedłożeniu wniosku do Prezesa Rady Ministrów dot. konieczności zwiększenia przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych rezerw węgla kamiennego, (...) proszę o poparcie mojego wniosku" – napisała.
Minister aktywów państwowych odpisał 1 marca. Sasin potwierdził, że realny jest brak dostaw węgla z kierunku wschodniego. I zaproponował kupno 3 milionów ton węgla z importu przez RARS. Zwracał też uwagę, że – pomimo działań w zakresie zwiększenia wydobycia w polskich kopalniach – na rynku powstanie luka dochodząca do ok. 3 milionów ton.
3 marca minister Moskwa napisała do premiera. Zaapelowała o pilne podjęcie decyzji o utworzeniu rezerwy strategicznej węgla kamiennego i dodała, że propozycję poparł wicepremier Sasin.
"Wolumen niedoboru może być zmniejszony przez zintensyfikowane wydobycie w kopalniach krajowych oraz zakup węgla importowanego przez spółki Skarbu Państwa, jednakże pomimo tych działań szacuje się, że na rynku wciąż pozostanie luka surowcowa" – stwierdziła Anna Moskwa w ujawnionej korespondencji.
Morawiecki zareagował 75 dni później
Premier zareagował... 75 dni później. Dopiero 8 maja Mateusz Morawiecki podjął decyzję o utworzeniu przez RARS niewielkiej rezerwy węgla – ok. 300 tys. ton. Wcześniej, 24 czerwca, kierowane przez Jacka Sasina Ministerstwo Aktywów Państwowych wysłało do niego pismo ponaglające. Mowa w nim była o bezczynności Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych w sprawie zakupów węgla dla odbiorców indywidualnych.
–Kupujemy węgiel i tworzymy jego rezerwy. Nie mogę mówić o szczegółach, ponieważ rezerwy są objęte klauzulą niejawności. Natomiast nie powinniśmy się czuć niebezpiecznie. Zapasy są i w kryzysowej sytuacji będziemy je uruchamiać, będziemy reagować – zapewniał.
Kilka dni temu okazało się natomiast, że rezerwy węgla świecą pustkami, a premier Morawiecki nakazał jego zakup z... funduszu przeciw COVID-19. Chodzi o 4,5 mln ton surowca, które do końca sierpnia polskie spółki mają nabyć na potrzeby gospodarstw domowych.
Ze niedawnych słów premiera wynikało także, że za brak rosyjskiego węgla w Polsce odpowiada Unia Europejska, ponieważ nałożyła sankcje na Rosję.