Narciarstwo zjazdowe jest dla każdego. Możesz mieszkać z dala od gór. Możesz nie mieć swojego sprzętu i wyłącznie go wypożyczać. Instruktorzy narciarstwa zapewniają - jeśli spróbujesz, już zawsze będziesz wyczekiwać zimy, bo wraz z nią czekają cię niezwykłe przygody.
Nie będę ściemniał. Nie jeżdżę na nartach. Uprawiam wiele innych sportów, ale od zimowych zawsze trzymałem się z daleka. Mówię o tym, bo gdybym teraz tak po prostu starał się Was do narciarstwa przekonać, nie byłoby to uczciwe. I pewnie nie kupilibyście tego. Dlatego dałem innym szansę przekonania mnie, a w efekcie również Was. To już jest fair. Są też plusy takiej sytuacji - znam wszystkie Wasze obawy, wątpliwości, wymówki. Mogę się zatem domyślać, że dziesiątki pytań, które zadałem, chętnie wypowiedzielibyście sami. Przeczytajcie, jakie argumenty mają dla nas instruktorzy narciarstwa.
Początki
Pierwszy argument tracimy natychmiast - nawet jeśli nie uprawialiśmy sportu w lecie, możemy zacząć jeździć na nartach. Odpada nam również wymówka z cyklu "nie mam wysoko wyspecjalizowanej odzieży". Okazuje się, że potrzebujemy czapkę, rękawiczki i spodnie narciarskie. – Kurtkę ma każdy z nas – mówi w rozmowie z naTemat Łukasz Guńka, instruktor Stowarzyszenia Instruktorów i Trenerów Polskiego Związku
Narciarskiego (SITN PZN). – Ważne natomiast, by nie wychodzić na narty w dżinsach, a takie rzeczy się zdarzają – mówi Guńka. Spodnie kosztują około 250 zł. Cały strój można też po prostu wypożyczyć.
Podobnie jest z nartami. Nie trzeba kupować drogiego sprzętu. – Co prawda w 80% przypadków sprzedawcy naprawdę dobrze doradzają klientom wybór odpowiednich nart, ale w 20% wciskają ludziom sprzęt tylko po to, by na tym zarobić – ostrzega Guńka. – Jeśli ktoś się na tym nie zna, niech nie kupuje – dodaje. Jeśli nie mamy wiedzy o sprzęcie może się zdarzyć, że ktoś sprzeda nam narty do zaawansowanej jazdy. Poza tym nie mamy pewności, czy jazda na nartach nas pochłonie - choć akurat Guńka zapewnia, że 90% osób, które spróbują raz, po powrocie zaczyna zbierać pieniądze na kolejny wyjazd. Warto zatem wypożyczyć sprzęt, co będzie nas kosztować około 20-50 zł za dobę. Możemy również kupić sprzęt używany - w tym przypadku całe wyposażenie może się zamknąć w kwocie dwóch tysięcy złotych. Ryszard Szyszkowski, instruktor Urzędu Kultury Fizycznej i Sportu oraz SITN PZN mówi jednak dobitnie. – Narciarstwo to nie jest sport dla biednych ludzi. Kiedyś to był sport dla elity, intelektualnej i finansowej. Dziś też narciarstwo przyciąga ludzi sukcesu – ocenia Szyszkowski.
Wybierzmy jednak wersję ekonomiczną - wypożyczamy sprzęt. Kolejny krok powinniśmy postawić na stoku. Wiele ośrodków ma specjalne tory zjazdowe dla początkujących, które są krótsze i mniej strome. Doskonałym miejscem dla początkujących są też sztuczne stoki, stworzone z dala od południowych regionów Polski. Ale o nich będzie później.
Zobacz też wpis na blogu Justyny Kowalczyk: Klik, klik
Niezależnie od tego, na który stok pojedziemy, naukę powinniśmy zacząć z pomocą instruktora. Godzina kursu kosztuje około 70 zł, ale spokojnie - nie wydamy na nią majątku. – Naukę z instruktorem można przeplatać z własnymi próbami – mówi Guńka. – Nie ma sensu jednak stawiać pierwszych kroków wyłącznie samemu, bo szybko dopadnie nas zmęczenie, a jeśli w ogóle uda nam się zrobić postęp, to po dziesięciu godzinach dojdziemy do tego, co z instruktorem złapiemy w godzinę – kontynuuje Guńka. Szyszkowski podkreśla również, że stawianie pierwszych kroków na własną rękę
często kończy się kontuzją. – Narciarstwo to bardzo niebezpieczny sport, jeśli nie stosujemy się do podstawowych zasad, a nasza pozycja narciarska nie jest od początku dopracowana – mówi instruktor. Przed skorzystaniem z pomocy warto się upewnić, czy szkoleniowiec ma licencję Stowarzyszenia Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN.
Dlaczego narciarstwo a nie inny sport?
Dzięki narciarstwu jesteśmy cały czas na świeżym powietrzu, a tego nie da nam żadna siłownia. Zamiłowanie do nart motywuje też do wyjazdów w piękne miejsca, gdzie możemy podziwiać krajobrazy. Ryszard Szyszkowski widzi jeszcze jeden bardzo pozytywny aspekt. – Ludzie, którzy nie jeżdżą na nartach, nie cierpią zimy. Narciarze natomiast nie mogą się zimy doczekać, bo wiedzą, że gwarantuje im niezwykłe przygody – mówi z pasją Szyszkowski. Gdy uprawiamy narciarstwo, pracuje całe nasze ciało, od rąk, przez brzuch, grzbiet, nogi. Każdy, kto zaczyna, ma następnego dnia spore zakwasy. Są jednak pozytywy. – To nie jest sport wytrzymałościowy – mówi Guńka. – Opiera się na interwałach, zjazdy trwają kilka minut. Ten rodzaj wysiłku sprzyja zrzucaniu tkanki tłuszczowej – kontynuuje instruktor PZN.
Zjazdy na nartach mają też tę wyższość nad biegami narciarskimi, że większą rolę odgrywa technika, a nie wytrzymałość. Dodajmy do tego fakt, że wypad do ośrodków narciarskich zapewnia wiele alternatywnych rozrywek dla naszych przyjaciół. Jeśli ktoś nie chce jeździć, może posiedzieć w karczmie, napić się wina, posłuchać góralskiej muzyki, spacerować i cieszyć się widokami.
Gdzie?
Wszystko to sprawia, że jesteśmy o włos od tego, by dać się przekonać. Mamy jednak w zanadrzu argument, którego nikt i nic nie jest w stanie stłamsić. Góry są za daleko! Przecież nie będziemy jechać przez całą Polskę, by pojeździć na nartach, zwłaszcza gdy nie możemy sobie pozwolić na dłuższy wypoczynek, a jedynie na weekendowy wypad. I w tym miejscu musimy jednak ustąpić. Ośrodki narciarskie powstały na Pomorzu, w Wielkopolsce i innych regionach Polski. Oczywiście, długość tras jest znacznie mniejsza, niż w górach, a zjazdy są krótsze. Możemy jednak dotrzeć do nich bardzo szybko, czasami nawet nie wyjeżdżając z miasta.
Przykładem jest Centrum sportowo-rekreacyjne Malta Ski w Poznaniu czy Górka Szczęśliwicka w Warszawie. Mieszkańcy Trójmiasta mogą w ciągu godziny dostać się do Wieżycy (40 km od Gdańska, zjazd 300-metrowy), Amalki (70 km od Gdańska, 260-metrowy zjazd) czy Przywidzu (30 km od Gdańska, 600-metrowy zjazd). Szczecinianie na nartach mogą pojeździć na Szczecińskiej Gubałówce, oddalonej od miasta o 15 minut. Czekają tam na nich dwie trasy, 280- i 360-metrowa. To miejsce znane z organizacji imprezy Crazy Slide, czyli "zjazdu na byle czym". Podobnych ośrodków jest znacznie więcej - wystarczy wpisać w wyszukiwarce hasło "stok narciarski" i dodać nazwę miasta, w którym mieszkamy. Nie tylko bez trudu zorganizujemy weekendowy wypad, ale możemy nawet wyskoczyć pojeździć w tygodniu, po pracy, na kilka godzin.
Wszystkie ośrodki umożliwiają wypożyczenie sprzętu i zapewniają dodatkowe atrakcje. W niektórych miejscach znajdziemy specjalne trasy do jazdy na sankach, a nawet dętkach (tzw. snowtubing), lodowiska czy snow parki. Najczęściej stoki są oświetlone, więc możemy jeździć do późnych godzin wieczornych. W razie potrzeby uruchamiane są armatki śnieżne. Malta Ski zapewnia, że ze stoku można korzystać od późnej jesieni do wczesnej wiosny, a wszystko dzięki specjalnemu systemowi zraszania. Górka Szczęśliwicka, gdy temperatury są zerowe lub dodatnie, jest zraszana "mgłą wodną" dla zmniejszenia tarcia i polepszenia ślizgu. W czasach, gdy pod uwagę bierze się organizację konkursu skoków narciarskich na Stadionie Narodowym, nie powinno nas to oczywiście dziwić. Po prostu na nartach można jeździć wszędzie, nawet w niesprzyjających warunkach.
Sport dla każdego
Bardzo mocno rozwija się narciarstwo dla osób niepełnosprawnych. Łukasz Guńka zapewnia, że w nowym Programie Nauczania Jazdy na Nartach opisano, jak szkolić
kursantów - począwszy od chodzenia na nartach aż po freeride, a także jak uczyć niepełnosprawnych.– Osoby niewidome jeżdżą za instruktorem, przypięte do nich specjalną tubą. Osoby na jednej nodze jeżdżą na jednej narcie. Osoby bez nóg jeżdżą w specjalnych wózkach – tłumaczy Guńka. I pozbawia nas jakichkolwiek wątpliwości. Narciarstwo jest dla każdego. Wystarczy chcieć. Wystarczy się odważyć zrobić pierwszy krok. – Na nartach uczymy się jeździć latami, ale sukcesywne postępy motywują nas do działania – podsumowuje Szyszkowski. – Uczymy się wielu elementów, które mają doprowadzić do tego, że narciarstwo będzie nam zawsze sprawiać przyjemność, bez względu na warunki, trasę czy stopień nachylenia. To wymaga czasu, ale warto – kończy.
Potrzebujemy czapkę, rękawiczki i spodnie narciarskie. Kurtkę ma każdy z nas. Ważne natomiast, by nie wychodzić na narty w dżinsach, a takie rzeczy się zdarzają.
Ryszard Szyszkowski
Narciarstwo to bardzo niebezpieczny sport, jeśli nie stosujemy się do podstawowych zasad, a nasza pozycja narciarska nie jest od początku dopracowana
Łukasz Guńka
Osoby niewidome jeżdżą za instruktorem, przypięte do nich specjalną tubą. Osoby z jedną nogą jeżdżą na jednej narcie. Osoby bez nóg jeżdżą w specjalnych wózkach.