Spadł śnieg, zbliżają się święta. Wielu Polaków rzuci się wkrótce na uprawianie sportów zimowych. Będą zjeżdżać na nartach, na desce, inni wybiorą narciarstwo biegowe. Szkoda, że tych ostatnich będzie tak mało. Bo to sport zdrowy, rozwijający wszystkie partie mięśni, zapewniający spokój i relaks. Ale nie tylko. Poniżej prezentujemy osiem powodów, dla których warto biegać na nartach.
1. Sport ogólnorozwojowy. W bieganiu, takim zwykłym, pracujesz głównie nogami. Dlaczego, gdy tak jak teraz spada pierwszy śnieg, warto wyposażyć się w narty biegowe? Bo tu zaangażowane jest wszystko. W stylu klasycznym pracujesz głównie rękami, musisz się mocno odbić, odpowiednio pochylić. W łyżwie równie ważne są nogi i odpowiednie przenoszenie ciężaru ciała. Bieganie na nartach łączy siłę, technikę i wytrzymałość. Każdy z tych elementów jest bardzo ważny. Pod tym względem można je porównać tylko z pływaniem.
2. Nie ma kontuzji. Są dyscypliny, gdzie o kontuzję jest łatwo i takie, gdzie uraz jest wielką rzadkością. Bieganie na nartach zdecydowanie zalicza się do drugiej z tych kategorii. No bo co można sobie zrobić? Jak upadasz, to pod kontrolą. Gdy zaczynasz i poruszasz się w wolnym tempie, mało prawdopodobne jest, byś coś sobie naciągnął. Bardziej szlifujesz technikę, odpowiednie ruchy niż zmuszasz ciało do maksymalnego wysiłku. Chyba, że wybierzesz się od razu na wymagającą trasę.
Kurs narciarstwa biegowego, nauka kroku z odbicia:
W Polsce mało jest profesjonalnych tras, na których można pobiegać. Na których mogłaby trenować taka Justyna Kowalczyk. Dzwonię do Stanisława Michonia, trenera narciarstwa biegowego. Jest wściekły, bo akurat był u burmistrza Karpacza. Wcześniej w mieście doprowadził do powstania dwuipółkilometrowej pętli. Niedawno ubijał ją, przygotowywał do użycia. Ale teraz nie da się biegać na nartach, bo ktoś się po niej przejechał samochodem. - Usłyszałem, że trasa będzie przygotowywana tylko na specjalne okoliczności. Więc widzi pan, jakie u nas są możliwości biegania na nartach. Ale to piękny sport, do którego każdego będę zachęcał - mówi.
To jest problem, ale nie z gatunku tych nie do rozwiązania. Załóżmy, że mieszkasz w Warszawie. W Jakuszycach, gdzie ostatnio rozgrywany był Puchar Świata, jest między innymi pętla o długości 20 kilometrów. Turystyczna, bez większych trudności. Ale to kawałek, żeby dojechać. W Wiśle jest inaczej. Pętle są krótkie, po kilka kilometrów. To trasy wyczynowe. Ale nie można też ich demonizować. Jeśli jako tako już jeździsz, w zasadzie tylko w jednym miejscu musisz uważać, bo bez hamowania rozpędzasz się do około 40 kilometrów na godzinę. Nawet jak się boisz, masz wyjście. Możesz jeździć dookoła stadionu. Tam jest bezpiecznie. Poza tym Wisła wcale nie jest tak bardzo daleko. Z Warszawy masz dobry dojazd. Cztery i pół godziny autem, maksymalnie pięć.
Tak wyglądają trasy w Wiśle:
3. Lepsze od zjazdówek. Żyjemy w dziwnym kraju. Jakiś czas temu robiłem wywiad o polskim sporcie z Tytusem Konarzewskim i on zauważył, że sukces za sukcesem odnosi Justyna Kowalczyk, a jakiegoś boomu na bieganie na nartach nie widać. Z drugiej strony - jesteśmy kilka klas za austriackimi czy szwajcarskimi alpejczykami, a na stokach w polskich górach z reguły panuje tłok. Trochę to nielogiczne.
No bo spójrzmy. Jak trafnie zauważa Michoń, będąc na zjazdówkach jesteś uzależniony od innych. Od tego, czy działa wyciąg, czy jeszcze go nie zamknęli. Wreszcie, długa kolejka przed nim może ci trochę pokrzyżować plany. Nie mówiąc już o tym, że korzystanie z niego coś cię kosztuje. Czasami nawet niemało. A korzystanie z tras biegowych jest najczęściej darmowe. Karol, kolega, kilka lat temu zaczął biegać na nartach, wcześniej biegał na nogach. - Tu od niczego nie jesteś uzależniony. Chcesz wyjść na godzinę? Wychodzisz. Chcesz pokręcić się przez 3 godziny, zrobić 20-kilometrową pętlę? Robisz - puentuje.
Fragment tekstu ze strony albumwypraw.waw.pl:
Każdy bez względu na wiek, czy też kondycję fizyczną może zacząć biegać, bo na biegówkach można zarówno iść w wolnym tempie, nie mając żadnej kondycji, a tylko ją nabierając, jak i ścigać się biegając. Narty biegowe wymuszają instynktowne poruszanie się, dlatego gdy chcesz biegać rekreacyjnie stylem klasycznym, to lekcje z instruktorem są niepotrzebne. Każda sprawna osoba jest w stanie poruszać się po płaskim, czy nieznacznie pagórkowatym terenie bez specjalnych kursów biegania na nartach. W praktyce na początku wygląda to tak, że poruszanie się na biegówkach przypomina bardziej truchtanie niż bieganie. Stopniowo nabiera się sprawności i praktyki, łapie się właściwy i równy rytm, w którym prym wiedzie równowaga. Bieg klasyczny jest ruchem naturalnym, więc po paru dniach nie powinien sprawiać najmniejszych kłopotów. Po pewnym czasie biega się przy minimalnym użyciu siły odpychając się kijkami. CZYTAJ WIĘCEJ
Jest jeszcze jedna różnica. Ze stoku zjeżdżasz, ciesząc się dużą prędkością. Tu, na pofałdowanej trasie, masz dokładnie to samo, a dodatkowo możesz mieć satysfakcję, że na to samo wzniesienie najpierw wjechałeś. To taki odpoczynek, relaks, po sporym wysiłku. Zarazem odpoczynek, w trakcie którego trzeba bardzo uważać.
4. Bliskość trasy. To nie narciarstwo zjazdowe, gdzie musisz mieć wyciąg. Albo przynajmniej stok o określonym nachyleniu. Tu wystarczy las czy nawet pole, czyli miejsca, które większość Polaków może znaleźć stosunkowo blisko swojego miejsca zamieszkania. W Wołominie, gdzie mieszkam, mam dwie możliwości. Pierwsza - las - półtora kilometra od domu. Tam zakłada się ślad i jeździ klasykiem. Druga - to stadion miejscowego Huraganu, 700m od domu. Jest szeroko, można robić okrążenia łyżwą. I można jeździć po zmroku.
Pobiegać na nartach można też w okolicach Warszawy. Studenckie Koło Przewodników Beskidzkich co jakiś czas zaprasza na biegówki w Kampinoskim Parku Narodowym. Krok dalej poszli ludzie z Towarzystwa Narciarskiego "Biegówki". W Zalesiu Górnym uruchomili profesjonalnie przygotowaną trasę. Można pokonać liczący 7 kilometrów odcinek, można też skorzystać z pomocy dyplomowanych instruktorów. To część ambitnego projektu "Stwórzmy razem 1000 tras".
Trasa w Zalesiu Górnym:
5. Spokój. Biegając na nartach po lesie, jesteś z dala od codziennych trosk i problemów. Tylko ty, ewentualnie twoi towarzysze i natura dookoła. Wiele jest też miejsc, gdzie można biegać na nartach i jednocześnie kontemplować piękne widoki. - Oczywiście, to jedna z zalet. Sam mam tak, że jak coś mnie wkurzy, biorę biegówki ruszam do lasu, biegam, jednocześnie uspokajam się i wszystko po mnie spływa - tłumaczy mi Michoń. Chwilę później zauważa jednak pewne problemy. - Tyle tylko, że to jest bardziej turystyka niż trening. W lesie najczęściej jest głęboki śnieg, a to utrudnia jazdę. Wie pan, to jest tak, jakby wsiadł pan w samochód i jechał nim nieodśnieżoną drogą.
6. Koszty. Gdybym stwierdził, że narciarstwo biegowe to tani sport, stanowczo bym przesadził. Wszystko zależy od tego, na jaki stopień zaawansowania chcesz wskoczyć. Profesjonalny zestaw, obejmujący narty, buty, wiązania i kijki, wszystko produkcji uznanej firmy, to koszt około 1000 złotych. Ale załóżmy, że dopiero zaczynasz. Że chcesz zobaczyć, jak będzie, czy się spodoba. Wtedy możesz kupić sprzęt używany, na przykład na giełdzie. Taki komplet to koszt między 300 a 500 złotych. Karol: - Na swój zestaw wydałem około 400 złotych. Jest w porządku, wystarczy. Dla początkującego jak ulał.
7. Biegi amatorskie. Najpierw trenujesz, łapiesz właściwe odruchy, poznajesz technikę. Jeździsz coraz szybciej po coraz trudniejszych trasach. Gdy chcesz postawić sobie wyżej poprzeczkę, nie ma problemu. W Polsce dobrze się mają imprezy dla amatorów. - W Jakuszycach co jakieś dwa tygodnie organizowany jest jakiś bieg turystyczny. No i jest nasza główna polska impreza, czyli Bieg Piastów. Świetnie organizowana, ciesząca się coraz większą popularnością, należąca do prestiżowego cyklu Worldloppet. Mało tego, ostatnio słyszałem, że już od 2014 roku Bieg Piastów będzie imprezą z cyklu FIS Marathon Cup. To większy prestiż, bo takich biegów jest 7-8 na świecie. No i większe nagrody - zwycięzca dostaje 5000 euro, potem kolejno 3000 i 2000. Takie same są stawki dla kobiet i mężczyzn - opowiada Michoń.
Film z tegorocznego Biegu Piastów:
Karol jak dotąd nie startował w żadnych imprezach. Na nogach dwa razy pokonał maraton. Na biegówkach jego celem jest właśnie Bieg Piastów. Ale imprezy dla amatorów są organizowane także w innych miejscach Polski. Przykład? Bieg Hetmański w Tomaszowie Lubelskim, po bardzo ciekawej trasie.
Pamiętam, że mój tata startował parę lat temu w maratonie berlińskim. Traf chciał, że brał udział w biegu, w którym rekord świata ustanawiał Kenijczyk Paul Tergat. I potem mógł o tym opowiadać. Mógł mówić, że był jednym z uczestników najszybszego wtedy (teraz już nie) maratonu w historii. Na nartach też można startować u boku czołowych zawodników świata. Na biegi z cyklu Euroloppet i Worldloppet, rozgrywane w różnych państwach Europy, może zapisać się każdy. A tam czasami można spotkać znane z telewizji gwiazdy.
Startują z różnych względów. Jedni, by sprawdzić się w biegu długodystansowym, najczęściej na około 50 kilometrów. Inni, by przygotować się do ważnej imprezy. Taki Peter Northug, czołowy biegacz narciarski z Norwegii, w ostatnim czasie startuje w Biegu Wazów. Najsłynniejszej takiej imprezie, i zarazem najdłuższej. Do pokonania jest około 90 kilometrów. Gdyby nie Bieg Wazów, z polskim Biegiem Piastów byłoby jeszcze lepiej. Traf chce, że obie imprezy odbywają się w tym samym czasie.
8. Spotkanie towarzyskie. Niemcy, Bawaria, okolice Oberammergau. Tu kiedyś, jako dzieciak, startowałem na 25 kilometrów w biegu Konig Ludwig Lauf. Pamiętam, że na dłuższym dystansie (50km) najlepsza wśród kobiet była wtedy Julia Tchepalova. Ta sama, która w 2006 roku na igrzyskach olimpijskich w Turynie w biegu na 30 kilometrów wyprzedziła Justynę Kowalczyk i zdobyła srebrny medal. Ale to jeszcze a propos poprzedniego punktu.
Igrzyska w Turynie, 30 km kobiet:
Tu będzie o czym innym. W okolicach Oberammergau, ale też na innych trasach biegowych zachodniej Europy, często widać pewien obrazek. Grupka ludzi, najczęściej w średnim lub starszym wieku, widać, że nie zależy im na szybkości. Spacerują na nartach, zatrzymują się, zdejmują plecaki, piją herbatę czy kawę z termosu. Wyjście na biegówki to dla nich okazja do spotkania ze znajomymi i porozmawiania na różne tematy. W tle piękna panorama, świecące słońce i narciarze, którzy nieco szybkiej pokonują trasę.
W Polsce w takim stopniu jeszcze tego nie zauważyłem, choć podobno taki widok też nie jest rzadkością. - Jestem w tym środowisku od lat, w 1976 roku wygrałem nawet Bieg Piastów i mogę pana zapewnić, że jak się jest w tym środowisku od dawna, to taki widok nie zdziwi. Ludzie lubią się spotkać na biegówkach i porozmawiać. To kolejna z zalet uprawiania tego sportu - przekonuje mnie Michoń.
A Karol dodaje na koniec pewne swe spostrzeżenie: - Mam paru znajomych, którzy biegają na nartach. Ale… no właśnie - paru. Widać, że to wciąż jest sport, który uprawiają amatorsko osoby starsze. Takie, które na trasach czy po prostu w lesie można spotkać od dobrych kilkunastu lat.
Młodsi raczej nie zaczynają biegać na nartach. A szkoda. Nie wiedzą, co tracą.