Próbują włamać się do mojego domu – poinformował Jewgienij Kazakow, gdy policjanci dobijali się do drzwi jego domu w Archangielsku. Mężczyzna jest rosyjskim aktywistą, krytykiem Władimira Putina, którego kilka dni temu nazwał "cholernym psem, którego trzeba uśpić".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jewgenij Kazakow opowiada o represjach, jakie ze strony rosyjskich służb spotykają aktywistów krytykujących Kreml
Mężczyzna ostatnio nazwał Władimira Putina "psem, którego trzeba uśpić"
Mimo że do jego domu przyszła policja, Kazakow nadal publicznie krytykuje rosyjskiego dyktatora
O sprawie informuje portal "The Barents Observer". Jewgienij Kazakow jest mieszkańcem rosyjskiego Archangielska (północna część europejskiej Rosji) i jednym z krytyków Władimira Putina. Od czasu rozpętania wojny w Ukrainie mężczyzna zamieszcza w mediach społecznościowych opisy okrucieństw, jakich dopuszczają się wojska rosyjskiego dyktatora. Niepochlebnie wyraża się także o swoim prezydencie.
Nazwał Putina "psem, którego trzeba uśpić"
W ubiegły czwartek Kazakow opublikował na Twitterze wpis, w którym stwierdził: "Rosja Putina to państwo terrorystyczne, dupek i wróg całego normalnego świata. Musi zostać zniszczony. Zgnieciony".
Dzień później pojawił się kolejny. "Putin to pieprzony pies, którego trzeba uśpić. To, co zrobił, jest najgorszą zbrodnią początku XXI wieku" – napisał.
Tego samego dnia policjancizaczęli dobijać się do drzwi jego domu, ale nie otworzył. W sobotę przyjechali ponownie, aby zaplombować wejście do mieszkania. Mimo prześladowań Kazakow nadal krytykuje reżim.
"Nie obchodzi mnie, dokąd pojechał Putin, co powiedział Ławrow lub co jeszcze pokazano w telewizji. Wystarczy dać Ukrainie jeszcze więcej broni, stworzyć warunki do szybkiego uczenia się jej używania, a już niedługo z szumowin Putina nie zostanie już nic. Ani na Ukrainie, ani na świecie" – stwierdził aktywista.
Mężczyzna jest krytykiem rosyjskiego reżimu od wielu lat. W 2011 roku został zatrzymany w związku z ulicznym wiecem i przewieziony na komisariat, gdzie został poważnie pobity. W 2020 roku trafił do szpitala po tym, jak został ugodzony nożem.
Sprawcy nie ustalono, ale uważa się, że atak był związany z jego zaangażowaniem politycznym. Aktywista wyraża ponadto publiczne poparcie dla Aleksieja Nawalnego – w 2021 roku został zatrzymany po udziale w wiecu poparcia dla opozycyjnego działacza.
Kazakow nie jest jedyną osobą, którą dotykają represje. Jak podaje "The Barents Observer", z paragrafu za "dyskredytowanie sił zbrojnych" odpowiedziało już wielu rosyjskich krytyków Kremla. Również kary za publikację w mediach społecznościowych postów niezgodnych z linią reżimu są wysokie – nawet do 30 tysięcy rubli.
Tak Rosjanie walczą z Putinem
Oficjalnie Rosjanie mają popierać politykę Władimira Putina w sprawie wojny w Ukrainie. Jednak – jak informują niezależni dziennikarze i korespondenci zachodnich mediów – w kraju narasta opór i sabotaż wobec polityki Moskwy.
Jak pisaliśmy w naTemat, w Rosji uformowało się podziemie, z którego część używa przemocy, aby utrudniać działania wojenne.
"Masowy sprzeciw sumienia, pożary w fabrykach i ataki na sieć kolejową: w Rosji coraz częściej formuje się opór wobec wojny Putina w Ukrainie. Grupa podziemnych aktywistów z dużą liczbą zwolenników w mediach społecznościowych już utrudnia życie Kremlowi" – relacjonował ostatnio w "Die Welt" jej moskiewski korespondent Pavel Lokshin.