Ulica to nie miejsce na strój kąpielowy! Sondaż pokazał, że Polacy wolą się zakrywać
Alicja Skiba
23 lipca 2022, 16:26·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 lipca 2022, 16:26
Upały upałami, ale normy społeczne obowiązują. W samych strojach kąpielowych można chodzić jedynie po plaży. Tak przynajmniej uważa większość Polaków, jak wynika z badania przeprowadzonego przez Wirtualną Polskę na panelu Ariadna.
86 proc. respondentów biorących udział w ankiecie WP, uznało, że w strojach kąpielowych wypada chodzić jedynie po plażach
Dla 24 proc. Polaków chodzenie w samych strojach kąpielowych po ulicach jest "bardzo irytujące"
Tylko 19 proc. respondentów nie irytuje negliż w miejscach publicznych
Sopot to nie Rio de Janeiro i osoby paradujące w samym bikini albo slipach kąpielowych po Monciaku nie spotkają się z aprobatą. Jak ujawnił sondaż WP, Polacy uważają, że nie wypada chodzić po ulicach w samych strojach kąpielowych.
Zdaniem respondentów w tym rodzaju negliżu można się nosić po plażach (86 proc.), na basenie czy w parku wodnym (84 proc.), na jachcie, łódce albo rowerze wodnym (77 proc.). Znaleźli się jednak odważni, którzy uważają, że strój kąpielowy jest do zaakceptowania w barze lub restauracji nad morzem lub nad jeziorem (32 proc.). 30 proc. jeszcze odważniejszych dopuszcza ten ubiór podczas spaceru nad morzem poza plażą.
44 proc. respondentów denerwuje widok osób w samych strojach kąpielowych przechadzających się po ulicach lub siedzących w restauracjach czy barach, które nie są "typowo plażowe". Z tej grupy ankietowanych 24 proc. uważa, że taka dezynwoltura jest "bardzo irytująca".
Dla 19 proc. Polaków nie jest irytujący negliż w miejscach publicznych. Opcję "w ogóle mnie nie interesują" wybrało 11 proc. osób, a dla 37 proc. ankietowanych cała kwestia jest neutralna.
Chodzenie na polską plażę to dla wielu kobiet stres. Starają się, żeby za dużo nie pokazać, zasłaniają się parawanami i narzutkami, pocą się w T-shirtach albo sukienkach, gdy mają ochotę się rozebrać. Rozkładają się z dala od grup młodych mężczyzn i cały czas pilnują, czy nic im się nie podwinęło.
Pewna kobieta, która zazwyczaj wakacje spędzała w Hiszpanii, wybrała się raz na polską plażę. Była przyzwyczajona do opalania się topless, więc zdjęła stanik. Nagle zorientowała się, że ktoś nad nią stoi. Otworzyła oczy, zdjęła słuchawki. Kobieta, na jej oko po 40-stce, niezbyt uprzejmie poprosiła ją o zakrycie piersi. Moja koleżanka mocno się zdziwiła, usiadła i spytała dlaczego. W odpowiedzi usłyszała: "To miejsce publiczne, tu są dzieci".
Bywały haniebne przypadki, że kobiety trafiały na Wykop, TikToka albo Instagrama, bo faceciki (inaczej ich nie nazwę) robiły im zdjęcia – pisała Ola Gersz. W relacji jednego z męskich użytkowników Instagrama znalazło się zdjęcie dziewczyny bez stanika opatrzone podpisem: "ale widoki...". Innym razem na jednym z kont aplikacji pojawiła się fotografia kobiety plus size zrobiona z ukrycia. Podpis to żenujący klasyk: "wieloryby wypłynęły na plażę".
Oczywiście to nie dzieje się tylko w Polsce, ale w Hiszpanii, Włoszech czy Francji kobiece piersi nie są już sensacją. Kobiety w każdym wieku opalają się tam topless i nikt nie zwraca na nie uwagi.