Przyjaciele Janiny Ochojskiej zbierają środki na jej kolejną operację. – To kobieta, które przez całe życie oddawała siebie innym. Teraz pora, by się odwdzięczyć – mówi europosłanka Róża Thun, która rozpoczęła właśnie zbiórkę pieniędzy. Kim jest Janina Ochojska - osoba, która wyrosła w przekonaniu, że niepełnosprawność jest darem i zobowiązuje do dawania więcej?
- Siedzi w szpitalu i pracuje. Non-stop odpowiada na maile, telefony, czyta gazety. Kolejne operacje znosi z uśmiechem. Ledwie poczuje się lepiej, już wraca do ciężkiej pracy. To wyjątkowa kobieta, która pracy charytatywnej poświęciła się całkowicie. W pełnym tego słowa znaczeniu – mówi w rozmowie z naTemat.pl europosłanka Róża Thun. Zna Ochojską od lat. Pomagała jej w organizacji akcji dla Polskiej Akcji Humanitarnej, m.in. w ramach zbierania pieniędzy na studnie dla Sudanu. – Na własne oczy widziałam efekty jej pracy w Palestynie. Trudno jej nie podziwiać – mówi Róża Thun.
Akcja: operacja
Dlatego teraz, gdy Janina Ochojska potrzebuje kilku operacji, wraz z jej przyjaciółmi postanowiła działać. Na swoim blogu i profilach w social media zamieściła informację o zbiórce pieniędzy. Najbliższa operacja Ochojskiej obejmie bark. Dzięki niej ma nadal mieć możliwość poruszania się o kulach. Bez nich będzie skazana na wózek inwalidzki. Opiekę zapewni jej wyspecjalizowana warszawska klinika sportowa. – To świetne miejsce – wyspecjalizowani chirurdzy, brak okresu oczekiwania. Na czasie zawsze Jance zależy najbardziej, ona przecież ciągle musi działać – opowiada Thun.
„Dano wam, a nie odebrano”
Chorobę Heinego-Medina wykryto u Ochojskiej gdy miała 6 miesięcy. W wywiadach Janina Ochojska podkreśla, że swój charakter i akceptację choroby wyrobiła w sobie jeszcze jako dziecko, w świebodzińskim Zakładzie Leczniczo-Wychowawczym dla Dzieci Kalekich. – Często cytuje słowa kierownika tego zakładu, dr Lecha Wierusza, że niepełnosprawność jest darem do dawania więcej. „Dano wam, a nie odebrano”, powtarzał dzieciom doktor. To stąd, jak sądzę, Janka czerpie tę niesamowitą energię, która każe jej iść dalej, gdy my już nie możemy. Janka zawsze poddaje się ostatnia – mówi w rozmowie z naTemat.pl Grzegorz Gruca, członek zarządu PAH i wieloletni przyjaciel Ochojskiej.
W latach 70., jako studentka astronomii na UMK w Toruniu, związała się z opozycją demokratyczną, potem z „Solidarnością”. Pomagała represjonowanym. – Uwielbiała ryzyko: kolportowała prasę, jeździła po kraju pociągami z bibułą. Była najlepiej zorganizowana, świetnie się uczyła. Panowała nad okolicznościami, nigdy się nie poddawała. Na obozy, które organizowało nam duszpasterstwo, organizowała nam mięso, przywoziła je od mamy ze Śląska. Do dziś pamiętam ją z wielkim plecakiem z kilogramami kiełbasy i wędlin – wspomina Jan Młynarczyk, przyjaciel Ochojskiej ze studiów. Dziś – jak mówi – jej przyrodni brat.
W 1984, już jako absolwentka i pracownik Astrofizyki PAN w Centrum Astronomicznym w Toruniu, przeszła we Francji operację, która zmieniła jej życie – nie tylko w znaczeniu poprawy jej zdrowia. We Francji Ochojska zetknęła się i zaangażowała się w działalność charytatywną. Najpierw jako wolontariuszka francuskiej organizacji humanitarnej EquiLibre, później założycielka oddziałów tej fundacji w Polsce. To z grupy pracowników EquiLibre wyłoniła się w latach 90. Polska Akcja Humanitarna.
Cierpienie, które mobilizuje
W międzyczasie Ochojska przechodziła kolejne operacje – dotychczas ponad pięćdziesiąt. – Mnóstwo wycierpiała. Ale nigdy, przenigdy nie widziałem, by się załamała. Dziś też, gdy zbliżają się kolejne, zaciera ręce i się cieszy, że „znowu zrobią dla niej coś dobrego” – mówi przyjaciel Ochojskiej, Jan Młynarczyk.
Pomiędzy kolejnymi operacjami Ochojska podróżowała z konwojami wszędzie tam, gdzie potrzebna była pomoc humanitarna. Do regionów najuboższych i dotkniętych wojnami - do Bośni, Afganistanu, Czeczenii, Sudanu, Libii, Iraku, na Sri Lankę. Na wyjazdy, niekiedy niebezpieczne, jeździ o kulach. Niektóre prawie skończyły się dla niej tragiczne. – Jak konwój w latach 90. w Jugosławii, gdzie jej samochód podczas ostrzału z moździerzy spadł z dużej wysokości. Albo później, w drodze powrotnej z Afganistanu – wspomina Grzegorz Gruca. Pytana o strach odpowiada, że nie może się nad sobą roztkliwiać. „Przecież mam stalowy kręgosłup, który jest usztywniony całkowicie, że nawet nie mogę się zgarbić!” – mówi w wywiadzie dla portalu Polki.pl.
Przyjaciele: Gdybyśmy mogli, przychylilibyśmy jej nieba
- Ochojska zmieniła w Polsce wiele. Przede wszystkim uświadomiła nam, że sami też możemy pomagać, bo zawsze znajdą się od biedniejsi i bardziej potrzebujący. Zmieniła też wizerunek naszego kraju – z takiego, który ciągle bierze, na taki, który wiele daje od siebie – mówi Róża Thun. - Widziałam, jak dostawała różne nagrody, i wszystkie oddawała na działalność charytatywną. Teraz pomoc jest potrzebna jej. Po to, by polepszyć jej zdrowie, ale też by dalej mogła spełniać swoje życiowe marzenie – sprawianie, by ten świat był lepszy – mówi Thun.
Europosłanka apeluje teraz o bożonarodzeniowy prezent dla Ochojskiej. - PAH obchodzi teraz 20-lecie, w dodatku zbliżają się święta, a najlepszym świątecznym prezentem będzie dla niej zdrowie - mówi Róża Thun. Akcja ma być skromna, wśród przyjaciół Ochojskiej – żadnych wielkich publicznych zbiórek pieniędzy. Znajomi Ochojskiej złapali za telefony, wysyłają informację mailem, zamieszczają informacje w mediach społecznościowych. – Nie chcemy szumu medialnego. Janka by sobie tego nie życzyła – mówi Marynia Thun, córka europosłanki, która również zaangażowała się w akcję.
– Pierwsze reakcje są takie, jak zawsze, gdy mówimy o Ochojskiej: ciepłe, entuzjastyczne, przyjacielskie – mówi Piotr Stołecki z krakowskiego biura poselskiego Róży Thun. - Ludzie mówią: gdybyśmy mogli, przychylilibyśmy jej nieba. Nie ma wątpliwości: pani Ochojska po prostu wiele dla nich znaczy – dodaje Stołecki.
Wpłat na rzecz Janiny Ochojskiej można dokonywać na konto: Fundacja Integracja nr konta PL83 1370 1037 0000 1706 4021 2503 z dopiskiem: na operację dla Janki.