
Reklama.
Tam, gdzie wystarczy kliknąć, żeby pomóc, robimy to bardzo chętnie. Najpopularniejsze są specjalne strony tzw. klikacze. - Użytkownik otwiera witrynę, ogląda reklamę, a sponsor za każdą odsłonę wpłaca drobną sumę na charytatywny cel - czytamy w "Rzeczpospolitej", która wyjaśnia, na jakich zasadach działa charytatywność internetowa.
Gazeta powołuje się na badania StudentsWatch.pl i Siepomaga.pl, według których takie strony odwiedza raz w tygodniu blisko 43 proc. osób, a dziennie nawet 21 proc.
Gazeta powołuje się na badania StudentsWatch.pl i Siepomaga.pl, według których takie strony odwiedza raz w tygodniu blisko 43 proc. osób, a dziennie nawet 21 proc.
- Popularność klikaczy wynika przede wszystkim z wygody - wyjaśnia w "Rz" Piotr Biegun z Siepomaga.pl. Socjolog dr Maria Nowina-Konopka uważa, że decydują również względy ekonomiczne. - Jesteśmy biednym społeczeństwem, nieprzyzwyczajonym do szerszego zaangażowania - tłumaczy. Jej zdaniem pomaganie w sieci to paradoks, bo Polacy, jeśli już pomagają, to lubią się pokazać, a w internecie są anonimowi.
Zwykłym kliknięcie można pomóc np. głodnym dzieciom, zwierzętom, wesprzeć szpitale i domy dziecka. W 2011 r. Federacja Banków Żywności zebrała 4,8 mln kliknięć, które sponsorzy przeliczyli na produkty spożywcze.
Największą popularnością cieszy się strona Polskiej Akcji Humanitarnej pajacyk.pl - Mamy 200 tys. wejść dziennie - zdradza "Rz" Janina Ochojska z PAH. W tym przypadku kliknięcia przeliczają się na realne pieniądze - 10 tys. złotych miesięcznie. Dzięki reklamodawcom strona zarabia nawet 1 mln zł rocznie.
Największą popularnością cieszy się strona Polskiej Akcji Humanitarnej pajacyk.pl - Mamy 200 tys. wejść dziennie - zdradza "Rz" Janina Ochojska z PAH. W tym przypadku kliknięcia przeliczają się na realne pieniądze - 10 tys. złotych miesięcznie. Dzięki reklamodawcom strona zarabia nawet 1 mln zł rocznie.