Prezes PiS już raz – cztery lata temu – opowiadał, jak przejeżdżał przez gminę Kaczory i czuł taki zapach, że trzeba było zamykać obieg powietrza w samochodzie. Kilka dni temu powtórzył to samo, niemal identycznymi słowami. Trzeba przyznać, rozbawił tym niektórych mieszkańców. – Zapytajcie posła PiS, którego żona jest radną w powiecie i pracuje u Stokłosy. Czy oni czują ten odór? – reaguje jeden z nich.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak zdarzało mi się w nocy przejeżdżać przez gminę, no..., która - przykro mi to mówić - nazywała się Kaczory, znaczy - nazywa się tak dalej, to trzeba było zamknąć obieg powietrza w samochodzie, bo taki był zapach – mówił prezes PiS w Koninie.
Zapachy mają pochodzić z zakładów Henryka Stokłosy w Śmiłowie
Co na to mieszkańcy? Niektórzy zwracają uwagę, że w powiecie rządzi koalicja PiS z Porozumieniem Samorządowym Henryka Stokłosy. Wiceszefową rady jest żona posła PiS.
To prezes PiS wywołał gminę Kaczory do tablicy. Bez niego tematu zapewne by nie było. Pierwszy raz w 2018 roku, gdy podczas przedwyborczego spotkania w Trzciance, przypomniał sobie, jak kiedyś przejeżdżał przez te okolice.
- Nie tak dawno temu jechałem do Piły przez gminę Kaczory. Trzeba było zamknąć obieg powietrza w samochodzie, taki był smród, bo pan Stokłosa pobudował sobie jakieś zakład i kompletnie nie liczył się z ludźmi. Jak przyjechali dziennikarze, to ich uwięził. Tak to w Polsce było. I my z taką Polską kończymy. Ma być porządek dla zwykłych ludzi – przemawiał Jarosław Kaczyński.
– Miałem déjà vu. Już raz to słyszałem, dokładnie to samo mówił w Trzciance. Jego wypowiedź zrobiła wtedy furorę, ludzie byli zadowoleni, myśleli, że w końcu te odory znikną. Oczywiście dziś jest lepiej niż 15 lat temu, ale jak jest sobota, niedziela to jest tragicznie – opowiada nam jeden z mieszkańców.
Gdy po czterech latach znów to usłyszał, nie wytrzymał. I napisał do nas: "To samo opowiadał pan prezes przed poprzednimi wyborami w Trzciance i nic się nie zmieniło".
– Myślałem: gdzie ja jestem? Albo pan prezes w ogóle nie wie, co się dzieje na dole? Że w powiecie pilskim jego działacze polityczni są z panem Stokłosą w koalicji i razem budują tu Polskę na nowo? Albo o tym wie i z innych ludzi robi sobie kpiny, bo myśli, że o tym nie wiedzą? Albo znowu w tej prekampanii wyciągnęli tę zdartą płytę i ją odtwarzają? Tu mnie krew zalała – mówi.
Gmina Kaczory znajduje się w powiecie pilskim, w którym rządzi koalicja PiS-Porozumienie Samorządowe Henryka Stokłosy (o czym za chwilę). Jak mówi nam rzecznik, GK Farmutil, na terenie gminy znajduje się kilkanaście firm Henryka Stokłosy, w tym dwa zakłady utylizacyjne. I tu również wypowiedź prezesa PiS nie przeszła bez echa.
Firma Stokłosy reaguje na słowa Kaczyńskiego
Rzecznik GK Farmutil przede wszystkim zaznacza, że w przywoływanym opisie incydentu z dziennikarzami nie ma słowa prawdy. Historia zaś sięga 4 maja 2004 roku, gdy Henryk Stokłosa był senatorem.
– Jeśli ktoś dziś powołuje się na tamtą sprawę, to jest to trochę niepoważne, bo to było dawno – uważa.
Dziennikarze byli zatrzymani przez kilkanaście godzin. Prokuratura uznała wtedy, że nie wtargnęli bezprawnie na teren zakładu i umorzyła dochodzenie.
Rzecznik podkreśla teraz, że nie chodziło o ekipę TVN, tylko TVP.
– W dodatku nie została przez nas zatrzymana, bo nie mamy takich uprawnień. My postawiliśmy tylko jedno wymaganie. Żeby wyjść ze strefy zakaźnej, trzeba było poddać się dezynfekcji kończyn – po prostu przejść przez nieckę dezynfekcyjną oraz umyć ręce. To wszystko działo się pod nadzorem weterynaryjnym, zgodnie z dyrektywą UE. Dziennikarze otrzymali informację, że gdyby tej procedury nie zastosowali, nie mogą opuścić firmy, bo takie są przepisy sanitarne – mówi naTemat Marek Barabasz, rzecznik GK Farmutil.
– Gdybyśmy tego nie zrobili, nasz zakład następnego dnia byłby unieruchomiony. Sprawa była wyjaśniana wielokrotnie przez nadzór weterynaryjny, przez policję, nawet w Sejmie. Kompletnie nie było tak, jak pan Kaczyński przedstawiał to w swoich wystąpieniach publicznych – dodaje.
Kwestia zapachu?
– Stan faktyczny jest zupełnie inny. Problemu odorów w gminie Kaczory nie ma już od wielu lat. Oczywiście raz na miesiąc, dwa, może się coś zdarzyć. Ale nasza firma działa pod ścisłym nadzorem weterynaryjnym, w zgodzie ze wszystkimi dyrektywami unijnymi. Wystarczy przyjechać, zobaczyć, pochodzić po gminie, popytać mieszkańców i samemu się przekonać. A nie wierzyć w przekaz polityczny – podkreśla rzecznik.
Koalicja PiS ze Stokłosą w powiecie
W zakładach Henryka Stokłosy pracuje mnóstwo okolicznych mieszkańców. W Śmiłowie słychać, że każdy ma w rodzinie kogoś, kto jest zatrudniony w którejś z firm. Wskazują też na żonę posła PiS, choć ona nie pracuje na terenie gminy.
– Wydaje mi się, że ktoś panu prezesowi przekazał nieświeże informacje. Wie pani, jak się pisze przemówienia? Bierze się stare i się je tylko zmienia. Podejrzewam, że ktoś tego nie zmienił. A tu jest jeszcze nazwa gminy Kaczory. Może chcą bardziej ubarwić przekaz, więc powołują się na Kaczory? Może panu prezesowi podoba się ta nazwa? Może pan prezes spytałby swoich posłów z tego regionu, czy te odory są, czy ich nie ma. Żona posła PiS jest w radzie powiatu i pracuje u Stokłosy – radzi inny z mieszkańców.
Chodzi o posła Marcina Porzucka, posła z Piły. Jego żona, Magdalena Zgiep-Porzucek jest wiceprzewodniczącą rady powiatu pilskiego. – W samorządzie działała, zanim została moją żoną, od dawna funkcjonuje w polityce lokalnej – mówi naTemat poseł.
Poseł Marcin Porzucek tłumaczy: – Przez wiele lat w powiecie była koalicja PO-PSL-Porozumienie Samorządowe. PO w 2013 roku wyeliminowała lokalnego koalicjanta, a potem dwa razy przegrała wybory samorządowe. W całym powiecie, a szczególnie w okręgu obejmującym gminę Kaczory, wygrywa Porozumienie Samorządowe, my robimy drugi wynik, a PO ma śladowe poparcie – taki jest demokratyczny wybór mieszkańców. Oczywiście, decyzje dotyczące relacji koalicyjnych są konsultowane z naszymi przełożonymi z centrali. Ale cenię sobie współpracę z nimi. Uważam, że dobrze działamy na rzecz powiatu, jeśli chodzi o inwestycje, czy konsolidację społeczeństwa.
Magdalena Zgiep-Porzucek od lat pracuje w Polskich Zakładach Zbożowych w Wałczu. – Moja żona, absolwentka m.in. SGGW, zajmuje się zagadnieniem, które studiowała. Pracuje w firmie działającej głównie na terenie Wałcza oraz Piły i budzi tylko pozytywne emocje, chętnie wizytują ją np. parlamentarzyści PO. Jej firma nie działa na terenie gminy Kaczory – mówi poseł.
Czy jego zdaniem w okolicy czuć zapach, tak jak mówił o nim prezes Kaczyński? – Prezes ma rację. Wiele lat temu bywało nieprzyjemnie. Mocno się to zmieniło w ostatnim czasie. Przez ostatnie lata sytuacja poprawiła się, w Pile bardziej doskwiera zapach z innych firm – uważa.
Mieszkańcy o zapachu
Gdy pytamy mieszkańców o zapach, jedni czują bardziej, inni mniej albo wcale.
Od niektórych słyszę, że można się przyzwyczaić – w końcu to wieś, różne zapachy unoszą się w powietrzu: "A w Warszawie to zapachu nie czuć? Na Kaczyńskiego nie warto zwracać uwagi. Jak się na wiosce mieszka to trzeba liczyć się z tym, że będzie obornik śmierdział, i kiszonka. To jest normalne i naturalne", "Są rolnicy, którzy nie bardzo dbają o swoje gospodarstwo, od nich zapachy też są".
Od innych, że czuć czasem: "Jak ktoś przyjedzie raz na jakiś czas, to mówi, że coś czuć. Ale ja nie zwracam uwagi", "Niekiedy czuć w nocy, jak jest okno otwarte, to nie można potem wywietrzyć. Ale nie jest tak zawsze", "Czasem, to zależy od wiatru, w którą stronę wieje".
Albo, że tylko w niektórych miejscach: "Bardzo bywa to wtedy uciążliwe, ale nie tak jak kiedyś. Chciałabym powiedzieć inaczej, ale niestety. Mieszkam tu i mówię, co czuję. Na pewno nie jest tak, jak było, jest lepiej. Ale wcale się nie dziwię, że pan prezes poczuł, bo jak się jedzie do Bydgoszczy ze Śmiłowa, to jest takie miejsce, że śmierdzi cały czas".
– Powiem tak. Jak ktoś pracuje u Stokłosy, to mu mniej śmierdzi. Jak nie jest związany i zależny, to automatycznie zmysł węchu się wyczula. Oczywiście mniej śmierdzi niż kiedyś, ale zwłaszcza w weekendy czuć – mówi jeden z mieszkańców.
O drodze i wyjazdach nad morze
Jednemu z naszych rozmówców bardziej przeszkadza przebudowa skrzyżowania drogi krajowej w Śmiłowie. Temat ciągnął się od lat. Lokalne władze wróciły do niego w 2017 roku, a poseł Porzucek ogłosił wtedy, że wiceminister Infrastruktury i Budownictwa wydał decyzję o przebudowie, że droga będzie poszerzona, powstaną na niej dodatkowe pasy ruchu na lewoskręty i chodniki.
– Przede wszystkim do zabiegania o realizację tej inwestycji skłoniły nas względy bezpieczeństwa. W ciągu ostatnich dziesięciu lat tylko na tym skrzyżowaniu doszło do około czterdziestu zdarzeń drogowych – mówił starosta.
– Inwestycja jest finansowana przez GDDKiA i pisowski powiat. Jedna ulica ma być jednak zamknięta, co utrudni niektórym funkcjonowanie ich biznesów. Dlaczego nie zrobić ronda? Ile to kosztuje? W tej sprawie szły prośby do GDDKiA, ale odmawiano. Wtedy wszyscy byliby zadowoleni, bo wszyscy mieliby jednakowy dostęp do drogi publicznej. I rondo byłoby tańsze – twierdzi nasz rozmówca.
– Czy to będzie dobre rozwiązanie? Nie wiem. Zobaczymy – dodaje inny z mieszkańców.
Opowiada za to, że firma Stokłosy od lat, co roku, funduje mieszkańcom w wakacje jednodniowy wyjazd nad morze. Jadą dwa autokary, płaci się tylko za parking. – Kiedyś to było 2 zł, teraz 5 zł. Pan Stokłosa jest tu bardzo ceniony. Jak się czegoś potrzebuje, można na nich liczyć – mówi.
– Bez niego ludzie zostaliby bez pracy. Stokłosa to nasz człowiek – usłyszeliśmy jeszcze w Śmiłowie.
Pierwsze miejsce dla powiatu
Co ciekawe, powiat pilski, w którym znajduje się Śmiłowo i gmina Kaczory na początku tego roku po raz pierwszy zajął I miejsce w Ogólnopolskim Rankingu Gmin i Powiatów. 'Osiągnął najwyższy, w 20-letniej historii rankingu, wynik punktowy. Tak dobrego wyniku jak do tej pory nie osiągnął żaden powiat" – pisał Serwis Samorządowy PAP.
Powiat uzyskał tytuły "Dobry Polski Samorząd 2021” i "Super Powiat 2021". "Swoją pozycję Powiat Pilski sukcesywnie budował blisko 6 lat, odkąd stanowisko Starosty Pilskiego pełni Eligiusz Komarowski" – napisano.
Zmiany były też w samych Kaczorach. – Mające charakterystyczną nazwę, Kaczory od stycznia uzyskały prawa miejskie, uczciwie przyznam, że we wsparcie tej inicjatywy bardziej zaangażowani byli inni nasi parlamentarzyści – mówi poseł Porzucek.
Może wydać się nieco dziwne, że w powiecie, gdzie PiS ma tak silną pozycję, prezes tego publicznie nie zauważył. I najwyraźniej z Kaczorami ciągle ma jedno skojarzenie.
Jak zdarzało mi się w nocy przejeżdżać przez gminę, no..., która - przykro mi to mówić - nazywała się Kaczory (śmiech i oklaski z sali), znaczy - nazywa się tak dalej, to trzeba było zamknąć obieg powietrza w samochodzie, bo taki był zapach. Tam przecież mieszkali ludzie. No i co - przyjechała telewizja, ja nie wiem, czy wśród tych kamer jest TVN, ale TVN chyba nawet przyjechał, to ich "aresztowali", zabrali im kamery (...). No i w gruncie rzeczy nic nie zdziałano.
Jarosław Kaczyński
Konin
Przykro nam, że wykorzystuje się argumenty, które mają świadczyć przeciwko naszej firmie. Nas polityka nie interesuje. Słowa słowami, a stan faktyczny jest bardzo łatwy do ustalenia. Uważam, że jest trochę nieodpowiedzialne dyskutowanie na temat odorów bez znajomości technologii i rozwiązań technologicznych, które są zastosowane. To inwestycje rzędu dziesiątków milionów euro. Nie po to zastosowano je, żeby odory dalej były. Tzw. systemy termooksydacji mamy zastosowane jako pierwsze firma w Polsce. Od 2006 roku były jeszcze udoskonalane.