Wanda Traczyk-Stawska w telewizji TVN postanowiła zaapelować do prokuratury i jej przedstawicieli, by ci doprowadzili do wypłaty odszkodowania na rzecz syna zmarłej już powstanki o pseudonimie "Paulinka". Pieniądze są szansą na zapewnienie jej niepełnosprawnemu synowi godnego życia. Wypłatę zablokowała prokuratura podległa Zbigniewowi Ziobrze. Padły nawet słowa o tym, że pieniądze dla warszawskiej powstanki są "źródłem wzbogacenia" i wcale jej się nie należą.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wanda Traczyk-Stawska w "Faktach po Faktach" poruszyła temat niewypłaconego odszkodowania dla innej powstanki o pseudonimie "Paulinka", ostrzegając, że zwoła "wszystkich powstańców ze wszystkich kontynentów", by się tego domagać
Annie Jakubowskiej za lata służby, przebywania w stalinowskich więzieniach i obozach przyznano w 2021 roku 9 mln. odszkodowania, co miało m.in. zapewnić godne życie jej niepełnosprawnemu synowi po jej śmierci
Kobieta umarła, a pieniądze nigdy nie zostały jej wypłacone, bo zablokowała to Prokuratura Okręgowa w Warszawie podległa Zbigniewowi Ziobrze
Warszawska powstanka żąda wypłaty odszkodowania dla zmarłej żołnierki
Wanda Traczyk-Stawska w "Faktach po Faktach" apelowała, by wychowywać ludzi do tolerancji, a nie do hejtu. Podkreślała, jak ważny jest pokój i szacunek do każdej inności, dodając, że samo Powstanie Warszawskie zostało rozpoczęte po to, by przywrócić ludziom poczucie godności.
O godności mówiła także, poruszając bardzo emocjonalny dla niej temat, niewypłaconego odszkodowania dla innej powstanki Anny Jakubowskiej pseudonim "Paulinka". Żołnierce tej w 2021 roku przyznano 9 mln odszkodowania.
Żołd dla powstańców nigdy nie został wypłacony
Pieniądze te nigdy nie zostały jednak wypłacone, a Anna Jakubowska zmarła, pozostawiając swojego neurologicznie chorego syna, który wymaga dożywotniej całodobowej opieki. Wanda Traczyk-Stawka oburzona apelowała do prokuratury, mówiąc, że poruszy niebo i ziemię, by doprowadzić do wypłacenia na rzecz kobiety należnego jej żołdu.
Powstanka w emocjonalnym tonie podkreślała, że do końca będzie wołała o sprawiedliwość, bo powstanie zostało rozpoczęte w walce "o wolność i godność człowieczą". A na taką samą godność zasługuje zmarła żołnierka i jej syn, który za te pieniądze będzie mógł żyć pod dobrą opieką.
Żołnierka po wojnie spędziła lata w stalinowskim więzieniu, gdzie była bita i torturowana. Przez 64 miesiące za kratami straciła relację ze swoim niepełnosprawnym neurologicznie synem, rozpadło się jej małżeństwo, nie mogła wrócić na studia i dostać pracy. Jak podkreśla Wanda Traczyk-Stawska, "Paulinka" do końca życia bała się o to, co będzie z jej dzieckiem po jej śmierci.
Ostrzegam, że zawołam na cały świat. Wszędzie, gdzie są jeszcze powstańcy, że jeśli nie wypłacą Paulince należnej sumy, poproszę wszystkich kolegów-żołnierzy ze wszytskicj kontenentów, żebyśmy razem zażądali żołdu, który nigdy nie został jej i nam wypłacaony. A ja jestem nieugiętym i twardym żołnierzem.
Wanda Traczyk-Stawska
powstanka warszawska
Przyszłam tu w sprawie "Paulinki" i chcę powiedzieć do wszystkich ludzi w Polsce, że ona jest największą bohaterką powstania. Była sanitariuszką i łączniczką. "Paulinka" wykonała rozkaz, którego nikt z nas by nie wykonał — bo zostawiła swoją ciężko ranną siostrę w szpitalu, gdy nacierali na niego Niemcy. Weszła do kanału i wykonała rozkaz, żeby przez całe swoje życie mieć to w pamięci.