Sąd Obwodowy w Homlu wydał w środę wyrok w procesie dziennikarki TVP Iryny Słaunikawej. Uznano ją za winną „stworzenia formacji ekstremistycznej” i skazano na 5 lat kolonii karnej. To więcej niż chciało oskarżenie, które wnioskowało o 4 lata.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na Białorusi niezależne i wolne media są prześladowane przez władze
Dziennikarzy, którzy chcą rzetelnie wykonywać swoją pracę spotykają prześladowania
W środę kolejna dziennikarka, tym razem związana z polskim TVP, została skazana na więzienie
Jak informuje niezależny Biełsat, nie wiadomo, co sąd uznał za ową formację, ponieważ posiedzenia odbywały się zamkniętymi drzwiami, a adwokata dziennikarki oraz jej rodzinę zobowiązano do nierozgłaszania informacji o przebiegu procesu.
Dziennikarka TVP skazana na Białorusi
"Tak postanowił przewodniczący składu orzekającego Mikałaj Dola, który wcześniej skazał na wieloletnie więzienia m.in. opozycjonistów aresztowanych w ramach tzw. "sprawy Cichanouskiego" - czytamy na stronie portalu telewizji Biełsat.
Iryna Słaunikawa jest od 15 lat związana z TVP. Została zatrzymana wraz z mężem pod koniec października 2021 roku na lotnisku w Mińsku, gdy wracali do domu z wakacji w Egipcie.
Portal przypomina, że najpierw oboje skazano na 15 dni aresztu za zamieszczanie "treści ekstremistycznych" na Facebooku. "Chodziło o materiały Biełsat TV – chociaż pochodziły one z czasów, kiedy na Białorusi nie uznawano jeszcze tej stacji i nadawanych przez nią treści za ekstremistyczne" - podaje Biełsat. Dziennikarka była bowiem związana z Biełsatem, ale było to wiele lat temu.
Jednak po odbyciu przewidzianej w kodeksie wykroczeń kary, dziennikarki nie zwolniono z aresztu. Usłyszała za to zarzuty karne, za które skazano ją w środę.
Obie zostały skazane na dwa lata więzienia w lutym 2021 roku po tym, jak sąd uznał je za winne "organizowania wydarzeń publicznych mających na celu zakłócenie porządku publicznego".
Dziennikarki w ostatnim oświadczeniu na sali sądowej odrzuciły zarzuty przeciwko nim, nazywając je motywowanymi politycznie, ponieważ uczestniczyły w proteście, aby wykonywać swoją pracę jako reporterki.
Kobiety zostały zatrzymane w połowie listopada 2020 roku podczas relacjonowania wiecu w Mińsku poświęconego pamięci Romana Bandarenki.
Bandarenko zmarł w wyniku obrażeń odniesionych w brutalnym pobiciu przez grupę zamaskowanych napastników - którzy według obrońców praw są powiązani z władzami - podczas jednego z cotygodniowych wieców domagających się rezygnacji Łukaszenki po tym, jak ogłosił on zwycięstwo w wyborach prezydenckich w sierpniu 2020 roku, które według opozycji zostały sfałszowane.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.