nt_logo

Siłownia to dla nich koszmar. "Spojrzał na mnie i się zaśmiał. Czułam się jak gó**o"

Aneta Olender

11 sierpnia 2022, 20:21 · 5 minut czytania
– Chciałabym pójść na siłownię, na ćwiczenia, ale po prostu boję się to zrobić w fatfobicznej Polsce – mówi Agata, która nie jest w tej kwestii wyjątkiem. Rozmówczyni naTemat zgadza się, że siłowania jest dla każdego, ale problem w tym, że pod hasłem "każdy" kryją się też ci, którzy potrafią drwinami uprzykrzyć innym życie.


Siłownia to dla nich koszmar. "Spojrzał na mnie i się zaśmiał. Czułam się jak gó**o"

Aneta Olender
11 sierpnia 2022, 20:21 • 1 minuta czytania
– Chciałabym pójść na siłownię, na ćwiczenia, ale po prostu boję się to zrobić w fatfobicznej Polsce – mówi Agata, która nie jest w tej kwestii wyjątkiem. Rozmówczyni naTemat zgadza się, że siłowania jest dla każdego, ale problem w tym, że pod hasłem "każdy" kryją się też ci, którzy potrafią drwinami uprzykrzyć innym życie.
Fot. Pexels / Ron Lach

– Gdy przechodziłam obok siłowni i zobaczyłam tych fit ludzi, to aż mnie zmroziło, jak pomyślałam, że mogłabym tam być... – przyznała jakiś czas temu jedna z moich przyjaciółek. W pierwszej chwili pomyślałam, że przesadza, bo co strasznego może ją tam spotkać, że to taka wymówka, bo może nie chce jej się ruszać (tak, wiem, rzeczywiście szczyt empatii).


Byłam bliska poklepania jej po plecach i rzucenia – w dobrej wierze – "Olej to. Ćwiczysz dla siebie. Poza tym nikt tam na nikogo nie zwraca uwagi". Na całe szczęście, zanim udzieliłam jej tej złotej rady, zdałam sobie sprawę z pewnej oczywistości – lubimy oceniać. Świadomość, że tak właśnie jest, jest silniejsza niż sposoby na poskromienie takich myśli. Przez lata zadomowiła się w wielu głowach, podlewana przez podłe komentarze emocjonalnych troglodytów.

Możemy deklarować, że przecież kiedy my wchodzimy na bieżnię, kompletnie nie interesuje nas, kto i jak wygląda oraz co robi, ale po pierwsze, czy na pewno? Po drugie, czy każdy jest taki jak my? Darujmy sobie też opinie, że niechęć przed siłownią to zwykłe lenistwo.

Dla wielu osób wizyta na siłowni, w fitness klubie, jest czymś, co wywołuje u nich ból brzucha. Bynajmniej z powodu lęku przed wysiłkiem. Blokadą jest strach przed oceną i kpinami – zwłaszcza jeśli sportowe ciuchy są większe niż te w rozmiarze XS, S lub M.

– Jasne, mogłabym to olać, ale łatwo powiedzieć, prawda? Chciałabym pójść na siłownię, na ćwiczenia, ale po prostu boję się to zrobić w fatfobicznej Polsce. Co innego, gdybym wiedziała, że miejsce jest inkluzywne, ale i tak strach by pozostał. Generalnie na razie siłownia jest dla mnie drugim najbardziej opresyjnym miejscem po basenie – mówi Agata. Agata to jedna z osób, które zgodziły się opowiedzieć mi o swoim lęku i jego przyczynach.

Dlatego właśnie wybrałam wielki moloch-siłownię, czyli miejsce, gdzie jest tak dużo miejsca, gdzie nie wpadam na inne osoby i każdy jest zajęty sobą. Wstydzę się za każdym razem, gdy idę na siłownię, a gdy przebieram się w szatni, idę do kabiny WC. Jak wychodzę na salę, mam głowę spuszczoną i pędzę szybciutko do swojego sprzętu. Zawsze mam czarne ciuchy, aby nie rzucać się w oczy....anonimowa autorkawpis z internetowego forum

Nie ma tam dla mnie miejsca

– Zawsze stresowałam się zarówno na siłowni, jak i na ćwiczeniach grupowych, z dwóch powodów: wyglądałam inaczej niż większość wysportowanych tam ludzi i jestem sportową niezdarą. To było połączenie i wstydu, i kompleksów, i mechanizmów obronnych – wyjaśnia 35-latka.

Kilka lat temu Agata chodziła na aerobik. Był to jednak tylko epizod, bo to, czego wtedy doświadczyła, sprawiło, że więcej się tam nie pojawiła.

– Sala, w której odbywały się zajęcia, leżała niedaleko siłowni, więc wszyscy, którzy do niej szli lub z niej wracali, mogli patrzeć na nas przez szybę. Dobrze pamiętam typa, który na mnie spojrzał, zaśmiał się i powiedział coś do kolegi. Czułam się jak gó***o i od tamtej pory nie byłam na siłowni – podkreśla kobieta.

– Dziś jestem grubą kobietą i mam wrażenie, że nie ma tam dla mnie miejsca. W niektórych klubach robią dedykowane grubym, "ciałopozytywne" zajęcia, co z jednej strony jest, owszem, fajnym pomysłem, ale z drugiej jest dość wykluczające i stygmatyzujące. Jakby grubi mogli ćwiczyć tylko na zajęciach dla grubych – dodaje.

Agacie siłownia kojarzy jedynie się z "karkami" i fit dziewczynami. Nie czuje się tam bezpiecznie. – Dlaczego mam się świadomie narażać na stres? Boję się złośliwych spojrzeń, komentarzy albo że trafię na TikToka w prześmiewczym filmiku w stylu "grubas na siłowni" – zaznacza rozmówczyni.

Wstydzę się ćwiczyć przy innych, szczupłych kobietach... Wiem, że przecież trenuję w klubie, więc obecność innych nie powinna mnie peszyć. Jednak ćwiczenie na siłowni, gdzie wokół są też zgrabne dziewczyny, mnie przeraża. Może to tylko moja wyobraźnia, ale boję się, że dziewczyny tak obgadują inne "grubsze" dziewczyny. Wiem, że powinnam się skupić tylko na sobie, założyć słuchawki i ćwiczyć, ale ciężko mi z tym...anonimowa autorkawpis z internetowego forum

Ludzie będą patrzeć

– To, czego dziewczyny najbardziej się boją i o czym do mnie piszą, to spojrzenia innych osób. Boją się iść na siłownię, boją się, że ludzie będą na nie patrzeć i oceniać: ona jest gruba i przyszła tutaj? Nie wygląda, jakby ćwiczyła. No nie wygląda, bo dopiero zaczyna. Jest na początku swojej drogi – podkreślała w rozmowie naTemat Katarzyna Guzik, która podzieliła się z nami swoją historią. Opowiadała, jak udało jej się zrzucić 100 kg.

Przed zmianą Katarzyna także nie przypuszczała, że kiedyś odważy się założyć obcisłe legginsy i że pójdzie na siłownię. Na początku, kiedy podjęła wyzwanie, po prostu spacerowała.

– Kiedy ludzie słyszą, że się nie katowałam, a jednak udało mi się schudnąć, schodzi z nich napięcie, bo dowiadują się, że tak też się da. Niektórzy nic nie robią, bo uważają, że spacer to żadna aktywność fizyczna. A przecież można ściągnąć sobie krokomierz, wpisać aktualną wagę, pójść na półgodzinny spacer, żeby przekonać się, ile kalorii się spali. Gdy ważysz dużo, to naprawdę schodzi się bardzo szybko z wagi, nawet jeśli się tylko spaceruje – podpowiada.

Myślenie o osobach grubych na siłowni, biegających, jeżdżących na rolkach lub rowerach jest mniej więcej takie: "patrzcie, patrzcie, grubas się odchudza, ha ha ha, spaślak się za siebie wziął i tak mu to pewnie nie pomoże bo zeżre batonik". W taki sposób komentuje się to, że ktoś stara się ze sobą coś zrobić.anonimowy autorwpis z internetowego forum

Czytaj także: Historia jednej (mojej) otyłości, czyli o tym jak nie można się ogarnąć, więcej ruszać i mniej jeść

Mężczyźni też cały się do siebie porównują

Siłownia to nie tylko koszmar niektórych kobiet. O tym, że ciężary nie są naturalnym przedłużeniem męskiej ręki, mówi Krzysztof.

– Nie mam problemów z nadwagą. Co więcej, bardzo lubię biegać i ćwiczyć. Ale myśl o pójściu na siłownię mocno mnie stresuje. Lubię swoje ciało, ale podobnie jak kobiety, mężczyźni też cały się do siebie porównują. Patrzymy na to, kto lepiej wygląda, kto ma lepsze powodzenie, kto ma większego "bicka", albo czy kolega ma "kaloryfer". Pójście na siłownię i ćwiczenie w grupie facetów budzi u mnie lęk związany właśnie z tą maczystowską rywalizacją. Boję się, że faceci będą na mnie patrzeć i mnie oceniać – zaznacza 22-latek.

– Myśl o siłowni przypomina mi, jak byłem wyśmiewany przez kolegów z klasy, gdy jako dziecko nie radziłem sobie w "męskich" grach zespołowych. Od razu dźwięczą mi w głowie hasła "ci***a", "ped***ł", "co ty odpi***sz" – wyjaśnia rozmówca.

Mężczyzna przyznaje, że istotny jest też fakt, że sport jest dla niego doświadczeniem bardzo intymnym, dlatego ciężko skupić mu się na swoim ciele, oczyszczeniu głowy, gdy "ma wokół siebie ludzi zajmujących sprzęty do trenowania, albo czekających aż on zwolnię miejsce".

Ja też mam taki problem. Bardzo chętnie poszłabym popływać, ale się wstydzę tych ludzi, którzy na mnie patrzą. Dlatego ćwiczę w domu lub chodzę szybkim marszem na świeżym powietrzu. W sumie na siłownię też bym poszła, ale niestety większość osób otyłych wstydzi się siebie przez takich właśnie nietolerancyjnych ludzi, którzy ich wyśmiewają.anonimowa autorkawpis z internetowego forum

Musisz tylko zmienić sposób myślenia

"Moim zdaniem to osoby grube same tworzą problemy. To one mają zakodowane w głowach, że ktoś będzie się z nich śmiał. Nic bardziej mylnego. Owszem mogą spotkać raz czy dwa chamską osobę, ale czy warto przez nią się izolować od ćwiczeń w publicznym miejscu?" – pyta retorycznie internauta, który włączył się do dyskusji dotyczącej obaw związanych z wizytą w fitness klubie.

I teoretycznie ma rację, bo to chyba jasne, że izolowanie się nie jest żadnym rozwiązaniem, że rezygnowanie z tego, na co mamy ochotę, na pewno nie pomoże zbudować pewności siebie, ale – co już padło w tym tekście – łatwo powiedzieć. Scenariusz, w którym pojawia się ktoś, kto kpi z drugiej osoby, może powstać w głowie tylko tej lub tego, która/który tego doświadczył, więc to, co zakodowane, nie pojawiło się ot tak.

Siłownia jest dla wszystkich, i dla tych, którzy chcą zrzucić kilogramy, i dla tych, którym aktywność pomaga zachować dobre zdrowie, i dla tych, którzy po prostu lubią się ruszać. Nie jest to elitarny klub, do którego trzeba się dopasować i spełnić określone wymagania, żeby inni członkowie zechcieli łaskawie wyrazić zgodę na nasze dołączenie do tego wspaniałego grona.

Prawda jest taka, że – na całe szczęście – tych, którzy się śmieją, nie jest wcale tak dużo, a jeśli już się znajdują, to pewnie są to osoby, które do tego stopnia skupiły się na utracie tkanki tłuszczowej, że nie zauważyły, że razem z nią utraciły również rozum.

"Bardziej śmiać mi się chce, jak na siłownię przychodzi laska, która jest wymalowana, włoski prosto od fryzjera, ćwiczy tak, żeby się nie spocić", "Tylko ludzie smutni i z kompleksami śmieją się z innych", "Podziwiam każdego, kto uprawia jakikolwiek sport - ważne, że coś dla siebie robi!" – podsumowują internauci (i bywalcy siłowni).

Czytaj także: https://natemat.pl/zdrowie/418405,otylosc-to-choroba-ktora-mozna-leczyc-ale-chorzy-spotykaja-sie-z-hejtem