Polacy masowo pozbywają się leasingów aut, bo przestało ich być stać na raty. Pełno ofert cesji
Michał Mańkowski
10 sierpnia 2022, 17:21·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 10 sierpnia 2022, 17:21
Gdzieś w cieniu podwyżek stóp procentowych i dramatycznych wzrostów rat kredytów hipotecznych odbywa się cierpienie innej grupy, o której już tak dużo się nie mówi. Polacy masowo zaczęli pozbywać się samochodów, które mają w leasingu lub wynajmie długoterminowym. I to nie tylko wrażenie, ale fakt. W rok liczba takich ofert wzrosła o ponad 200 procent.
Reklama.
Reklama.
Program "narodowego dymania Polaków" trwa od paru długich miesięcy. Karuzela podwyżek stóp procentowych doprowadziła do absurdalnych wzrostów rat kredytowych. Od tego miesiąca Polacy mają nieco oddechu, bo w życie weszły wakacje kredytowe, ale nie rozwiązały one innego problemu, który podejrzewałem, że istnieje.
Wiadomo, jak NBP podwyższa stopy procentowe, to pożyczanie pieniędzy mniej się opłaca, a raty rosną proporcjonalnie zależnie od tego, ile jesteśmy winni. O ile problem kredytów hipotecznych jest najbardziej widoczny, bo dotyczy gigantycznej skali (zarówno pod względem ilości dotkniętych osób, jak i kwot) oraz podstawowej potrzeby mieszkaniowej, to równolegle Polacy są dociskani na drugą nóżkę.
Podwyżki rat leasingu
Chodzi o rynek motoryzacyjny i samochody. A dokładniej auta, które polscy kierowcy nabyli w ramach leasingu czy najmu długoterminowego. W tym przypadku faktycznym właścicielem auta nie jest osoba fizyczna, ale firma, której spłacamy auto lub utratę jego wartości.
Samochody do najtańszych nie należą i bez problemu można kupić takie w cenie jednego, a nawet kilku mieszkań, więc podejrzewałem, że w obliczu kryzysu, rosnących kosztów życia i rat, to właśnie auta będą jednymi z pierwszych na liście do "obcięcia" kosztów. W końcu auto nie jest dla wielu absolutnie pierwszą potrzebą. Zwłaszcza jeśli jest którymś z kolei w domu lub luksusową zachcianką, na którą można było sobie pozwolić "za dobrych czasów", ale nie teraz.
Auto wzięte w leasing lub wynajem, rata – zależnie od wartości auta – rośnie miesięcznie od kilkuset do kilku tysięcy złotych. To, w połączeniu z inflacją, ratą kredytu na dom lub po prostu rosnącymi cenami surowców, mediów itd. może być dla wielu osób prywatnych lub przedsiębiorców niewesołą wizją. A przecież umowa podpisana na 3-4-5 lat, płacić trzeba, więc przestaje być śmiesznie.
Rozwiązanie? Cesja, czyli przepisanie umowy na inną osobę.
Na ratunek: cesja
Z racji tego, że prowadzę również nasz dział Moto w naTemat.pl, staram się być na bieżąco w tematyce. Wskoczyłem na Otomoto, najpopularniejszy portal z ogłoszeniami motoryzacyjnymi i dla wielu Polaków synonim handlu autami. W wyszukiwarce wrzuciłem magiczną frazę "cesja". Liczba wyników? 1651 (stan na godzinę 13.00 10 sierpnia 2022).
Co ciekawe, aż 1034 z tych ofert przejęcia auta dotyczą samochodów marek luksusowych, a co za tym idzie najdroższych, gdzie wzrost raty boli najbardziej. To aż 62 procent całości!
Potwierdza się też teza, że kryzys i tego typu problemy nie dotykają jednak naj-najbogatszych. W markach ultra luksusowych tj. Lamborghini, Ferrari, Bentley, Aston Martin, Maybach, McLaren, Rolls-Royce takich ofert jest zaledwie 10 i dotyczą tylko aut trzech marek (Lamborghini, McLaren, Bentley).
Scenariusze przejęcia są różne. Niektóre z odstępnym dla dotychczasowego właściciela, inne już nawet bez lub z symbolicznym, gdy nóż z napisem "stopy procentowe" na gardle właściciela jest dociskany coraz bardziej i szybko trzeba pozbyć się comiesięcznego obciążenia.
Gigantyczny wzrost cesji
Czy 1651 ofert cesji to dużo? W skali wszystkich ofert na Otomoto niewiele, ale liczba robi wrażenie, gdy osadzi się ją w szerszym kontekście. Poprosiliśmy analityków Otomoto o sprawdzenie, jak liczba ofert z cesją przedstawia się w porównaniu do sytuacji sprzed roku (czerwiec 2022 vs czerwiec 2021), czyli czasu, gdy stopy jeszcze nie rosły, inflacja była opanowana i kryzys był odległym widmem.
Dodatkowo porównaliśmy to do stycznia 2022, gdy byliśmy już w środku kryzysu, a seria pierwszych podwyżek stóp procentowych była za nami i Polacy faktycznie odczuli po kieszeniach wzrost rat i uświadomili sobie, że... będzie gorzej.
Wnioski? Polacy masowo wręcz zaczęli pozbywać się leasingowanych i wynajmowanych aut, które są dodatkowym i wyraźnym obciążeniem budżetu.
Średni wzrost takich ofert rok do roku wyniósł aż 207 procent. Dużo więcej takich ofert pojawia się ze strony użytkowników prywatnych (213 procent) niż kont firmowych np. dilerów czy komisów (165%), którzy często wystawiają takie oferty w imieniu swoich klientów.
W porównaniu do stycznia tego roku ten wzrost nie jest już aż tak gigantyczny, ale nadal bardzo widoczny. Na całości ogłoszeń to 81 procent w górę. I znów z wyraźną przewagą osób indywidualnych (89 vs 32 procent). Największy pik wyprzedażowy był w marcu (wojna) i czerwcu.
Winne stopy procentowe
– W 2022 roku obserwujemy zwielokrotnienie liczby ogłoszeń związanych z cesją finansowania na innego użytkownika w porównaniu do lat poprzednich. Zmiany są widoczne w szczególności w danych dotyczących użytkowników indywidualnych. To przede wszystkim osoby, które korzystały z leasingu konsumenckiego i ze względu na warunki kredytowe
chcą zrezygnować z tego zobowiązania oraz małe firmy, niezwiązane z rynkiem motoryzacyjnym, które zmniejszają liczbę samochodów służbowych, optymalizując tym samym koszty prowadzenia działalności. W tej grupie liczba ogłoszeń z cesją finansowania w czerwcu wzrosła niemal o 90% w stosunku do poziomu z początku 2022 roku – mówi naTemat Agata Filipowska, Data Manager w Otomoto.
Sporo z tych ofert to samochody właściwie nowe, z tego roku, z poprzedniego. Przebieg? Często symboliczny. Dla jednych to okazja na kupno auta w atrakcyjnej cenie: wiadomo, desperat może sprzedać taniej. Dla drugich kolejna odsłona finansowego kryzysu. Coś czuję jednak, że ta grupa będzie miała problem za znalezieniem współczucia.