Oligarcha Jewgienij Prigożyn jest jednym z najważniejszych współpracowników rosyjskiego dyktatora. To także patron "wagnerowców", który ściągał żołnierzy z więzień, by służyli Putinowi. Po ataku na siedzibę grupy Wagnera w Popasnej urwał się kontakt z oligarchą. Pojawiły się pytania, czy "kucharz Putina" w ogóle żyje.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ukraińska armia zniszczyła siedzibę grupy Wagnera w Popasnej
Od tego czasu nie ma kontaktu z ważnym współpracownikiem prezydenta Rosji, nazywanym "kucharzem Putina"
Jewgienij Prigożyn może także pochwalić się przydomkiem patrona "wagnerowców", bo zajmował się werbowaniem więźniów rosyjskich do tej jednostki
Nie ma kontaktu z "kucharzem Putina"
W poniedziałek szef ukraińskiej administracji obwodu Serhij Hajdaj poinformował, że sztab rosyjskiej firmy najemniczej, nazywanej grupą Wagnera,został zniszczony w ostrzale ukraińskim w mieście Popasna w obwodzie ługańskim.
Jednak w sprawie ataku sił ukraińskich na "grupę Wagnera" szybko zaczęły się pojawiać sprzeczne informacje. O zniszczeniu bazy "grupy Wagnera" w Popasnej, kontrolowanej przez wojska rosyjskie, powiadomiły najpierw w niedzielę prorządowe media w Rosji.
Wcześniej jeden z rosyjskich reporterów opublikował na swoim Telegramie zdjęcia z bazy, co było fatalnym ruchem, który pozwolił ukraińskiej armii na ustalenie konkretnego adresu bazy "wagnerowców", a następnie na zaatakowanie siedziby wroga.
Co ważne, ukraińskie media donoszą, że od momentu ataku nie ma kontaktu z rosyjskim oligarchą Jewgienijem Prigożynem. Przypuszcza się, że mógł on zginąć podczas ataku Ukraińców w okupowanej Popasnej.
Jednak eksperci (grupa Conflict Intelligence Team) nie wykluczają, że jest jeszcze jedna możliwa wersja wydarzeń. Być może publikacja zdjęcia bazy "wagnerowców" przez rosyjskiego reportera była celowa, by sprowokować ukraiński atak. W tym wypadku "kucharz Putina" mógłby uciec i zmienić lokalizację na bezpieczniejszą.
Patron wagnerowców
Prigożyn nazywany jest "patronem wagnerowców", bo jest odpowiedzialny za rekrutację bojowników do grupy Wagnera. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że "kucharz Putina" zwerbował w sumie co najmniej 1000 nowych żołnierzy z siedemnastu więzień. Portal Verstka na początku sierpnia poinformował, że Rosjanie szukali żołnierzy na front w więzieniach.
Z ustaleń portalu wynika, że "kucharz Putina" obiecywał "ochotnikom" pensję w wysokości 200 tys. rubli i prezydenckie ułaskawienie. Ponadto chętnych wabił obietnicą... darmowej trumny. Jeśli polegną w walce, pogrzeb nie będzie finansowym obciążeniem dla ich rodzin.
Przypomnijmy, kim dokładnie jest grupa Wagnera. Jednostka powstała w Rosji w 2014 roku jako prywatna organizacja wojskowa. Teoretycznie najemników może opłacić i zatrudnić każdy, ale wszyscy wiedzą, że to półlegalna bojówka Kremla, która realizuje zadania na całym świecie.
Wagnerowcy nie raz i nie dwa zasłynęli z łamania praw człowieka, tortur i publicznych egzekucji. Do celu idą po trupach, a fanatyczny dowódca Dmitrij Utkin pozwala swoim najemnikom na wszystko.