
Studenci SGH przygotowali nietypową akcję świąteczną. Zorganizowali charytatywną aukcję, na której wystawili…siebie. Wylicytowany student lub studentka umówi się ze zwycięzcą na kolację. - To dobra zabawa - zapewniają.
REKLAMA
Studenci SGH co roku przed świętami organizują charytatywną akcję świąteczną. W tym roku wpadli na nietypowy pomysł. Na świątecznej aukcji można bowiem wylicytować kolację ze studentką lub studentem warszawskiej uczelni.
Chętni mogą wybierać między kilkoma kandydatami, którzy na stronie internetowej opublikowali swoje zdjęcia i krótkie opisy. Z profili można się dowiedzieć, co kandydatowi do wylicytowanej kolacji sprawia największą przyjemność i jak chciałby spędzić czas po spotkaniu.
Cena wywoławcza wynosi 69 złotych. Minimalne przebicie to 5 złotych. Licytacja potrwa do 17 grudnia.
Cena wywoławcza wynosi 69 złotych. Minimalne przebicie to 5 złotych. Licytacja potrwa do 17 grudnia.
Zobacz także: Niechciani wolontariusze? Nie każdy chętny może pomagać
Nie każdy jednak może pójść ze studentami na kolację. - Licytować mogą tylko znajomi znajomych. W aukcji nie może uczestniczyć nikt z zewnątrz - tłumaczy naTemat.pl Michał Wrona, koordynator akcji. I dodaje, że uczestnicy licytacji to osoby ze środowiska wewnątrzuczelnianego.
Zabawa czy stręczycielstwo?
Sam pomysł wydaje się jednak dość kontrowersyjny. Może budzić skojarzenia z handlem żywym towarem. Koordynator akcji przyznaje, że takie skojarzenia mogą się nasunąć. Zapewnia jednak, że to niewinna zabawa, której reguły uczestnicy znają i akceptują.
Zabawa czy stręczycielstwo?
Sam pomysł wydaje się jednak dość kontrowersyjny. Może budzić skojarzenia z handlem żywym towarem. Koordynator akcji przyznaje, że takie skojarzenia mogą się nasunąć. Zapewnia jednak, że to niewinna zabawa, której reguły uczestnicy znają i akceptują.
Nieco bardziej krytyczny jest serwis "Samiec Alfa", który akcję opisał. - Mam kilka problemów z tą akcją - komentuje dziennikarz serwisu. - Uważam, że wiele jej uczestniczek może ucierpieć - twierdzi.
Jak poczuje się ta, która to wszystko… przegra? Co pomyśli sobie młoda dziewczyna, której cena osiągnie poziom 5-10 razy niższy, niż inna? Jakie zdanie będzie mieć o sobie kobieta, której kolacja wyłoni się nie z nawałnicy stuzłotówek, ale biedniej, piątak za piątakiem, groszami, wpłacanymi raz na dwa dni? Że jest gorsza, bo ktoś nie chciał za nią zapłacić.
Zdaniem serwisu taki pomysł przypomina stręczycielstwo, a zwycięzca może oczekiwać od towarzyszki wieczoru czegoś więcej niż wylicytowanej kolacji.
