Choć katastrofa ekologiczna na Odrze zaczęła się setki kilometrów od niemieckiego odcinka rzeki, rząd PiS także w tej sprawie chętnie atakuje zachodnich sąsiadów. Na przykład, minister klimatu i środowiska Anna Moskwa w weekend pisała o "kolejnym fake newsie powielanym w Niemczech". O tych oskarżeniach donosi już "Der Spiegel" i przy okazji wyjaśnia, dlaczego rząd PiS zachowuje się tak nerwowo.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Anna Moskwa w mediach społecznościowych pisała o rzekomym "kolejnym fake newsie powielanym w Niemczech" na temat katastrofy ekologicznej na Odrze
W ten sposób polska minister klimatu i środowiska miała odnieść się do wyników najnowszych badań zleconych przez władze Brandenburgii
Niemieckie media te oskarżenia już odnotowały i przy okazji przypominają, dlaczego rząd PiS reaguje tak nerwowo
"Uwaga kolejny fake news powielany w Niemczech!!! Pestycydy herbicydy. W Polsce substancja jest zbadana i wykryta poniżej progu oznaczalności, czyli bez wpływu na ryby i inne gatunki i bez związku ze śnięciem. Teraz tylko czekamy, który polityk upowszechni jak rtęć" – oburzała się w sobotę Anna Moskwa na Twitterze.
"Środek niewykryty w rybach. Substancja, która nie odkłada się w rybach. Nieuzasadniony atak na rolnictwo. Najpierw przemysł teraz rolnictwo? Co następne?" – dodała minister klimatu i środowiska w kolejnym wpisie.
O kierowanych pod adresem Niemców zarzutach ws. rozpowszechniania fake newsów szybko doniósł w swoim serwisie renomowany "Der Spiegel". Hamburska redakcja zaczyna od przypomnienia, że w ciągu zaledwie kilku dni po obu stronach granicy z Odry wyłowiono ponad 100 ton martwych ryb. "Dokładna przyczyna nie została jeszcze wyjaśniona" – wyraźnie podkreślono.
Dalej niemieckiej opinii publicznej merytorycznie wyjaśniono, o co szefowej polskiego resortu środowiska może chodzić, gdy rzuca tak poważnymi oskarżeniami pod adresem sąsiadów.
Eksperci pracujący dla władz Brandenburgii poinformowali o wynikach transparentnie prowadzonych badań, ale wcale nie przesądzono, iż właśnie to odkrycie tłumaczy katastrofę ekologicznąna Odrze."Można założyć, że wykryta dawka nie była od razu śmiertelna dla ryb" – zauważono.
Na tych subtelnościach medialna odpowiedź na nowy atak zza wschodniej granicy jednak się nie kończy. "Der Spiegel" materiał na temat słów Anny Moskwy podsumowuje prostym wyjaśnieniem, że w Polsce "narodowo-konserwatywny rząd PiS znajduje się pod presją, ponieważ władze w niezdecydowany sposób zareagowały na pierwsze oznaki śmiertelności wśród ryb".
"W Niemczech natomiast pojawiły się skargi, że polskie władzenie stosowały się do uzgodnionych międzynarodowo łańcuchów informacyjnych. Przedstawiciele PiS wielokrotnie odpowiadali tonem antyniemieckim i atakami na opozycję" – podsumowano.
W swoim stwierdzeniu Moskwa prawdopodobnie odwołuje się do sobotniego oświadczenia brandenburskiego ministerstwa środowiska. Poinforowano w nim, że w próbkach pobranych w punkcie pomiarowym we Frankfurcie nad Odrą między 7 a 9 sierpnia stwierdzono wysokie stężenia pestycydu z substancją czynną kwasem 2,4-dichlorofenoksyoctowym. Substancja ta jest używana na przykład do zwalczania chwastów.
"Der Spiegel"
o oskarżeniach polskiej minister klimatu i środowiska Anny Moskwy