Trzy tytuły mistrzów świata na przestrzeni siatkarskiej historii zdobyła nasza męska reprezentacja. Biało-czerwoni sięgnęli po triumf w 1974, a następnie dwa razy z rzędu w 2014 i 2018 roku. MŚ to ulubiona impreza siatkarzy, a ponieważ historia lubi się powtarzać, czwarte złoto Polaków A.D. 2022 – jest prawdopodobne.
Reklama.
Reklama.
Rosjanie, jako ZSRR, zdobyli najwięcej tytułów (6) MŚ w siatkówce.
Biało-Czerwoni sięgnęli łącznie po cztery medale, 3 złote i 1 srebrny.
MŚ 2022 w Polsce i Słowenii rozpoczynają się 26 sierpnia.
Ostatnie dwie dekady to zdecydowanie najlepszy okres dla męskiej reprezentacji Polski. Biało-czerwoni po wielu latach posuchy w 2006 roku zupełnie nieoczekiwanie zameldowali się w finalemistrzostw świata. Drużyna trenera Raula Lozano zagrała wówczas świetny turniej, ale w finale nie miała szans z wówczas najlepszą reprezentacją globu, Brazylią.
W Japonii siatkarze tacy jak Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, Paweł Zagumny, Piotr Gruszka czy Sebastian Świderski pokazali jednak siłę polskiej reprezentacji. Już samo miejsce w finale było czymś, co w kraju nad Wisłą było dużą niespodzianką. Dość powiedzieć, że Polacy na MŚ 2006 zdobyli pierwszy medal w tego typu imprezie od... złota w 1974 roku.
To był początek nowej ery biało-czerwonych i ostatnie momenty chwały wielkiej, niepokonanej Brazylii. Cztery lata później (2010) drużyna legendarnego trenera Bruno Rezende znowusięgnęła po złoto, ale od tego czasu tytuły MŚ zdobywają już tylko Polacy.
Trzeci tytuł MŚ z rzędu dla Polaków?
Spoglądając na historię mistrzostw świata siatkarzy prawo serii obowiązuje. Jako pierwsi tytuł zdobyli i obronili siatkarze ZSRR. Rosjanie sięgnęli po triumf w premierowym turnieju w 1949 roku na terenie Czechosłowacji, a następnie potwierdzili swoją dominację na swoich śmieciach. Takiej sztuki dokonali jeszcze dwukrotnie, w latach 1960 i 1962 oraz 1978 i 1982.
Jeszcze lepiej było w przypadku Włochów i wspomnianych Brazylijczyków. Lata 90. XX wieku to era rozkwitu siatkarskiej Italii. Samuele Papi, Andrea Giani czy dobrze znani z PlusLigi Ferdinando De Giorgi oraz Andrea Gardini zdominowali walkę o miano najlepszej reprezentacji świata. Włosi wygrywali trzykrotnie, w 1990, 1994 i 1998 roku.
Po erze włoskiej przyszedł czas na Brazylijską. Giba, Dante, czy Rodrigao – to tylko kilku z wielkich, którzy wygrywali wszystko. Brazylia zwyciężała na MŚ w 2002, 2006 i 2010 roku. Kolejne dwa tytuły? Padły łupem Polaków, w 2014 i 2018 roku.
Skoro od ponad 30 lat obowiązuje tendencja trzech mistrzostw świata z rzędu wygrywanych przez ten sam kraj, aż szkoda byłoby tę tradycję popsuć w roku 2022.
Gościniak, Wlazły i Kurek
Tylko raz zdarzyło się, że Biało-Czerwoni byli niepokonani na turnieju MŚ. Miało to miejsce za pierwszym złotym podejściem, w Meksyku (1974). Polacy łącznie zagrali aż 11 meczów, ale tylko Czechosłowacji, ZSRR oraz NRD pozwolili się do siebie zbliżyć na dystans 3:2.
Wówczas najlepszym zawodnikiem turnieju wybrano Stanisława Gościniaka. Trener Polaków Hubert Wagner obdarzył zaufaniem wirtuoza rozegrania, decydując się też na zupełnie nowy wariant podczas MŚ, czyli grę na jednego rozgrywającego. Dokładając do tego tak wielkich graczy jak Tomasz Wójtowicz czy Edward Skorek narodziła się wielka, polska drużyna.
W 2014 roku bohaterem Polaków był za to Mariusz Wlazły. Specjalnie na turniej zdecydował się powrócić do reprezentacji i udowodnił, że jest wyjątkowym zawodnikiem. Statuetka MVP turnieju i ukoronowanie okresu w kadrze Polski to było coś, czego potrzebował zarówno sam Wlazły, jak i drużyna narodowa.
Swoje piękne kariery domknęli również wspominani Zagumny, Winiarski (kapitan tamtej drużyny) oraz Krzysztof Ignaczak. A turniej rozegrany był w Polsce uchodząc za najpiękniejsze MŚ w historii. Polska została wówczas mianowana Volleylandem.
Co ciekawe, jednym z dwóch najlepszych środkowych uznano wówczas Karola Kłosa. Tego samego, który znalazł uznanie w oczach Nikoli Grbicia na tegoroczny turniej.
W 2018 roku środkowego PGE Skry Bełchatów zabrakło w drużynie trenera Vitala Heynena. Polacy jednak ponownie udowodnili w finale ogrywając Brazylię, że są wielcy na mistrzostwach świata. Kapitanem i dowódcą był wówczas Michał Kubiak, a świetny turniej zaliczył Bartosz Kurek.
Ten sam "Kuraś" w 2014 roku nie zdołał do siebie przekonać selekcjonera Polaków. Stephane Antiga skreślił Kurka, ale Biało-Czerwoni i tak wygrali. Za to "Kuraś" powrócił w roli atakującego (w przeszłości również jako przyjmujący) i został największą gwiazdą turnieju o MŚ 2018. Wszelkie demony z przeszłości, w tym brak udziału w MŚ 2014, odeszły w niepamięć.
Przyszedł czas Semeniuka?
Kto będzie bohaterem Biało-Czerwonych w 2022 roku? Czy Polacy zdołają obronić tytuł na turnieju, który historycznie jest dla naszej drużyny tak udany? Odpowiedzi na te pytania poznamy w połowie września, kiedy zapadną decydujące, turniejowe rozstrzygnięcia.
Można jednak wróżyć z fusów, że skoro każdy turniej przynosi nowego polskiego MVP, rolę lidera reprezentacji Polski może przejąć np. mający za sobą świetne sezony Kamil Semeniuk. Przyjmujący, który z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle sięgnął po dwa triumfy w Lidze Mistrzów, a w kolejnej kampanii będzie zdobywał włoskie parkiety, ma potencjał na kolejny sukces. Indywidualne nagrody kreuje jednak postawa całej drużyny.
Jeśli Polacy wygrają po raz trzeci tytuł, staną w jednym szeregu z legendarnymi zespołami z ery Włochów i Brazylijczyków. Paweł Zatorski to jedyny dwukrotny mistrz z szansami na kolejny triumf. Pewne już teraz jest to, że siatkarscy kibice w Polsce żyją w wyjątkowych czasach. Kolejne siatkarskie pokolenie biało-czerwonych stanie bowiem do walki z najlepszymi i nie zdziwimy się, jeśli z tego wyzwania wyjdą obronną ręką.
Choć warto zaznaczyć i zdawać sobie sprawę, że łatwo z pewnością nie będzie. Mistrzowie olimpijscy Francuzi, zawsze groźni Amerykanie, mistrzowie Europy Włosi czy podrażnieni 12 latami bez tytułu Brazylijczycy – to tylko niektórzy z kandydatów do podium.
XX mistrzostwa świata siatkarzy potrwają od 26 sierpnia do 11 września, turniej zorganizują Polska i Słowenia, a zmagania odbędą się w Lublanie (Arena Stozice), Gliwicach (Arena Gliwice) oraz Katowicach (Spodek).
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.