
Reklama.
Marcin "Maskow" Kowalczyk ma 20 lat i rekord świata na koncie. Ustanowił go w niecodziennej dyscyplinie – układaniu na czas kostki Rubika z zamkniętymi oczami.
Ustanowiony przez niego rekord świata to 26 ułożonych kostek z 29 zadeklarowanych w czasie 53 minut i 1 sekundy. Konkurencja polega na zapamiętaniu jak największej liczby kostek po czym po zasłonięciu oczu ułożeniu ich jedna po drugiej. Ostatnią zrobił furorę w programie "Mam talent". Rozmawiamy z nim o jego niecodziennej pasji, 93 kostkach, które ma w domu oraz o technikach, które pozwalają mu zapamiętywać dowolny układ kostki, którą zamierza ułożyć, lub odtworzyć z pamięci np. 24-cyfrowy ciąg liczb.
Muszę się panu przyznać, że kiedy pierwszy raz zobaczyłem pana w w akcji, pomyślałem "Ten człowiek to jakiś rodzaj szaleńca. Żeby dojść do takiej wprawy, trzeba chyba poświęcać kostce Rubika absolutnie całe swoje życie"...
Marcin "Maskow" Kowalczyk: Aż tak źle nie jest (śmiech). Hobby jak hobby. Ale przyznaję, że jakiś czas temu zajmowałem się kostką po cztery godziny dziennie, często nawet działo się to kosztem szkoły. Natomiast na pewno nie można powiedzieć, że poświęciłem temu całe życie, bo speedcubingiem zajmuję się mniej więcej od dwóch lat. Zresztą teraz trochę odpuściłem. Postanowiłem zrobić sobie małą przerwę.
Marcin "Maskow" Kowalczyk: Aż tak źle nie jest (śmiech). Hobby jak hobby. Ale przyznaję, że jakiś czas temu zajmowałem się kostką po cztery godziny dziennie, często nawet działo się to kosztem szkoły. Natomiast na pewno nie można powiedzieć, że poświęciłem temu całe życie, bo speedcubingiem zajmuję się mniej więcej od dwóch lat. Zresztą teraz trochę odpuściłem. Postanowiłem zrobić sobie małą przerwę.
Czyli chce mi pan powiedzieć, że doszedł pan do tego poziomu w ciągu dwóch lat?
Tak jest. Wcześniej z kostką Rubika miałem styczność w dzieciństwie, jakieś 13 lat temu i był to tylko epizod.
To co się stało, że dwa lata temu tak bardzo wciągnęło pana akurat to hobby?
Zaczęło się jako zabawa, okazjonalne zajęcie, coś, co robiłem zamiast oglądania telewizji czy grania na komputerze, ale szybko zauważyłem, że nieźle mi idzie. Miałem wyniki, to mnie motywowało i tak jakoś samo poszło (śmiech).
Czy jest w Polsce ktoś lepszy od pana?
To zależy. Ja specjalizuję się akurat w układaniu wielu kostek bez patrzenia. Tymczasem różnych konkurencji jest aż 19. Układanie jedną ręką, dwiema, z patrzeniem i bez. Jest też wiele różnych rodzajów kostek – różnią się rozmiarem i kształtem. No więc w Polsce są ode mnie lepsi w "zwykłym" układaniu, natomiast jeśli chodzi o moją specjalność, jestem rekordzistą świata. I jak na razie nie widzę konkurencji (śmiech).
Mówił pan o konkurencjach i mistrzostwach. Rozumiem więc, że środowisko ludzi takich jak pan jest dość mocno zintegrowane, zorganizowane?
Od 2003 roku funkcjonuje międzynarodowa organizacja speedcubingu, która ustala regulaminy i zasady. Ma swoich delegatów, odpowiedzialnych za kontrolowanie organizowanych na świecie zawodów.
Jak dużo osób w Polsce jest zaangażowanych w życie tego środowiska?
W zawodach udział bierze nieco mniej niż 200 osób, ale wokół stron internetowych czy forów skupionych jest dużo więcej fanów, którzy interesują się kostką Rubika raczej amatorsko.
No właśnie, bo pana trudno nazwać już amatorem. To z pewnością jest jakiś rodzaj profesjonalizmu, ale proszę powiedzieć, czy na kostce Rubika można zarobić?
Utrzymać się z tego raczej nie można (śmiech). Niestety ze speedcubingiem nie jest tak, jak z grami komputerowymi i e-sportem. Naszym problemem jest brak sponsorów, ale muszę powiedzieć, że powolutku, powolutku, sytuacja się poprawia.
Co jest kluczem do pana sukcesu? Jakich zdolności wymaga to hobby?
Najważniejsza jest pamięć. Przyznam, że to właśnie moja fascynacja umiejętnością zapamiętywania sprawiła, że speedcubing tak bardzo mnie wciągnął. Aby ułożyć kostkę bez patrzenia, najpierw oglądam ją i dokładnie zapamiętuję jej układ.
Jak pan doszedł do takiej perfekcji? A może to kwestia wrodzonego talentu?
Skądże. Nie chodzi o żadną wrodzoną "pamięć wzrokową", czy coś takiego, tylko trening oparty o systemy mnemoniczne. Są to znane od bardzo dawna techniki zapamiętywania, sprowadzające się do tego, by w proces zaangażować jak największą część mózgu. W ten sposób tworzy się pamięć trwała.
Ale jak wygląda to konkretnie?
Mam swój własny system, nad którym pracuję zapamiętując też ciągi liczb i karty. Chodzi o tworzenie sobie w głowie pewnych skojarzeń, symboli, obrazów. Kiedy mam do zapamiętania ciąg cyfr, dzielę je na partie po 6, gdzie każdą parę zamieniam na słowo i z nich tworzę jakąś większą całość składającą się z trzech elementów. Mój rekord na 40 cyferek to 10,69 sekundy.
Czy tak doskonała pamięć przydaje się w codziennym życiu?
Przyznam, że nie bardzo. W dzisiejszych czasach szczególnie dokładna pamięć nie jest na co dzień konieczna. Co prawda bez problemu zapamiętuję numery telefoniczne, ale to chyba nic spektakularnego (śmiech). Nie jest też tak, że jestem jakimś typem naukowca, więc nie mogę powiedzieć, żebym te umiejętności wykorzystywał na uczelni. Używam ich w ściśle wyznaczonym celu, poza tym nie.
Czytaj też: Tradycja, Kira, Chelsea, Thorgal, Ziemomysł i Toro. Hobby: Od 8 lat spisuje imiona noworodków
Gdzie pan kupuje kostki?
To nie są takie zwykłe kostki z kiosku. Najczęściej sprowadzam je z zagranicy, ale ostatnio w można je już dostać na Allegro. Są solidniejsze, zrobione z lepszego plastiku, mają też inną konstrukcję. Dzięki temu dobrze chodzą.
Ile ma pan w domu kostek?
Za każdym razem, kiedy ktoś mnie pyta, liczba jest większa (śmiech). Przy okazji ostatniego wywiadu razem było ich 85, dzisiaj będzie mniej więcej 93.