
Bartłomiej Górny jest programistą, wspólnikiem w małej firmie komputerowej. Ma jednak niecodzienne hobby – od 8 lat co tydzień spisuje imiona dzieci, które przyszły na świat w warszawskich szpitalach. W jego bazie jest ponad 80 tysięcy wpisów.
Zobacz też: "Permanentna inwigilacja" – jak śledzić dziecko w świecie nowoczesnych technologii
Pan Bartłomiej ma świadomość, że jego lista jest tylko pewnym przybliżeniem. – Nie jestem ekspertem, więc nie wiem, czy Urząd Stanu Cywilnego pozwala nosić później dzieciom wszystkie z tych imion – mówi. On jedynie zapisuje imiona, jakie widnieją w dodatku "Witajcie na świecie", dołączanym co tydzień do "Gazety Stołecznej". Często zdjęcia są tam podpisane bardzo fantazyjnie, jak np. "Mały Miś", "Misiaczek", czy "Dzielny Rycerz". – Może po prostu rodzice byli w dobrym humorze albo nie mieli jeszcze pomysłu na imię dla dziecka? – śmieje się mój rozmówca. Takich imion nie dodaje do swojej listy. Ale znalazł miejsce dla Pascala, Mercedes i Woltera.
Dawno już nie miałem okazji komentować pojawienia się w zestawieniu nowego imienia, a jeszcze dawniej nie czyniłem tego z taką radością. Oto pierwszy u nas Jurand! Piękne imię, piękna postać, choć nieszczęśliwa. Małemu Jurkowi? Jurandzikowi? życzymy wyłącznie szczęścia - oraz takiej krzepy jak miał jego imiennik. CZYTAJ WIĘCEJ
Ogólnie, stara się trzymać zasady, żeby zapisywać tylko imiona w miarę potocznie funkcjonujące w języku polskim. W rozmowie ze mną wspomina długi spór, w jaki wdał się na jednym z forów z pewną językową purystką, która zarzuciła mu, że takie imię jak Anna Maria nie istnieje. Spór pozostał nierozstrzygnięty. Ale najczęściej jego działanie spotyka się z ciepłym przyjęciem. Dostaje dużo e-maili od przyszłych rodziców, którzy są mu wdzięczni za tę stronę – pomaga im ona znaleźć najlepsze imię dla dziecka. Czasem dzwonią starzy znajomi, kiedy orientują się, że to właśnie on jest autorem strony, na którą trafili.
Kwestią dziecięcych imion zainteresował się, kiedy sam miał zostać ojcem. – Jak to najczęściej bywa, pomysł prowadzenia strony wziął się z potrzeby. Razem z żoną myśleliśmy nad imieniem dla dziecka, ale zależało nam, żeby nie było ono zbyt popularne. Za czasów mojego dzieciństwa zawsze było w klasie czterech Piotrków i trzy Kasie. Chcieliśmy oszczędzić takiego losu naszemu dziecku – śmieje się. Dodaje, że zależało im jednocześnie na tym, żeby nie wybrać imienia bardzo rzadkiego, które mogłoby być pretensjonalne. Wtedy zaczęli śledzić dodatek “Witajcie na świecie”.
Leja – Urodziła się czwartego czerwca, w szpitalu na Inflanckiej. Cóż, możemy powiedzieć chyba tylko jedno - NIECH MOC BĘDZIE Z TOBĄ! CZYTAJ WIĘCEJ
– Jestem programistą, napisałem szybko program, który podpowiada mi imię, kiedy je wklepuję – mówi. Na jego blogu mozna przeczytać, że "do wpisywania służy dość prosty programik napisany w Pythonie z GUI w wxPythonie (Pythonowa implementacja wxWidgets). Układ GUI zapisany jest w XMLu." Tygodniowo na swoją pasję poświęca nie więcej niż 12 minut, wszystko robi sam. Prowadzi też bloga, na którym dzieli się swoimi obserwacjami na temat dziecięcych imion, także tych najbardziej kuriozalnych. Ale nigdy nie bywa złośliwy.
Kiedy zadzwoniłem do pana Bartłomieja, bez problemu zgodził się porozmawiać i z radością opowiadał o swojej stronie. Mówi, że po narodzinach jego syna Łukasza postanowił prowadzić swój projekt dalej, aby pomóc innym rodzicom. – Na moją stronę wchodzi dziennie ok. 1000 osób. Jeśli nawet jedna dwusetna z nich znajdzie tam coś interesującego, to codziennie uszczęśliwię pięć osób – mówi.
Zdrobnienia staramy się zamieniać na pełne imiona. Wyjątkiem jest tutaj Bartek, ponieważ to imię występuje w trzech formach (Bartek, Bartosz i Bartłomiej), przeważnie jako Bartek - i nigdy nie wiadomo który to. CZYTAJ WIĘCEJ
– Nie zauważyłem dużych wahań. Nie było takich wydarzeń, czy to w sporcie, czy w polityce, które wywracałyby wszystko do góry nogami. Ani Otylii, ani Robertów nie przybywało na fali sukcesów Jędrzejczak i Kubicy – mówi. Podobnie z Donaldami i Jarosławami. Pamięta natomiast, że jeszcze w latach osiemdziesiątych pojawiło się wiele Izaur. Ale to było jeszcze zanim zaczął prowadzić swoje statystyki. Przyznaje jednak, że od czasów jego dzieciństwa imiona bardzo się zmieniły, wiele zupełnie zniknęło. – Dwa tygodnie temu dodałem pierwszą Renatę! A w mojej klasie były cztery...

